Prof. Stephen Brooks w Dartmouth College od lat broni stanowiska, iż Stany Zjednoczone nie powinny wycofywać się ze sceny globalnej. Zawsze podkreślał, iż Ameryka wciąż jest największą potęgą i ostrzegał przed konsekwencjami jej odwrotu w polityce zagranicznej: rozprzestrzenianiem broni jądrowej, upadkiem gospodarczym i globalną niestabilnością. Wnioski z jego badań były przede wszystkim hipotezami w istotnej, ale teoretycznej debacie akademickiej. To zmieniło się, gdy do Białego Domu wrócił Donald Trump. — Obawiam się, iż miałem rację — mówi. Jako analityka cieszy go trafna diagnoza, choć jako obywatel świata miał nadzieję, iż jednak się pomyli.