Nic dwa razy się nie zdarza, porażka siatkarzy Asseco Resovii w Ankarze

1 tydzień temu
Fot. Rafał Myśliwiec

W rewanżowym meczu finału Pucharu CEV Asseco Resovia przegrała w Ankarze z Ziraatem Bankasi 1:3. W pierwszym meczu na Podpromiu rzeszowianie ponieśli porażkę 2-3 i tym samym nie obronią trofeum zdobytego przed rokiem. Natomiast dla rywali to pierwszy historyczny triumf w europejskich pucharach.

SIATKÓWKA. FINAŁ PUCHARU CEV

– Znowu mieliśmy bardzo dużo szans, ale przeciwnik przechylił to wszystko na swoją stronę i na pewno wygrał zasłużenie. Byli od nas lepsi w dwumeczu. Bardzo boli ta porażka – mówił Dawid Woch, środkowy Asseco Resovii.

W inauguracyjnej partii praktycznie od połowy wszystko układało się po myśli rzeszowian. Wypracowali sobie trzypunktową przewagę, której rywale nie byli w stanie zniwelować. W ekipie gospodarzy nie błyszczeli już tak jak w pierwszym meczu Wouter Ter Maat i Matthew Anderson (obaj po 33 proc. skuteczności w ataku). Resoviacy z kolei po udanych akcjach w obronie wyprowadzali skuteczne kontry.

Fot. Rafał Myśliwiec

Role odwróciły się w drugim secie, gdzie zdecydowanie już dominowali miejscowi. Ich ogromnym atutem była zagrywka. Po serii pięciu asów Andersona Ziraat Bankasi prowadził 17:9. Rzeszowianie mieli ogromne kłopoty z przyjęciem zagrywki Amerykanina. Sami natomiast nie stanowili w tym elemencie dużego zagrożenia dla rywali.

Niesieni dopingiem nadkompletu publiczności, którą w dużej mierze stanowiła młodzież, gospodarze zaczęli trzeciego seta od prowadzenia 5:0. Resoviacy ruszyli w pogoń ale przez dłuższy czas to siatkarze z Ankary utrzymywali dystans. Przy stanie 13:9 goście zdobyli z rzędu trzy punkty i zacięta walka rozgorzała na nowo.

Gdy na tablicy wyników pojawił się remis (15:15) trybuny nieco ucichły i słychać było doping kibiców z Rzeszowa, którzy w liczbie 32 wybrało się w podróż do Ankary autokarem.

Resoviacy kontynuowali dobrą grę prowadząc w końcówce 21:20. Kolejne dwa punkty padły łupem rywali, którzy wykorzystali błędy siatkarzy z Rzeszowa (w sumie w całym meczu po własnych błędach oddali rywalom aż 32 pkt, z czego 22 w zagrywce). Gospodarze objęli prowadzenie i za czwartą piłkę setową, po bardzo długiej wymianie, postawili kropkę nad i.

Turecki zespół złapał dużą pewność siebie i świetnie otworzył czwartego seta prowadząc 9:2 czy 12:4. Znów resoviacy byli w opałach w przyjęciu zagrywki. Trener Tuomas Sammelvuo dokonywał zmian chcąc ratować sytuację, ale rozpędzony zespół z Ankary był już nie do zatrzymania.

Fot. Rafał Myśliwiec

Ziraat Bankasi Ankara – Asseco Resovia Rzeszów 3-1
(20:25, 25:17, 28:26, 25:14)

  • Ziraat Bankasi: Yenipazar 6, Anderson 24, Savas 16, Ter Maat 11, Clevenot 9, Bülbül 6 oraz Bayraktar (libero), Stern.
  • Trener: Mustafa Kavaz.
  • Asseco Resovia: Ropret 2, Cebulj 10, Woch 6, Boyer 12, Bednorz 15, Kłos 11 oraz Potera (libero), Vasina 2, Bucki 1, Staszewski, Kozub.
  • Trener: Tuomas Sammelvuo.
  • Sędziowali: Y. Kalin (Szwajcaria), S. Miklosic. MVP: Matthew Anderson. Widzów: 7856.


PRZECZYTAJ TEŻ: DevelopRes Rzeszów w finale TAURON Ligi i po raz szósty z rzędu zagra o złoto

Fot. Rafał Myśliwiec
Idź do oryginalnego materiału