Bez specjalistycznego samochodu Tadeusz z Lubartowa nie ma szans na dotarcie do lekarza, na badania, ani na wyjście z domu. Jego życie to dziś cztery ściany, szpital, dializy i wózek inwalidzki.
-Nazywam się Tadeusz, mam tylko 64 lata, a obecne moje życie to wózek inwalidzki, dom i szpital. Transportem medycznym docieram na regularne dializy, gdyż nerki działają słabo, a moje serce bije jedynie dzięki rozrusznikowi. Na dodatek cukrzyca odebrała mi obie nogi, częściowo wzrok, a teraz powoli sprawność także w rękach. Wcześniej z pomocą mojej dzielnej żony i podpierając się rękami mogłem się przemieszczać z wózka do samochodu i z powrotem. Ale żona już nie może dźwigać, a ja osłabłem i nie oprę się wystarczająco mocno na dłoniach.
W takiej sytuacji nie będę w stanie dojechać do lekarza, na badania, nie mówiąc o jakimkolwiek normalniejszym funkcjonowaniu. Nie chcę umierać za życia, czekając na ostateczne rozwiązanie, bez możliwości wyjścia do parku, do sklepu, spotykania ludzi. Nie chcę oglądać nieba jedynie przez okno, być pozbawionym prostych radości, jak uliczny koncert, czy wyjście na kawę.
Dla przeciętnego człowieka to codzienność i normalność, dla mnie, bez odpowiedniego auta, będzie to jak zdobywanie ośmiotysięczników – mówi.
Tadeusz nie prosi o luksus, ale o godność. O możliwość, by pojechać na badania, do lekarza, do ludzi. O życie, które nie kończy się na ścianie przy łóżku. Dzięki determinacji i wsparciu żony udało się dostosować mieszkanie do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Ale dziś nie mają już za co walczyć dalej.
– Nie prosiliśmy o pieniądze – teraz musimy. Wspólnie z żoną za własne środki finansowe zaadoptowaliśmy mieszkanie na potrzeby osoby niepełnosprawnej. Na koncie nie zostało już nic! Tymczasem, przemieszczenie się z wózka do samochodu staje się dla mnie nieosiągalne z powodu polineuropatii cukrzycowej odbierającej mi coraz bardziej władzę w rękach.
Jest jednak promień nadziei – PFRON przyznał 150 tys. zł na specjalistyczny samochód ze specjalną platformą, na którą może wjeżdżać wózek z osobą niepełnosprawną. Ale to nie wystarczy. Najtańsze auto kosztuje 200 tys. – brakuje 50 tys. zł, które mogą dać Tadeuszowi nie tylko środek transportu, ale wolność.
Żona Justyna mówi krótko:
– Najmniejsza choćby kwota pomoże żyć lepiej.
Każda złotówka to dla niego realna szansa, by nie stać się więźniem własnego ciała i mieszkania.
Link do zbiórki: pomagam.pl/wf4me4