Od pierwszych taktów było wiadomo, iż to nie będzie zwykły recital. Motyczyński potrafi połączyć muzykę klasyczną z nowoczesnością – bez patosu, z lekkością i emocją. W jego wykonaniu polonez z „Pana Tadeusza” zabrzmiał dostojnie, ale też z jakimś nowym oddechem, jakby opowiadał o Polsce nie z książkowych stron, ale z osobistego wspomnienia.Prawdziwym zaskoczeniem była kołysanka z filmu „Dziecko Rosemary” – delikatna, a jednocześnie niepokojąca, w interpretacji Motyczyńskiego nabrała niemal magicznego charakteru.Nie zabrakło też mocnych akcentów w wykonaniu brata Pawła - Adama Motoczyńskiego. W kilku utworach pianista wspólnie z uzdolnionym bratem połączyli brzmienie fortepianu z ostrym, metalowym dźwiękiem gitary elektrycznej. Efekt? Niezwykle nowoczesny dialog pomiędzy klasyką a współczesnością – intensywny, a jednoczenie pełen harmonii.Muzyka z filmu „Marzyciel” zabrzmiała jak list do wszystkich, którzy wciąż potrafią wierzyć w swoje sny. To właśnie takie momenty sprawiały, iż koncert stawał się czymś więcej niż tylko wydarzeniem artystycznym – był osobistą podróżą do wspomnień, do tego, co najbliższe i najprawdziwsze.Owacje na stojąco były najlepszym dowodem na to, iż ten koncert zostanie w pamięci mieszkańców Kędzierzyna-Koźla na długo. Artyści oddali serce scenie, a publiczność – serce im.