„Nie zarobimy w tym sezonie”. Fatalny początek roku dla sadowników i plantatorów

5 godzin temu

Fatalny początek sezonu dla sadowników i plantatorów na wschodnim Mazowszu. Kwietniowe przymrozki uszkodziły ponad 80 proc. zawiązek owoców i kwiatów. Te w tej chwili trwające dodatkowo pogłębiły straty.

Michał Gałecki z Lipna w powiecie łosickim przyznaje, iż sadownicy w starciu z pogodą są bez szans.

Nie ma zimy, zima jest ciepła. W styczniu, gdy obcinaliśmy sad, to było 15 stopni na plusie. Później przyszedł gwałtowny spadek do minus 15 stopni. Zimą dużo roślin zmarzło. Teraz przymrozki też się przyczyniły. Straty wiśni sięgają u mnie 98 proc. To już jest po sezonie. Straciłem płynność finansową. Nie było ciekawie — mówi Gałecki.

Łukasz Wawryniuk przyznaje, iż u niego straty dotknęły głównie wiśnie, czereśnie i śliwy. „Nie zarobimy w tym sezonie” — mówi sadownik.

Już wydaliśmy 90-80 proc. kosztów na nawozy, opryski, ropę, a plonu w zasadzie nie będziemy mieli. Utrzymanie hektara sadu to jest około 10 tysięcy złotych na ten moment, czyli już wydane 10 tysięcy złotych razy 8 hektarów to jest 80 tysięcy złotych, a plonów w zasadzie nie mamy — zaznacza Wawryniuk.

Prezes Związku Sadowników RP w Lipnie Michał Michaluk informuje, iż zwrócono się do gmin, by powoływały komisje szacujące straty.

Oczywiście, iż pozostało za wcześnie, żeby komisje szły w teren, aczkolwiek patrząc na rozmiar strat, to one są bardzo duże. Ja choćby zaryzykuję stwierdzenie, iż nie wiem, czy dotychczas w historii takie straty były. o ile oczywiście później komisje wyszacują to, no to będziemy starali się o jakieś wsparcie z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, może jakieś środki finansowe się pojawią — mówi Michaluk.

Zgodę na powołanie komisji musi wyrazić wojewoda.

Tymczasem straty sadowników oznaczają wzrost cen dla konsumentów. Jabłka mogą być w tym roku droższe o 30-40 proc., czereśnie i truskawki choćby ponad 60 proc.

Sadownicy z Platerowa załamani

Straty sięgają choćby 95 proc. — alarmują sadownicy z Platerowa w powiecie łosickim.

Po przymrozkach z końca kwietnia najbardziej ucierpiały wiśnie i czereśnie, ale wymarzły również jabłonie i truskawki.

Jak powiedzieli sadownicy reporterce Polskiego Radia RDC, nie pomogło ani palenie ognisk, ani zraszanie sadów.

Utrzymanie jednego hektara to około 10 tysięcy złotych. Odszkodowania, jakie w tamtym roku uzyskiwali sadownicy, nie przekraczały 3,5 tysiąca do hektara.

Łosice liczą straty

Łosiccy sadownicy już liczą straty. Przymrozki wymroziły kwiaty i zawiązki owoców.

Uszkodzonych może być ponad 90 proc. wiśni, czereśni i owoców miękkich jak truskawki.

Próbowaliśmy ratować się przed spadkami temperatur, ale jest dramat — mówi Michał Karwacki.— Dwa hektary próbowałem ratować jakoś, mam taką maszynę, która podgrzewa powietrze. Hektar po prostu odpuściłem, nic nie robiłem i widzę, iż na tych dwóch hektarach też jest słabo. Z późną odmianą jest tragedia. Z wiśnią w ogóle nic nie robiłem, a tam też jest tragedia, po prostu w 80 proc. jest zmarznięta — dodaje.

Piotr Dmowski zaznacza, iż były trzy fale przymrozków.

Do minus pięciu, choćby sześciu stopni. Wyrządziły bardzo duże szkody, zwłaszcza uprawy pestkowe. Wiśnia, czereśnia choćby mimo prób ratowania palenia piecykami w sadzie, też nie udało się w pełni uratować i straty będą bardzo duże. W przypadku jabłoni, gruszy może troszeczkę mniejsze, ale też to będzie plon rzędu może 10-20 proc. — mówi Dmowski.

Justyna Iwaniuk uprawia truskawki. Przyznaje, iż dawno nie było tak złego sezonu:

Widać gołym okiem, ponieważ kwiaty są po prostu czarne. Mają czarne środki, co oznacza, iż są zmarznięte. Szacujemy z mężem, iż to są straty rzędu 90 proc. Dla konsumentów to gorzej. Oni też muszą nas zrozumieć. Często się słyszy komentarze, dlaczego ona jest taka droga. Robimy wszystko, żeby ta truskawka była piękna, ładna, zdrowa, ale niestety, na jedną rzecz nie mamy wpływu, na pogodę — podkreśla Iwaniuk.

Do końca tego tygodnia w prognozach przez cały czas występują nocne przymrozki, co może pogłębić straty plantatorów.

Sadownicy już zwracają się do gmin o powoływanie komisji szacujących straty. Zgodę na to musi wyrazić wojewoda.

Idź do oryginalnego materiału