Niesamowite baraże o prawo gry w 4 lidze. Awanse Polonii Karłowice i Pogoni Prudnik

1 rok temu

Baraże o awans do 4 ligi

Już pierwsze mecze zresztą zapowiadały, iż żadna z czterech ekip nie zamierza odpuszczać. To co się jednak stało w rewanżach można by ogólnie nazwać „pięknem piki”. I w sumie trafiło by się w samo sedno.

Pogoń – Skalnik 2-2 i 3-2 po dogrywce

Zacznijmy od Prudnika, bo tam mecz skończył się nieco wcześniej. Po tym jak w Graczach padł remis 2-2 faworytami rewanżu wydawali się piłkarze Pogoni. Przedstawiciele Skalnika mieli jednak swoją wizję na ten pojedynek i długą ją realizowali. Zaczęli od prowadzenia po trafieniu Przemysława Pierzgi. Taki wynik utrzymywał się jeszcze do 80. minuty spotkania.

Wówczas to wyrównał Andrij Serdukov. Po chwili jednak przyjezdni wykorzystali rzut karny i wydawało się, iż jest już „pozamiatane”. Tym bardziej, iż 2-1 było dla gości również wtedy gdy zaczął się doliczony czas gry. Strzałem rozpaczy do dogrywki doprowadził jednak Łukasz Choiński. Tuż przed końcem jej pierwszej połowy prudniczanie jednak wreszcie wyszli na prowadzenie. Dał je im Patryk Surma. Mało tego, podopieczni Łukasza Wichra już go nie oddali i tym samym wrócili do 4 ligi.

Polonia Karłowice – OKS Olesno 3-4 i 2-1 (8-7 w rzutach karnych)

Kto wie czy jeszcze większych emocji nie mieliśmy w Karłowicach. Tam jednak zaczęło się bardzo niemrawo. Pierwszą odsłonę śmiało można przemilczeć. Za to po zmianie stron działo się już na całego. Najpierw mocne wbicie piłki w stronę bramki Dawida Sładka i ta ląduje w siatce. Niebawem na 2-0 podwyższa Przemysław Szczupakowski i wydaje się, iż gospodarze kontrolują wydarzenia na boisku. Tym bardziej, iż mają szansę na więcej goli. Nic z tego jednak.

Za to powoli budzą się piłkarze OKS-u. Aż wreszcie po rzucie różnym jeden z nich ładuje piłkę do bramki, a taki stan rzeczy zapowiada dogrywkę. Oleśnianie jednak próbują pójść za ciosem i mało brakowało, a doprowadziliby do zwycięskiego dla nich remisu. Miejscowi jednak bronią się heroicznie. Tym samym w regulaminowym czasie już więcej goli nie pada. Zatem dogrywka. W niej były szansę na zmianę wyniku, ale nikomu się to nie udało.

Tym samym sędzia zarządza rzuty karne. Mało kto by się wówczas spodziewał, iż te przejdą do historii opolskiej piłki. Choć lepiej weszli w nie gospodarze to potem szala zwycięstwa przechylała się co chwilę w inną stronę. Tym bardziej, iż było wiele pomyłek. Emocje sięgnęły zenitu. Do tego stopnia, iż każdy zawodnik z pola strzelał przynajmniej po razie i przed szansą musieli stanąć obaj bramkarze. I co interesujące obaj obronili swoje uderzenia. Po ich próbach było 7-7, zatem trzeba było zaczynać od nowa. W 12. serii pomylił się gracz OKS-u, a po raz drugi z jedenastki trafił Adam Kelmer i wielka euforia zapanowała w Karłowicach. Tym bardziej, iż spora część tej miejscowości była na tymże meczu.

Idź do oryginalnego materiału