Awaria zasilania, która wczoraj sparaliżowała komunikację tramwajową na północy Krakowa, była wydarzeniem trudnym, ale zrozumiałym. Awarie się zdarzają – mieszkańcy zdali ten test cierpliwości, czekając na autobusy zastępcze, które miały ich dowieźć do domów. I choć same niedogodności pasażerowie przyjęli z pokorą, to sposób, w jaki władze Krakowa potraktowały ich po zdarzeniu, budzi największe zdziwienie. Bo nie chodzi już o to, iż tramwaje nie jechały. Chodzi o to, iż nikt nie uznał za stosowne wyjaśnić, dlaczego.
Zapytaliśmy MPK – brak konkretów
Na początek zwróciliśmy się do MPK Kraków, które w końcu odpowiada za transport tramwajowy. Marek Gancarczyk, rzecznik prasowy MPK, poinformował nas, iż przyczyna problemów nie leży po stronie spółki. – „Brak prądu był wynikiem awarii sieci przesyłowej, za którą odpowiada PGE Energetyka Kolejowa” – tłumaczył. MPK zajmuje się taborem i obsługą pasażerów, ale nie infrastrukturą.
Zarząd Transportu Publicznego: „To nie my”
Pytamy więc ZTP, który odpowiada w Krakowie za organizowanie transportu publicznego. i tutaj zaskoczenie. Usłyszeliśmy od przedstawicieli ZTP, iż „to nie ich sprawa”. Zarząd nie odpowiada za infrastrukturę, a więc nie wie, co było przyczyną awarii. – „Proszę pytać ZDMK lub PGE Energetyka Kolejowa” – usłyszeliśmy.
ZDMK: „Nie wiemy”
Ostatnią deską ratunku w poszukiwaniu wyjaśnień był Zarząd Dróg Miasta Krakowa , odpowiedzialny za infrastrukturę tramwajową. I tutaj odpowiedź nie pozostawiła złudzeń: brak zasilania to problem sieci przesyłowej. Dopytujemy czy nie warto poinformować pasażerów o przyczynach i uspokoić ich, iż to awaria jednorazowa, a nie systemowy problem? Czy pasażerowie nie mają prawa wiedzieć, co się stało? Odpowiedź? Cisza. I obietnica, iż może w przyszłości komunikacja będzie lepsza.
Miasto, które mówi „korzystajcie”, ale milczy
Największym paradoksem całej sytuacji jest fakt, iż Kraków od lat promuje komunikację miejską. Reklamy, apele i zachęty, by zostawiać samochody w garażach, brzmią jak piękne slogany. Ale w sytuacjach kryzysowych pasażerowie traktowani są jak niepotrzebny problem. Brak komunikacji z mieszkańcami podważa zaufanie do transportu miejskiego.
Nie chodzi o to, iż awarie się zdarzają – pasażerowie to rozumieją. Chodzi o to, by traktować ludzi z szacunkiem, wyjaśnić, co się stało i czy takie sytuacje mogą się powtórzyć. Kilka prostych zdań w mediach społecznościowych mogłoby rozwiązać problem, ale zamiast tego pasażerowie dostali milczenie.
Czy coś się zmieni?
Nie wiemy, czy wczorajsza awaria była przypadkowym incydentem, bo nie nie tego ani krakowski magistrat, ani MPK, ani ZTP ani ZDMK. Nie wiemy również, dlaczego miasto nie potrafi jasno i rzetelnie komunikować się z mieszkańcami. Wiemy jednak jedno – tak długo, jak cisza pozostanie odpowiedzią na problemy pasażerów, zaufanie do komunikacji miejskiej będzie malało. A przecież to zaufanie jest kluczowe, by tramwaje i autobusy naprawdę były pierwszym wyborem mieszkańców Krakowa.
A tutaj przypominamy nasz artkuł z 2023 roku. Też dotyczył linii tramwajowe na Górkę Narodową, też pojawiły się problemy z zasilaniem. Brzmi znajomo?
Jarek Strzeboński