Serbski szkoleniowiec reprezentacji Polski, Nikola Grbić w rozmowie z portalem plusliga.pl podsumował miniony rok i opowiedział o planach na nowy sezon.
SIATKÓWKA
– To był bardzo dobry rok – podsumowuje Nikola Grbić szkoleniowiec reprezentacji Polski. – Głównym akcentem tego roku były oczywiście igrzyska w Paryżu. Wszystko co zrobiliśmy w okresie letnim było podporządkowane temu, żeby jak najlepiej przygotować się na igrzyska. Liga Narodów była tym czasem, który poświęciliśmy na obserwacje, przygotowania i potem podjęcie decyzji odnośnie składu na igrzyska. Wszystko było tak zorganizowane, żeby sprawdzić się w Lidze Narodów, a po niej podjąć decyzję o trzynastce graczy na turniej w Paryżu – mówi Serb, pod wodzą którego Biało-Czerwoni sięgnęli na igrzyskach olimpijskich po srebrny medal.
– Ciężko jest co roku utrzymać tak wysoki poziom gry i wygrywać same złote medale, zwłaszcza, iż różnica pomiędzy drużynami z czołówki światowej jest mała, a w meczach między nimi pojedyncze piłki mogą decydować o zwycięstwie – mówił Grbić. – Moim zamiarem jest jednak zawsze to, żeby drużyna grała w możliwie najlepszy sposób i żeby wydobyć to co najlepsze z zespołu. Co roku mojej pracy z kadrą mamy jakieś problemy z kontuzjami i tak też było w tym sezonie. Czasami są to urazy, na które nie mamy żadnego wpływu i nie mogliśmy im w żaden sposób zapobiec, jak złamania wymagające operacji jeszcze w trakcie sezonu ligowego. Z niektórych urazów możemy też wyciągać wnioski na przyszłość i inaczej postępować. Dotyczy to np. problemów przeciążeniowych, z którymi borykał się Mateusz Bieniek i już wiemy, iż w jego przypadku czasem lepiej jest ograniczyć liczbę skoków na treningach. jeżeli chodzi o uraz, którego doznał na igrzyskach Tomasz Fornal, to nie byliśmy w stanie czegoś takiego przewidzieć, podobnie jak zderzenia Marcina Janusza z Pawłem Zatorskim. Pod względem kontuzji to był bardzo trudny rok. Niezależnie jednak od tych problemów zdołaliśmy wywalczyć medal olimpijski, co pokazało siłę drużyny. Oczywiście, iż oczekiwania w przypadku naszego zespołu są bardzo wysokie, zwłaszcza jak wygrywa się w taki sposób, jak to zrobiliśmy w 2023 roku. Oczekiwania wszystkich wokół były takie, iż co najmniej znajdziemy się w finałach każdej imprezy, a najlepiej jak wygramy złoto. Najpierw musieliśmy się jednak zmierzyć z negatywną serią porażek polskiej reprezentacji w ćwierćfinałach kolejnych igrzysk olimpijskich. Historia nie przemawiała za nami, więc pierwsze co musieliśmy zrobić, to przełamać niekorzystny bilans i awansować w końcu do strefy medalowej. Wiedzieliśmy też jak wymagający jest turniej w Paryżu i iż nowy system rozgrywania meczów powoduje, iż już w ćwierćfinale mogliśmy trafić także na któregoś z mocnych zespołów, z którymi graliśmy wcześniej w fazie grupowej. Naszym podstawowym celem było to, żeby w końcu przebić się przez ćwierćfinał, a potem pomyśleć o walce o medale. Ten sezon był naprawdę ciężki pod wieloma względami, chociażby z uwagi na presję, historię, oczekiwania, siłę naszego zespołu. Musieliśmy się też dostosować do wymagań sponsorów, dziennikarzy i kibiców, bo każdy chciał mieć nas chociaż na chwilę do dyspozycji. Kwestie marketingowe i sponsorskie są oczywiście ważne. Tych zapytań i próśb o naszą dostępność było bardzo wiele, a musieliśmy tym wszystkim dobrze zarządzać. Trzeba także wziąć pod uwagę, iż w minionym sezonie mieliśmy ogólnie dużo mniej czasu w wspólną pracę niż w 2023 roku, bo wtedy było to praktycznie aż 5 miesięcy, a teraz 3,5 miesiąca. Mamy więc za sobą krótki, ale bardzo intensywny sezon, w którym nie brakowało nam problemów. jeżeli to wszystko uwzględnimy i zobaczymy, iż na koniec dotarliśmy do finału igrzysk olimpijskich, to naprawdę docenimy ten wynik. Myślę, iż jeżeli ktoś przed turniejem zaoferowałby nam grę w finale, to chętnie byśmy ją wzięli. Jak już tam dotarliśmy, to na koniec każdy był podekscytowany i szczęśliwy, zwłaszcza po tym, czego dokonaliśmy w półfinale z USA. Niestety, z trójką kontuzji w zespole to była misja praktycznie niemożliwa do zrealizowania, żeby wygrać złoto. Podsumowując, jestem zadowolony z tego, co osiągnęliśmy na igrzyskach. jeżeli jednak nie zrobi się tego ostatniego kroku na koniec i nie wygra finału, to pozostaje takie uczucie, iż to nie był stuprocentowy sukces – stwierdza Grbić.
W 2025 roku turniejem docelowym dla reprezentacji Polski będą mistrzostwa świata na Filipinach. – Jestem już po rozmowach z trenerami innych zespołów z czołówki światowej i mniej więcej wiem, jakie są ich plany na przyszły rok i czego będziemy się mogli spodziewać. Jest wielu świetnych siatkarzy, którzy co sezon czują duże obciążenia grą zarówno w klubie, jak i w reprezentacji. Oni lubią grę w siatkówkę, ale jest im naprawdę ciężko. Natomiast co do planów naszej kadry, to najpierw chcę skompletować swój sztab i decyzje w tej sprawie zostaną ogłoszone pewnie początkiem stycznia. Potem wspólnie z całym sztabem zorganizuję program. Przy planowaniu i wyborach będę się kierował tym co do tej pory, czyli trudami ostatnich lat. Moim ogólnym zamiarem na nowy sezon jest też jednak to, żeby pewne rzeczy zrobić nieco inaczej, mając z tyłu głowy, iż naszym najważniejszym turniejem będą wrześniowe mistrzostwa świata. jeżeli rozgrywalibyśmy tak jak do tej pory po roku olimpijskim mistrzostwa Europy, to pewnie miałbym na to inny pomysł. Skoro jednak po zmianach w kalendarzach imprez będą to mistrzostwa świata, to chciałbym tak wszystko poukładać, żeby na mistrzostwa świata zestawić najsilniejszą drużynę. Uważam, iż to będzie dla nas główny cel na sezon – stwierdził serbski szkoleniowiec reprezentacji Polski i dodawał.
– Bardzo chcemy wygrać złoty medal mistrzostw świata. To jest jedyne trofeum jakiego brakuje mi w kolekcji czy jako siatkarz czy jako trener. Mam tylko dwa srebra (z 1998 r. jako zawodnik i z 2022 r. jako trener – przyp. red.) oraz jeden brąz (z 2010 r. jako zawodnik – przyp. red.). Potrzebuję złota z tej imprezy i zrobię wszystko, żeby wspólnie z polską reprezentacją, która zdobywała już wcześniej takie tytuły, wygrać właśnie złoty medal. jeżeli chodzi o największych rywali, to myślę, iż część zespołów będzie dysponowała trochę innymi składami, bo najbardziej obciążeni zawodnicy będą chcieli w końcu odpocząć. Może być tak, iż więcej tych zmian będzie w Lidze Narodów, a potem na MŚ część zawodników jednak wróci. Myślę, iż rywalizacja będzie zacięta, bo większość drużyn będzie chciała powalczyć o sukces. jeżeli chodzi o pracę trenerską to największym marzeniem jest wygranie złotego medalu mistrzostw świata. Czekam na ten moment już od 1998 roku i bardzo mi tego złota brakuje – mówi Grbić i przyznaje, iż jak do tej pory żaden z kadrowiczów nie zadeklarował mu, iż kończy już grę w reprezentacji.
Grbić nie ukrywa, iż liczy na Pawła Zatorskiego, który przeszedł niedawno operację biodra i w tym sezonie PlusLigi już nie zagra. – choćby jeżeli będzie potrzebował pół roku na rehabilitację i powrót do formy, to i tak byłby w stanie potem grać w reprezentacji – mówił trener Biało-Czerwonych. – Na ten moment mogę tylko potwierdzić, iż nikogo nie skreśliłem i nikomu nie powiedziałem, iż nie będzie brany pod uwagę jeżeli chodzi o dalszą grę w kadrze. Najpierw chcę domknąć wszystkie kwestie organizacyjne związane z powołaniem nowego sztabu trenerskiego, a jak już to będziemy mieli poukładane, to z całym sztabem będę chciał skonsultować plany związane z wyborem drużyny na nowy sezon. Potrzebuję takiej dyskusji i wymiany opinii, bo nie chodzi o to, żebym miał w sztabie swoich żołnierzy, którzy będą wykonywać moje polecenia i mi przytakiwać, tylko chcę, żeby każdy uczestniczył w tych wyborach, brał żywy udział w dyskusji i przekazywał swoją opinię, bo co dwie pary oczu to nie jedna. Najpierw więc chcę porozmawiać z całym swoim sztabem i dopiero potem zacznę rozmowy z zawodnikami. Na razie chciałem też dać zawodnikom trochę więcej spokoju po igrzyskach i czasu w przemyślenia co do przyszłości. Na pewno nikogo nie będę zmuszał do gry w reprezentacji ani specjalnie go do tego namawiał. Różnica jaka jest teraz, to fakt, iż mamy o rok więcej wspólnej pracy do kolejnych igrzysk olimpijskich. Jak objąłem kadrę po turnieju z Tokio, to mieliśmy tylko trzy lata do igrzysk w Paryżu, a teraz mamy cztery lata do turnieju w Los Angeles 2028. Moim celem nie jest to, żeby od razu „pozabijać” zawodników już w pierwszym roku pracy do kolejnych igrzysk, ale żeby przygotować ich jak najlepiej do igrzysk w Los Angeles. W międzyczasie nie chcemy też tracić jakości oraz dobrych wyników osiąganych na każdym turnieju, który rozgrywamy – mówił Nikol Grbić.
Serb często pojawi się w Polsce na meczach PlusLigi. – Oglądam wiele spotkań ligowych i widzę, iż jest duża różnica punktowa między czołową trójką i ostatnimi trzema zespołami, ale choćby na tym poziomie zdarzają się niespodzianki, jak porażka Jastrzębskiego Węgla u siebie z Barkomem. To pokazuje, iż w PlusLidze wszystko jest możliwe, a to też wiąże się z jakością i nieprzewidywalnością, bo trudno jest przewidzieć wyniki meczów. Myślę, iż czynnikiem, który ma duży wpływ na to co się dzieje w lidze i jak wiele emocji jest w meczach, to fakt, iż z PlusLigi spadną trzy zespoły, a nikt tego nie chce. Mając taki dodatkowy stres każdy z zespołów gra jeszcze z większą determinacją, żeby wygrywać jakieś punkty. Presja na wynik jest bardzo duża i drużyny wzajemnie motywują się do jeszcze większej rywalizacji. Dzięki temu możemy oglądać mecze na dobrym poziomie jeżeli chodzi o jakość – zakończył Nikola Grbić.
PRZECZYTAJ TEŻ: Klemen Cebulj: W Polsce żyje się jak w Słowenii. Plan był zagrać w Rzeszowie rok, a wyszło pięć lat