
Wypełniona po brzegi hala sportowa w Sokółce stała się wczoraj areną niezwykłego wydarzenia. W pojedynku charytatywnym poprzedzającym mecz bokserski Polska -Bułgaria spotkali się lokalny pasjonat boksu Paweł Ejsmont oraz legendarny mistrz świata, Krzysztof „Diablo” Włodarczyk.
Zanim rozpoczęła się adekwatna gala, kibice mogli zobaczyć dwie walki młodzieżowców. W obu lepsi byli pięściarze UKS Boxing Sokółka: Sebastian Michalczuk i Krystian Potapczyk.
Była to doskonała okazja, by zaprezentować się na tak dużej imprezie. Dałem z siebie wszystko, bo to ogromny zaszczyt móc reprezentować nasz klub i miasto podczas tak prestiżowego wydarzenia – powiedział po walce Krystian Potapczyk.
Zawodnik podziękował również kibicom za gorący doping i zaprosił wszystkich na rozpoczynające się w poniedziałek w Sokółce Mistrzostwa Polski w boksie.
Ozdobą wczorajszego wieczoru był pojedynek charytatywny, na który z niecierpliwością czekali kibice.
To nie była zwykła walka. Dochód z wydarzenia przeznaczono na pomoc w leczeniu małej Wiktorii z Sokółki. Właśnie ona, jak zgodnie mówili obaj zawodnicy, była prawdziwą zwyciężczynią wieczoru.
To było jedno z moich marzeń. W wieku 38 lat w jakiś sposób rozpocząłem karierę sportową. To dla mnie wielki honor i przywilej, iż mogłem stanąć naprzeciw trzykrotnego mistrza świata – powiedział po walce Paweł Ejsmont.
Przeciwnik Pawła - „Diablo” z uznaniem wypowiadał się o swoim rywalu, podkreślając, iż między nimi panowała sportowa atmosfera i wzajemny szacunek.
Byliśmy dogadani na czystą, dobrą walkę. Bez żadnych brudnych sztuczek, bez łokci i głowy. Krzysztof nie spodziewał się mojego poziomu sportowego, ale w trzeciej rundzie pokazał mi, gdzie jest moje miejsce – mówił z uśmiechem.
Przyznał też, iż odczuł siłę ciosów swojego przeciwnika.
W pewnych momentach nie wiedziałem, co się dzieje. Straciłem animusz. Ale mimo wszystko – było warto.
„Diablo” Włodarczyk nie krył uznania dla swojego oponenta. W rozmowie po walce zdradził, iż niewielu zawodowców byłoby w stanie wytrzymać takie uderzenia, jakie przyjął Ejsmont.
Paweł z dystansem skomentował te słowa.
Może dlatego, iż jestem świeży w branży i nie jestem jeszcze „porozbijany”. Ale szczerze mówiąc, cały czas czuję, iż szumi mi w głowie.
Publiczność w Sokółce nie zawiodła. Setki fanów dopingowało lokalnego zawodnika od pierwszej do ostatniej rundy.
Kibice byli niesamowici. Dzięki nim wytrwałem do końca. Gdyby to był zwykły sparing, pewnie bym odpuścił, ale tutaj nie wypadało. Maszeruj albo giń – powiedział z uśmiechem Ejsmont.
Na zakończenie podkreślił, iż prawdziwym celem wieczoru nie była sportowa rywalizacja, ale pomoc potrzebującym.
Był jeden zwycięzca czyli Wiktoria. Udowodniliśmy, iż człowiek potrafi wznieść się na wyżyny dla tych najmniejszych. Proszę, wspierajcie małą Wiktorię. Otwórzcie swoje serca – apelował do publiczności.
Jak przyznał Włodarczyk po walce, decyzja o udziale w wydarzeniu zapadła błyskawicznie.
Raczej nie trzeba mnie było długo namawiać. Był telefon, powiedziałem: poczekajcie chwilę, przyjedziemy. Po tygodniu przyjechaliśmy, uzgodniliśmy zasady i poszło. To była walka w dobrym celu czyli dla Wiktorii i dla dobra ogółu – powiedział pięściarz.
Mistrz nie krył pochwał dla swojego rywala, który, jak podkreślił mistrz wykazał się ogromną odwagą.
Było kilku chętnych, ale żaden nie chciał wyjść do ringu. Paweł powiedział: trudno, spróbuję. I wyszedł. To wymaga wielkiego szacunku – mówił Włodarczyk.
Choć walka miała charakter pokazowy, emocji nie brakowało.
Myślałem, iż ruszy mocniej od początku, dlatego trzymałem gardę wysoko. W drugiej rundzie trochę mnie zaskoczył. Ogólnie, to pięć z plusem – ocenił z uśmiechem „Diablo”.
Po zakończonym pojedynku Włodarczyk przekazał swoje rękawice na licytację, by wesprzeć leczenie Wiktorii. „Gadżet Mistrza” osiągnął cenę 7 000 zł.
To był sprzęt osobisty, do którego mam duży sentyment. zwykle się go nie oddaje, ale tym razem nie mogło być inaczej – przyznał.
"Diablo" zdradził również, iż choć czuje się dobrze, jego organizm wciąż dochodzi do pełni formy po niedawnym zabiegu.
Stoję tu i już dwa razy mi się zakręciło w głowie. Gdyby to była walka punktowana, lekarz pewnie by mnie nie dopuścił. Myślę, iż dopiero w przyszłym roku będę mógł wrócić do poważniejszych pojedynków – wyjaśnił.
Jak podkreślił mistrz, Sokółka zrobiła na nim ogromne wrażenie.
Jestem tu drugi raz. Piękna oprawa, świetni kibice, wszystko na najwyższym poziomie. Można powiedzieć, iż Sokółka naprawdę stała się stolicą polskiego boksu – podsumował Włodarczyk.
Wczorajszą galę Suzuki Boxing Night 37 oglądało z trybun wielu samorządowców, a Wiesława Burnos, wicemarszałek Województwa Podlaskiego życzyła zawodnikom zwycięstwa, a zgromadzonej publiczności wielu emocji sportowych.
Paweł włożył w walkę całe serce, a Krzysztof „Diablo” Włodarczyk pokazał klasę mistrza. Teraz my pokażmy swoje serca, wspierając Wiktorię w jej rehabilitacji – powiedział po walce charytatywnej wicestarosta sokólski Łukasz Owsiejko.
Przypomniał, iż samorząd powiatu sokólskiego od lat wspiera lokalny boks, który stał się jego wizytówką.
Cieszymy się, iż możemy być współgospodarzami tak wspaniałego wydarzenia. Pokazujemy, iż potrafimy organizować imprezy sportowe na skalę międzynarodową. Dziękujemy głównemu organizatorowi Tomaszowi Potapczykowi, klubowi Boxing Sokółka, samorządowi wojewódzkiemu oraz sponsorom, bo to dzięki ich współpracy możliwe są takie wydarzenia – mówił Owsiejko.
Na zakończenie wicestarosta nie ukrywał, iż z niecierpliwością czeka na występ jednego z lokalnych zawodników.
Osobiście kibicuję Dawidowi Kruczkowskiemu. Wiem, iż pokaże całe serducho. Mam nadzieję, iż kiedyś to on stanie w ringu w walkach charytatywnych, tak jak dziś Krzysztof „Diablo” Włodarczyk – podsumował.
Tego „ serducha” nie zabrakło w walce wspomnianego Dawida Kruczkowskiego. Zwycięski pojedynek wychowanka UKS Boxing Sokółka zachwycił kibiców i był ozdobą wczorajszego meczu bokserskiego Polska-Bułgaria. Kruczkowski zmierzył się z doświadczonym rywalem, brązowym medalistą mistrzostw świata.
To była przepiękna walka. Dałem z siebie wszystko i udało się wygrać, co bardzo mnie cieszy” – mówił po pojedynku.
Bokser podkreślał, iż pomimo niedawnej choroby, forma utrzymuje się na wysokim poziomie, co pozwoliło mu pokazać pełnię swoich możliwości.
Cały czas trenuję i daję z siebie wszystko. Moim marzeniem jest medal olimpijski i będę robił wszystko by ten cel osiągnąć. Walka była naprawdę przepiękna, zwłaszcza druga i trzecia runda, pełna wymiany ciosów jak u prawdziwych mistrzów” – dodał Kruczkowski.
Ostatnie miesiące są dla Dawida pełne sukcesów: brązowy medal Mistrzostw Polski, zwycięstwa w Lidze Bokserskiej i teraz kolejna wygrana walka dla polskiej reprezentacji.
Gala Suzuki Boxing Night 37 w Sokółce była nie tylko sportowym widowiskiem, ale też dowodem, iż boks może łączyć ludzi i inspirować do działania.
To był piękny wieczór i wspaniałe walki, które z przyjemnością się oglądało – komentowali po zakończeniu gali kibice.
Polska zremisowała z Bułgarią 8:8.
Krzysztof Promiński
fot. Maciej Białobłocki
{gallery}zdjecia/2025/październik/51/{/gallery}