Proszę nie czepiać się rowerzysty w skórzanej kurtce. Mógł przejść przez system, nigdy nie poznając żadnego przepisu. Rowerem można jeździć bez żadnego dokumentu.
Podobno nieznajomość prawa szkodzi. W przypadku tego rowerzysty mogła zaszkodzić jego życiu i zdrowiu. Proszę jednak nie wieszać na nim psów, bo zupełnie legalnie mógł nie znać żadnych przepisów i poruszać się na rowerze.
Rowerzysta wymusza pierwszeństwo
Film z kanału Stop Cham nosi tytuł „Rowerzysta wymusza pierwszeństwo i szuka zaczepki”. Nie zgadzam się z połową tytułu. Może i wymusza, ale nie zaczepia, tylko próbuje zrozumieć świat, wykonując chaotyczne ruchy. Intuicyjnie buntuje się przeciwko nadużywaniu sygnału dźwiękowego, co świadczy o tym, iż ma dryg do przepisów. Mogło tak być, iż system nie dał mu ich poznać.
Na filmie widzimy, jak nagrywający zbliża się do skrzyżowania równorzędnego. Drogę przecina mu dwójka rowerzystów, nie ustępując mu pierwszeństwa. Używa więc sygnału dźwiękowego, czyli na nich trąbi. Rowerzysta schodzi z roweru i nakazuje mu trąbić jeszcze głośniej. Trochę bez sensu, ale rozumiem ironiczny przekaz. Komentujący są zgodni, to zły rowerzysta był.
Wytykają mu rower miejski, skórzaną kurtkę, jakby miało to jakieś znaczenie. On po prostu może legalnie jeździć po drodze, nie znając przepisów.
Uprawnienia na rower
W Polsce uprawnienia do jazdy rowerem wyglądają tak:
- do 10 roku życia nie potrzebujemy żadnego dokumentu, ale jechać rowerem możemy tylko pod opieką osoby dorosłej,
- między 10 a 18 rokiem życia potrzebna jest nam karta rowerowa, ale dowolna kategoria prawa jazdy też da nam takie uprawnienie,
- powyżej 18 roku życia możemy kierować rowerem, wózkiem rowerowym, pojazdem zaprzęgowym bez żadnego dokumentu potwierdzającego nasze uprawnienia.
Człowiek z nagrania mógł więc przejść przez system i nie mieć pojęcia o przepisach ruchu drogowego. Może nie interesował się samochodami, motocyklami i nigdy nie miał prawa jazdy. Rowerem zainteresował się późno i do tego miejskim, do egzaminu na kartę rowerową nie podchodził, bo nie uważał go za potrzebny. W życiu nie przeczytał żadnych przepisów, bo system tego od niego nie wymagał. Tak mogło być.
Oczywiście, iż istnieje Ustawa — prawo o ruchu drogowym i obowiązuje wszystkich, niezależnie od ich zainteresowań. Da się natomiast przejść przez system tak, iż nigdy nie napotka się na konieczność przeczytania choć jednego z niej zdania. Czy to błąd i tragiczne zaniechanie? A czy ktoś z nas czyta o meandrach podatku od nieruchomości, zanim nie zacznie nas realnie dotyczyć?
Pewnie człowiek, który planuje pierwszą w życiu wyprawę rowerem w ruchu ulicznym, powinien poczytać cokolwiek o przepisach. Podobnie ktoś kto pierwszy raz idzie na studia, powinien zgłębić ustawę o szkolnictwie wyższym. Na pewno wszyscy studenci tak zrobili.
Nikt nie czyta przepisów
Nasze drogi są pełne ludzi, którzy w życiu nie przeczytali żadnego przepisu, ani nie znają żadnego znaku drogowego. Spytajcie starszą panią z terenów wiejskich, poruszającą się na rowerze, co oznacza żółty trójkąt skierowany jednym z kątów do dołu. Obawiam się, iż możecie nie uzyskać poprawnej odpowiedzi, a mimo tego pytana ma kilkadziesiąt lat bezszkodowej jazdy po drogach publicznych za sobą. Dlaczego rowerzysta na miejskim rowerze miałby wykazywać się większą wiedzą od niej? Nie ma takie przyczyny. Zupełnie legalnie mógł nigdy w życiu nie przeczytać żadnego przepisu, tak jak nie zgłębiał kodeksu postępowania administracyjnego.
Muszę obronić tego rowerzystę, nie ustąpił pierwszeństwa, bo nie musiał nic o nim wiedzieć. Przynajmniej instynktownie czuje, iż nie należy za dużo trąbić, może i skrzyżowania z ruchem równorzędnym kiedyś ogarnie.