Nowa spalarnia nie dla Chełma. Bogdanka i Łęczna zgarniają miliony!

Chełm znowu na lodzie. Podczas gdy my przez lata walczyliśmy z prywatną spalarnią EMKA, w Łęcznej właśnie podpisano umowę na potężną instalację do spalania odpadów medycznych i weterynaryjnych. Za 61 milionów złotych, z czego prawie 24,4 mln pochodzi prosto z Unii Europejskiej.

8 grudnia 2025 r. w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie padły podpisy. Marszałek Jarosław Stawiarski i wicemarszałek Piotr Breś przekazali czek na ręce dyrektora szpitala w Łęcznej, Krzysztofa Bojarskiego (tak, tego samego, który jest posłem Koalicji Obywatelskiej). Nowa spalarnia powstanie na terenie Kopalni Bogdanka i będzie przyjmować do 10 ton niebezpiecznych odpadów dziennie – głównie ze szpitali, przychodni i klinik weterynaryjnych.

To nie jest mała instalacja przy szpitalu. To jedna z największych tego typu spalarni w całym regionie. Start w 2026 roku.

A Chełm? Chełm w tym czasie skutecznie zablokował prywatnego inwestora z Żyrardowa – firmę EMKA – która chciała wyłożyć kilkaset milionów własnych (nie unijnych!) pieniędzy na nowoczesną spalarnię odpadów komunalnych. Inwestycję, która miała dać wiele miejsc pracy, rozwiązać problem śmieci w subregionie i jeszcze sponsorować chełmski sport oraz lokalne inicjatywy.

Zamiast tego mamy… pustkę. I kolejną lekcję, iż w Lubelskiem łatwiej dostać unijną kasę na projekt publiczny, niż pozwolić prywatnej firmie zrobić coś na własny rachunek.

Bo o ile w Łęcznej wszyscy klaszczą i chwalą „odważną inwestycję proekologiczną”, o tyle w Chełmie do dziś część radnych i posłów koalicji rządzącej krzyczy, iż „spalarnia to śmierć i rak”. Tyle iż ta sama ekipa nie ma problemu, gdy spalarnia powstaje 70 km dalej – pod patronatem posła i z unijną dotacją.

Pytanie do chełmian brzmi: czy naprawdę musimy zawsze być tym miastem, które mówi „nie”, podczas gdy inni mówią „tak” i zgarniają inwestycje, miejsca pracy i pieniądze?

Bo podczas gdy my dalej będziemy debatować, czy spalarnie trują czy nie, Bogdanka już buduje. I to nie komunalną, tylko specjalistyczną – ale zawsze to piece, filtry i dym. Tyle iż tam nikt nie protestuje.

Może czas wreszcie przestać się bać własnego cienia. Bo na razie wygląda na to, iż Chełm znowu przegrał walkę o przyszłość – i to nie z ekologią, tylko z własną niechęcią do prywatnego kapitału.