Nawigacja pokazuje Bałtyk, a jesteś na autostradzie. To nie żart – kierowcy masowo wracają do papierowych map [20.07.2025]

5 godzin temu

Jeszcze niedawno brzmiałoby to jak żart. Kierowca jadący przez województwo kujawsko-pomorskie patrzy na ekran telefonu i widzi, iż znajduje się na środku Morza Bałtyckiego. To jednak żadna fantazja, ale rosnący problem, z którym muszą mierzyć się nie tylko kierowcy, ale też służby ratunkowe i użytkownicy dronów. Zakłócenia systemu GPS stają się coraz powszechniejsze — i coraz bardziej niebezpieczne.

Fot. Warszawa w Pigułce

Gdzie leży źródło problemu?

Nie chodzi o usterki sprzętu czy nieaktualne oprogramowanie. Źródłem chaosu są zakłócenia satelitarne — celowe działania emitujące fałszywe sygnały lub całkowicie tłumiące odbiór. W ostatnich miesiącach eksperci i użytkownicy zauważają ich nasilenie, szczególnie w północnej Polsce, na Mazurach i Pomorzu. To efekt działań prowadzonych najprawdopodobniej z terytorium Rosji, a dokładniej — z rejonu Kaliningradu.

Takie działania określane są jako spoofing i jamming. W pierwszym przypadku system otrzymuje nieprawdziwą lokalizację. W drugim — całkowicie traci kontakt z satelitami. Efekt? Urządzenie pokazuje bzdury lub zupełnie się zawiesza.

Kiedy zawodzi technologia, kierowcy sięgają po papier

W tej nowej rzeczywistości wiele osób wraca do tego, co przez lata sprawdzało się bez zarzutu — do papierowych map samochodowych. Dla młodszych kierowców to powrót do przeszłości, dla starszych — dobrze znana alternatywa. Tradycyjna mapa nie potrzebuje zasięgu, ładowarki ani sygnału z satelity. Jest odporna na ataki i zakłócenia. Działa zawsze, choć wymaga pewnej wprawy.

Coraz więcej sklepów odnotowuje wzrost sprzedaży klasycznych atlasów. Widać to nie tylko w punktach turystycznych, ale także na stacjach benzynowych. Kierowcy znów uczą się czytać mapy, planować trasę i orientować się w przestrzeni bez elektronicznej podpowiedzi.

Problemy nie tylko na drodze. Sytuacja robi się poważna

Zakłócenia GPS to nie tylko problem kierowców. W czerwcu tego roku w rejonie Zatoki Gdańskiej doszło do licznych incydentów z udziałem dronów. Maszyny traciły orientację w przestrzeni, zmieniały kurs i znikały z radarów operatorów. Niektóre z nich leciały prosto nad otwarte morze, mimo aktywnych systemów bezpieczeństwa.

Podobne zakłócenia zgłaszali użytkownicy hulajnóg miejskich, kurierzy rowerowi i osoby korzystające z aplikacji lokalizacyjnych. W ekstremalnych przypadkach urządzenia wskazywały, iż telefon znajduje się… w innym kraju.

Mapy wracają, ale problem dopiero się zaczyna

Eksperci przewidują, iż tego typu zakłócenia będą się nasilać. Trwające napięcia geopolityczne, zwłaszcza w Europie Wschodniej, oraz rozwój technologii walki elektronicznej sprawiają, iż systemy satelitarne stają się coraz łatwiejszym celem. A to oznacza, iż nie tylko GPS, ale także inne usługi zależne od precyzyjnej lokalizacji, mogą stać się niewiarygodne.

W tej sytuacji prosta mapa staje się nie tylko sentymentalnym gadżetem, ale realnym elementem bezpieczeństwa. To narzędzie, które może uratować podróż, a w niektórych przypadkach — zdrowie, sprzęt i czas.

Czas przypomnieć sobie, jak wygląda świat bez zasięgu

Nowoczesna technologia przyzwyczaiła nas do wygody. Ale dziś okazuje się, iż bezpieczna podróż coraz częściej wymaga planu B. Papierowa mapa nie rozładuje się, nie zawiesi i nie pokaże, iż jesteś tam, gdzie cię nie ma. Może nie poprowadzi przez korek, ale w świecie coraz mniej przewidywalnym – daje coś znacznie cenniejszego: pewność.

Idź do oryginalnego materiału