Wszak rywale opolan występują w elicie, gdzie w tej chwili zajmują szóste miejsce w tabeli. Są także finalistami poprzedniej edycji zmagań o krajowy puchar.
Sam pojedynek podopieczni Jarosława Skrobacza rozpoczęli w mocno nietypowym składzie. Sztab bowiem od początku na boisko desygnował zwykle dotąd rezerwowych Maksymiliana Banaszewskiego, Jordana Domingueza, Konrada Nowaka czy Dawida Wolnego. Z kolei w bramce postawił na trzeciego w kolejce do niej Adama Wójcika. Natomiast na prawym skrzydle operował Dawid Czapliński.
Odra Opole odpadła z Pogonią Szczecin
Nie tylko dlatego jednak od początku zarysowała się przewaga gości, ale na pierwsze poważniejsze zagrożenie trzeba było poczekać aż minie kwadrans gry. Wówczas to Adrian Przyborek obił słupek opolskiej „świątyni”. Tyle samo czasu musiało minąć do kolejnej świetnej okazji przyjezdnych. Tym razem o próbę pokusił się Wahan Biczachczjan, ale Adam Wójcik popisał się niemałym refleksem. Zresztą 200 sekund później doszło do kolejnego pojedynku tego duetu i znowu górą był młody golkiper niebiesko-czerwonych.
Po zmianie stron rywale już tak nie forsowali tempa, aczkolwiek i tak mieli swoje okazję. Na szczęście czujna była defensywa z Wójcikiem na czele. Tym razem i opolanie podjęli rękawice z przodu, a szarpać próbowali szczególnie Dawidowie: Czapliński i Wolny. A w ostatnim kwadransie swoich szans z dystansu poszukali Daniel Dudzińsk i Maksymilian Banaszewski. Piłka jednak w siatce nie zatrzepotała.Zatem dogrywka, a w niej stało się to już na samym jej początku. Wówczas to do piłki wzdłuż linii pola karnego dopadł Kamil Grosicki i posłał ją obok golkipera Odry. W setnej minucie gry mogło być „po zawodach”. Świetnie rozprowadzonej kontry nie wykorzystał jednak Efthymis Koulouris.
W drugiej odsłonie nie mający już nic do stracenia gospodarze rzucili się do ataku. I na jej półmetku blisko wyrównania był Mateusz Kamiński, który blisko był bramki życia. Huknął bez zastanowienia zza pola karnego, ale Krzysztof Kamiński wyciągnął się jak struna i cudem wyjął ją z „okienka”. W ostatnich sekundach miejscowi domagali się rzutu karnego po tym jak jeden z rywali ich zdaniem nieprzepisowo zablokował strzał Tomasa Prikryla. Sędzia jednak pozostawał nieugięty i niebawem zakończył spotkanie.
Warto odnotować, iż w środę z kolei do boju na tym etapie przystąpi MKS Kluczbork, goszcząc ŁKS Łódź.