O roli komunikacji publicznej w zmieniających się uwarunkowaniach rozmawiamy z Pawłem Bednarkiem – Dyrektorem Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów.
Na starcie może krótkie wyjaśnienie – skąd MZDiM i komunikacja publiczna?
– Zgodnie ze Statutem nadanym przez Radę Miasta – od 2009 roku Zarząd pełni rolę organizatora komunikacji publicznej w Jaworznie. Na zlecenie MZDiM – jako Gminy Miasta Jaworzno – usługi przewozu realizuje na zasadzie powierzenia operator, którym jest miejska spółka – PKM Sp. z o.o. w Jaworznie.
W ostatnim czasie w przestrzeni medialnej pojawiła się opinia jednego z byłych radnych z sugestią aktualizacji Planu Transportu Miejskiego. Co pan sądzi na temat pomysłów byłego samorządowca?
– Jestem zaskoczony, iż właśnie były – i na dodatek wieloletni – samorządowiec wychodzi z takimi propozycjami.
Były radny twierdzi, iż miasto dokłada za dużo do komunikacji publicznej.
– Jak na stan, wiek i rodzaj taboru autobusowego – stawka za tzw. wozokilometr – wypłacana przez Gminę do PKM-u mieści się w zestawieniu podobnych miast. Corocznie obliczana rekompensata podlega ocenie zewnętrznego podmiotu, który dokonuje też takich właśnie porównań. w tej chwili standardem jest także to, iż do komunikacji publicznej dopłacają większość (i to dominującą większość) kosztów samorządy. Nie tylko w komunikacji publicznej, ale i w kolejowej – wyjątkiem są bodaj tylko czysto komercyjne przewozy realizowane taborem „pendolino”. No, chyba, iż obniżenie „kosztów komunikacji” były radny chce uzyskać przez… zmniejszenie ilości kursów.
Co sądzi pan o pomyśle rezygnacji z kursów do Katowic, na rzecz zwiększenia liczby połączeń z dworcem w Szczakowej?
– „Przesadzenie” części dojeżdżających zwłaszcza do Katowic mieszkańców do pociągów brzmi pięknie. Tyle, żeby było realne to przynajmniej w godzinach szczytu kolej musiałaby pomiędzy Szczakową a Katowicami kursować co 15-20 minut. Tymczasem w tej chwili pociąg kursuje rzadziej niż co… 60 minut. Na dodatek jak spojrzymy na rozkład kolejowy – to iluzoryczne wydaje się, aby jaworznianin dojechał do pracy na przykład w okolice katowickich urzędów na godzinę 7.30 czy 8.00 – biorąc pod uwagę jeszcze 15-20 minutowy spacer po Katowicach…
Dodatkowo można zapytać mieszkańców takich osiedli, jak Koźmin, Byczyna, Jeleń Łęg czy Dąb jak wolą – jechać do Katowic autobusem miejskim (czasem z koniecznością przesiadki w Centrum) na jednym bilecie okresowym (bilet roczny to kilkadziesiąt groszy dziennie), czy jechać do Szczakowej i tam przesiadać się na pociąg i kupować osobny bilet na kolej. Nie każdy mieszka w Szczakowej, czy choćby Długoszynie.
No, ale właśnie wspomnianą na wstępie „oszczędność” na komunikacji można uzyskać kasując kursy do Katowic…?
– Tylko, iż choćby gdyby pociągi kursowały bardzo często, to trzeba byłoby „zaoszczędzone” z pozamiejskich kursów wozokilometry przeznaczyć na zwiększenie ilości połączeń Szczakowej z różnymi częściami Jaworzna.
Powtarzam cały czas – nie pozwolimy na odcięcie mieszkańców Jaworzna od połączeń z centrum aglomeracji. Chociaż oczywiście od lat mamy „z tyłu głowy” możliwość ograniczenia dostępności Katowic dla autobusów przez władze Katowic – sąd poszukiwanie różnych rozwiązań…
Czyli warto zachować połączenie autobusowe z Katowicami, mimo iż kolej pasażerska przechodzi swojego rodzaju renesans?
– Nikt nie zamierza likwidować pozamiejskich połączeń. Renesans kolei jest super, ale bez spełnienia choćby już wyżej omówionych kwestii nie ma o czym daremnie rozważać.
Linie takie jak A, E i J służą także jako „kręgosłup komunikacyjny” wewnątrz miasta, a ich wspólna częstotliwość kursowania zapewnia niezbędne minimum potrzeb transportowych. W dzień roboczy suma kilometrów realizowanych przez te linie na terenie GZM stanowi jedynie 12,69 proc. dziennej sumy pracy eksploatacyjnej wykonywanej przez wszystkie autobusy.
Wspomniane autobusy zapewniają więc nie tylko połączenie m.in. z Katowicami, ale zapewniają mieszkańcom możliwość podróży na głównym ciągu komunikacyjnym w mieście. A zapełnienie autobusów jest dowodem na to, iż kursy te są potrzebne. Wspominałem już, iż w największym szczycie komunikacyjnym pociągi regionalne z Katowic kursują rzadziej niż co godzinę. Np. gdy ze stolicy województwa jeden pociąg odjeżdża o godz. 14:47 a drugi o 16:06, to w tym przedziale czasowym z przystanku „Katowice Aleja Korfantego” odjeżdża aż 8 autobusów. Żaden z nich nie odjeżdża pusty, wręcz przeciwnie.
W wystąpieniu byłego samorządowca czytamy, iż zaproponowane przez niego rozwiązanie byłoby bodźcem dla PKP, by to spółka wyremontowała dworzec. Były radny twierdzi m.in., iż PKP wyremontuje wtedy starą część dworca i pomoże miastu w pozyskaniu środków zewnętrznych na remont innej części obiektu. To wydaje się trochę absurdalne…
– Dziwię się, iż wieloletni samorządowiec twierdzi takie rzeczy. Jak dobrze rozumiem, zdaniem byłego radnego, zabranie kursów autobusów do Katowic i „przesadzenie” ludzi na pociągi, miałoby sprawić, iż PKP nagle wyremontuje dworzec i zacznie współpracować z miastem. Przypomnę, iż miasto chciało przejąć dworzec PKP w Szczakowej i w niego zainwestować, jednak spółka odmówiła wykonania ekspertyzy stanu technicznego budynku. Także nie sądzę, by kilka czy choćby kilkanaście dodatkowych autobusów przyjeżdżających do Szczakowej sprawiło, iż PKP z własnych środków wyremontuje dworzec, który miasto chciało od niego przejąć.
Były radny zauważa, iż na dworcu w Szczakowej brakuje obsługi pasażerskiej – np. kas, poczekalni, toalet…
– Dworzec PKP jest w takim stanie, do jakiego doprowadziło go PKP! Miasto, w ramach MCIT Szczakowa, wybuduje parkingi, a także toalety i zadaszenia.
A więc to miasto stworzy infrastrukturę, z której będą korzystać pasażerowie PKP?
– Miasto przede wszystkim stworzy infrastrukturę dla swoich mieszkańców, ale rzeczywiście większość korzystających z MCIT Szczakowa to będą osoby podróżujące koleją. w tej chwili realizowane są – niestety przedłużające się z przyczyn odwołań ze strony potencjalnych wykonawców – procedury związane z wyłonieniem firmy, która rozpocznie budowę. Miasto ma środki na ten cel, także z dofinansowania zewnętrznego.
Szczakowa to nie jedyny pomysł na dojazd „kombinowany” do Katowic?
– Oczywiście, iż nie. Przypomnę, iż z inicjatywy i dzięki zaangażowaniu Prezydenta Pawła Silberta – kolej zbudowała od podstaw zupełnie nowy przystanek kolejowy Sosnowiec Jęzor Południowy. Jest on, jako potencjalny punkt przesiadkowy, atrakcyjną alternatywą dla osób dojeżdżających w stronę metropolii z większości części Jaworzna. Niestety, do czasu zrealizowania przez władze państwowe – w zasadzie przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych – przebudowy okolic węzła drogowego na Jęzorze „atrakcyjność przesiadkowa” jest mocno ograniczona. Na dodatek i tak zatrzymuje się tam średnio tylko co drugi pociąg lokalny…
Kolejnym pomysłem jest zawarcie umowy między Miastem a PKP na wspólny bilet czasowy.
– Miasto Jaworzno wyszło kiedyś z propozycją wspólnego biletu, jednak ze względów formalno-prawnych nie udało się wprowadzić takiego rozwiązania. Jednak przez blisko 2 lata osoby posiadające imienny bilet okresowy na kolej mogły zakupić bilet miesięczny na autobusy PKM Jaworzno w symbolicznej w zasadzie cenie – bilet ten był istotny w granicach administracyjnych miasta Jaworzna, a podczas kontroli należało okazać również bilet kolejowy. Zainteresowanie było bliskie zeru – w zasadzie były próby wykorzystywania tej oferty przez różnych kombinatorów.
Były radny uważa swoje pomysły za mocne argumenty
– Jak widać, nie do końca przemyślane. Może lepiej by było, gdyby przed wygłoszeniem ich publicznie porozmawiał wcześniej z osobami, które „robią transport w mieście”. Myślę, iż samo regularne „jeżdżenie komunikacją” do Katowic nie zawsze jest wystarczającą przesłanką do tego rodzaju wystąpień.
Dziękujemy za rozmowę.
foto: PKM Jaworzno / Maciej Kowal










