Cykl szkoleń z samoobrony dla ratowników medycznych z Małopolski rozpoczął się w Oświęcimiu. Szkoleniowcami są funkcjonariusze straży więziennej.
W ostatnich miesiącach media w Polsce, w tym Fakty Oświęcim, informowały o atakach pacjentów na ratowników medycznych. W Chełmku 23-letni pijany i odurzony lekami mężczyzna uderzył 62-letniego ratownika z Oświęcimia w głowę. Spowodował poważny uraz twarzoczaszki i czasową utratę wzroku.
Dwa tygodnie później w Sieradzu pacjent zabił nożem ratownika, który wraz z partnerem przyjechał mu pomóc.
Projekt „Stop agresji wobec ratowników” zainicjował Krzysztof Jan Klęczar, wojewoda małopolski, związany z powiatem oświęcimskim. Ostatniego dnia marca do Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu przybyli funkcjonariusze grupy interwencyjnej straży więziennej (SW).
W szkoleniu uczestniczyło 21 ratowniczek i ratowników z oświęcimskiego pogotowia oraz podstacji w Brzeszczach, Chełmku i Zatorze. Strażnicy zwrócili im uwagę na wszechobecne zagrożenie. Uczyli, na co należy zwracać szczególną uwagę podczas interwencji medycznej.
Funkcjonariusze zdają sobie sprawę, iż ratownik medyczny skupiony na ratowaniu ludzkiego życia, w razie ataku ma na reakcję czasem choćby tylko ułamek sekundy. Przekonywali, iż należy osłabić agresora i ewakuować się w bezpieczne miejsce.
Strażnicy pokazywali metody obrony na macie, a następnie w ambulansie i w lokalu zaaranżowanym na niezbyt obszerne mieszkanie. Tłumaczyli, iż zawsze należy zapamiętać drogę do wyjścia i obserwować nie tylko pacjenta, ale także innych domowników.
Ratownicy zwracali uwagę, iż wchodząc do mieszkań czy domów wypatrują czy w zasięgu ręki są jakieś przedmioty, które mogłyby posłużyć za broń. Dzielili się też ze szkolącymi ich mundurowymi opowieściami z dyżurów, na których dochodziło do agresji ze strony pacjentów.
Ale na szkoleniu byli i tacy, którzy przez dwie-trzy dekady swojej pracy nigdy nie spotkali się z zagrożeniem.