Napisałeś to w przelewie? Bank nie żartuje. To może uruchomić kontrolę i zainteresować skarbówkę

2 godzin temu

Dla wielu osób tytuł przelewu to tylko formalność. Krótkie hasło wpisane w pośpiechu, czasem żartobliwe, czasem bardzo ogólne. Problem w tym, iż w nowoczesnym systemie bankowym każde słowo jest analizowane przez algorytmy, które nie znają kontekstu ani intencji nadawcy.

Fot. Warszawa w Pigułce

Wystarczy nieprecyzyjny opis, by transakcja trafiła do manualnej analizy. Tak stało się w przypadku mężczyzny, który przelał znajomemu 50 tysięcy złotych z tytułem sugerującym rozliczenie za wydarzenie. Choć pieniądze miały legalne przeznaczenie, lakoniczny opis wystarczył, by bank wstrzymał przelew i przekazał informację dalej. W cyfrowej bankowości nie ma miejsca na skróty myślowe.

Kontrola przelewów to obowiązek, nie dobra wola banku

Banki są zobowiązane prawem do monitorowania obrotu pieniędzmi w ramach przepisów o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Każda transakcja o równowartości powyżej 15 tysięcy euro trafia automatycznie do Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej.

Systemy analizują także schematy zachowań. Seria mniejszych przelewów, nieregularne wpływy od wielu osób, niejasne tytuły lub nagłe zmiany aktywności konta – wszystko to może zostać uznane za sygnał ostrzegawczy. Gdy bank uzna, iż coś się nie zgadza, nie pyta klienta o zdanie, tylko raportuje sprawę do GIIF, a stamtąd droga do kontroli skarbowej jest bardzo krótka.

„To był tylko żart” nie jest żadnym argumentem

Jednym z najczęstszych błędów jest traktowanie tytułu przelewu jak pola do dowcipów. Wpisy sugerujące przestępstwo, choćby w oczywistym żarcie, są dla systemów bezpieczeństwa sygnałem najwyższego ryzyka. Algorytm nie odróżnia ironii od realnego zagrożenia.

Efekt bywa brutalny. Środki mogą zostać zablokowane, konto objęte monitoringiem, a sprawa trafić do organów ścigania. Równie ryzykowne są opisy sugerujące pracę bez rozliczeń czy omijanie podatków. To prosta droga do zainteresowania skarbówki.

Fiskus może sprawdzić konto bez ostrzeżenia

Wielu podatników przez cały czas uważa, iż urząd skarbowy musi najpierw poinformować o kontroli. To mit. Od kilku lat fiskus ma prawo analizować rachunki bankowe bez wiedzy właściciela, sięgając choćby pięciu lat wstecz.

Jeśli w historii konta pojawią się wydatki, które nie pasują do oficjalnych dochodów, urząd może uznać je za nieujawnione przychody. W takim przypadku stosowana jest sankcyjna stawka podatku, sięgająca 75 procent zakwestionowanej kwoty. To jeden z najbardziej dotkliwych mechanizmów w polskim systemie podatkowym.

Przelewy w rodzinie też mają swoje zasady

Nawet pieniądze przekazywane między bliskimi wymagają zachowania formalności. Obowiązują limity darowizn liczone w pięcioletnich okresach, a ich przekroczenie bez zgłoszenia może skończyć się podatkiem. W najbliższej rodzinie możliwe jest przekazanie dowolnej kwoty bez daniny, ale tylko wtedy, gdy pieniądze trafią przelewem i zostaną zgłoszone we właściwym terminie.

Brak zgłoszenia to nie drobne uchybienie, ale realne ryzyko naliczenia podatku karnego od całej kwoty.

Co zrobić, żeby nie mieć problemów

Jeśli chcesz realnie chronić się przed kłopotami, stosuj kilka prostych zasad:

– zawsze opisuj przelew konkretnie i jednoznacznie
– wskazuj relację stron, podstawę prawną lub faktyczną i datę
– unikaj ogólników i zdrobnień
– nigdy nie używaj słów sugerujących nielegalne działania
– przy darowiznach zapisuj jasno, iż to darowizna i od kogo dla kogo

Bezpieczne tytuły to na przykład:
„Darowizna od ojca dla syna”,
„Zwrot pożyczki zgodnie z umową z dnia…”,
„Czynsz za marzec 2025, lokal przy ul…”,
„Sprzedaż roweru – umowa z dnia…”.

Pamiętaj, iż tytuł przelewu jest Twoją pierwszą linią obrony. Może zadecydować o tym, czy transakcja przejdzie niezauważona, czy stanie się początkiem wielomiesięcznych wyjaśnień. W systemach bankowych nic nie ginie – a jeden nieprzemyślany wpis potrafi wrócić po latach.

Idź do oryginalnego materiału