„Może zabraknąć wody w Wiśle”. Eksperci o suszy hydrologicznej

5 godzin temu
Zdjęcie: „Może zabraknąć wody w Wiśle”. Eksperci o suszy hydrologicznej


Wzrasta zagrożenie suszą hydrologiczną na terenie Polski – wynika z danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Stacje z niżówką hydrologiczną, czyli z niskim stanem wód liczone są już w setkach.

W strefie stanów niskich płynie między innymi Wisła w Puławach, a to odbija się między innymi na połowach wędkarzy. – Ryby nie ma, bo ucieka na głębszą wodę. Także jest słabiutko – mówi w rozmowie z Radiem Lublin jeden z nich.

– Jesteśmy w takiej sytuacji, iż te niżówki pojawiają się bardzo gwałtownie i bardzo gwałtownie nam przybiera wody w Wiśle. (…) w tej chwili w okresie kiedy mamy opady, natomiast nie było dużych, takich gwałtownych opadów, bardzo gwałtownie pokazują się łachy i woda w rzece się obniża – zaznacza kierownik Zakładu Biogospodarki i Agrometeorologii w Instytucie Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa Jerzy Kozyra. – Susza hydrologiczna to taki efekt długotrwały. Obniżenie dostarczania wody do rzeki, ma na nią wpływ i jest ona takim dobrym wskaźnikiem ile wody jest ogólnie w krajobrazie – dodaje.

– Wszystko uzależnione jest od regionu. Tam gdzie jest większe uwodnienie terenu, może nie wygląda to tak strasznie – podkreśla Karol Kłopot z Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. – Pomimo tego, iż ostatnio na Lubelszczyźnie wody „dopaduje”, to ona uzupełnia tylko warstwę 20-30 centymetrów. Nie przesiąka dalej. Nie uzupełnia tych wód podziemnych. Na pewno na niektórych terenach, gdzie są lekkie gleby, zaczniemy to na pewno odczuwać – dodaje.

– Nasze wskaźniki suszy glebowej, które opracowujemy również teraz do 200 centymetrów, pokazują, iż tam ta susza glebowa jest – opowiada Kozyra. – Mimo tego, iż wilgotność gleby w wierzchniej warstwie jest w tej chwili wysoka i wystarczająca dla roślin, to dla drzew susza w dalszym ciągu jest odczuwalna – dodaje.

Jakie mogą być konsekwencje suszy hydrologicznej? – Jesteśmy bardzo blisko takiej sytuacji, iż może zabraknąć wody w Wiśle, a woda jest tam potrzebna dla przemysłu i elektrowni – podkreśla Kozyra. – Mówimy o perspektywie ciągłej niżówki w dużych rzekach czy poważnego obniżenia się zwierciadła wód podziemnych. Właśnie z tych poziomów korzystamy najwięcej – dodaje.

– To jest problem, nie tylko ten, który widzimy w rzekach, ale jest to spowodowane całymi dorzeczami, czyli zlewiskiem skąd wody zasilają właśnie nasze rzeki i potoki – zaznacza regionalista związany z Małopolskim Przełomem Wisły dr Andrzej Pawłowski. – Tu się dwa problemy nakładają. Właśnie te zmiany klimatyczne, które obserwujemy. Z jednej strony mamy katastrofalne ulewy. Nagle jest tego wszystkiego dużo. zwykle gwałtownie to kieruje się do potoków, dolin. Później mamy długi problem oczekiwania na opady i długie okresy suszy. Trzeba też powiedzieć, iż się do tego przyczyniamy. Nie traktujemy ze zrozumieniem obszarów wodno-błotnych. My adekwatnie doprowadziliśmy do ich wysuszenia, a one są właśnie tym głównym rezerwuarem, który jak gąbka reguluje zasilanie. Nie powinniśmy naprawiać przyrody. Tak jak Pan Bóg stworzył tak powinno być – dodaje.

– w tej chwili mniej mówimy o przeciwdziałaniu, a o dostosowywaniu się do sytuacji, która jest – podkreśla Kozyra. – Musimy wziąć pod uwagę, iż tak zwany kryzys klimatyczny, o którym mówiło się, iż miał być w 2050 roku czy 2100 roku, jest już teraz – dodaje.

Dodajmy, iż w tej chwili poziom wody w Wiśle w Puławach wynosi około 90 centymetrów i w kolejnych dniach będzie znacząco spadał.

ŁuG / opr. PaW

Fot. pixabay.com

Idź do oryginalnego materiału