- W dzieciństwie byłem ministrantem, chodziłem codziennie o godz. 6.00 do szpitala Św. Kazimierza w Radomiu, tam służyłem do Mszy św. księdzu kapelanowi. Moja obecność w kaplicy szpitalnej, zaowocowała tym, iż wybrałem kapłaństwo, bo widziałem ludzi chorych, którzy z wiarą uczestniczą we Mszy św. Wybrałem tą drogę, by ludziom towarzyszyć w szczególnie trudnych sytuacjach.
Kiedy podjąłem decyzję, iż zostanę księdzem, byłem ministrantem w swojej parafii Św. Jana. To była moja samodzielna decyzja. Powiedziałem o tym mamie jako pierwszej. Odpowiedziała: "Jak chcesz to idź, pamiętaj tylko, byś wstydu nie przyniósł...". Całe życie się staram, by nie zawieść nadziei swojej mamy.
- Święcenia kapłańskie przyjął ksiądz w 1966 roku. To symboliczna data w historii naszego narodu - Tysiąclecie Chrztu Polski. Jak ksiądz wspomina ten dzień? Towarzyszyło mu szczególne świętowa