Niebiesko-czerwoni do finiszu sezonu podeszli bez większych obciążeń. Spadek im nie groził, choć zwykle grali słabo lub bardzo słabo. Tym bardziej więc nie dało się nie zwrócić uwagi na protest miejscowych kibiców w ostatnim meczu na Itaka Arenie. Ci w pierwszej połowie nie dopingowali swoich pupili. Rozwiesili też transparent z napisem „Utrzymanie mamy, czas na zmiany. Ekstraklasa dla Opola”. Do kogo był skierowany?
– Do szerokiego środowiska Odry Opole. My nie chcemy wskazywać palcem ani osób odpowiedzialnych, ani tych którzy muszą się bardziej lub mniej zmienić. Ale miniony sezon pokazał dobitnie, iż to jest potrzebne – zaznaczał Albert Ogiolda, prezes Stowarzyszenia Sympatyków Odry Opole „Jedna Odra”.
– I wierzymy, iż odpowiadający za klub na różnych poziomach: czyli w kolejności prezydent miasta, prezes, trener i piłkarze, mają tego świadomość. Jak głębokie te zmiany powinny być zależy od tego jaka będzie reakcja na tych poszczególnych szczeblach. Utrzymaliśmy się szczęśliwie i nie ukrywamy, iż oczekujemy, iż tak zły sezon już się nigdy nie powtórzy – stwierdził.
Odra Opole w ogniu krytyki. Mimo utrzymania
I trudno się temu dziwić. Opolanie zdobyli tylko 30 punktów. Najmniej odkąd osiem lat temu wrócili na zaplecze Ekstraklasy. Nie brakuje opinii, iż utrzymali się nie dzięki swojej dobrej postawie, a fatalnej rywali. Wystarczy przypomnieć, iż w 2021 roku Olimpia Grudziądz spadła z drugiego poziomu choć ugrała 40 „oczek”.
– Teraz być może wystarczy kilka roszad w składzie, które i tak są co rundę, a ten mechanizm ruszy. A może potrzeba zmian w sztabie szkoleniowym? Być może jednak potrzeba czegoś więcej i zmiany muszą dotknąć całej organizacji Odry Opole, jej struktur, łącznie z kwestiami właścicielskimi – zastanawiał się Albert Ogiolda
– Być może przyszła pora, by ten miejski klub, przynajmniej częściowo, oddać w ręce prywatne. Tak, aby akcjonariusz, który się finansowo zaangażuje, miał realny wpływ na to co się w nim dzieje. Będzie miał miał swoich przedstawicieli w Radzie Nadzorczej – argumentuje lider SSOO „Jedna Odra”.
W drugiej połowie spotkania fani z tzw. młyna już pozytywnie dopingowali niebiesko-czerwonych. Do czasu jednak. Gdy w ciągu niespełna dwóch minut piłkarze z Opola stracili dwie bramki ich cierpliwość się skończyła. Odra Opole znalazła się już w ogniu otwartej i ostrej krytyki. Zaintonowali takie przyśpiewki, jak „jak nie chcecie grać, to spier…” jak „Odra to my, a nie wy”. Po meczu także dostało się piłkarzom, którzy nie byli odpowiednio zaangażowani.
– Tak gwałtownie utrzymaliśmy się dzięki korzystnemu układowi wyników dla nas. Ale potem piłkarze tego nie uszanowali, nie grali do końca. Kibice odebrali to jako obelgę pod swoim adresem i stąd też te gorzkie słowa – mówi Albert Ogiolda.
– Nasze wsparcie mieli przez cały czas. Niezależnie od tego, iż wyniki były kiepskie, stanęliśmy na wysokości zadania. Oni niekoniecznie. Liczyliśmy na odrobinę wzajemności, a tę okazuje się również walką, zaangażowaniem, wolą punktowania. Ostatnie dwa mecze były dowodem na coś zupełnie innego. Nie będzie naszej zgody na taką postawę – obrazował lider SSOO „Jedna Odra”.
Smutne pożegnanie dwóch kapitanów
To wszystko zepsuło nieco pożegnanie dwóch zawodników: Rafała Niziołka (grał w w Odrze Opole osiem lat) i Mateusza Kamińskiego (sześć). Byli już kapitanowie Odry zagrali w wyjściowym składzie. Po godzinie gry zeszli z boiska przy aplauzie publiczności. Koledzy z drużyny oraz rywale utworzyli dla nich tzw. szpaler.
Po spotkaniu zostali pożegnani z odpowiednimi honorami. Obaj nie kryli przy tym, iż chcieliby jednak swoją grę w Opolu zakończyć w nieco lepszych nastrojach i okolicznościach.
– Jest zawód i niedosyt, bo wynik nas nie satysfakcjonuje. Ale ten cel podstawowy, choć w słabym stylu, został jednak osiągnięty. A to jest teraz najważniejsze. Mam nadzieje, iż wnioski zostaną wyciągnięte i w przyszłych rozgrywkach będzie walka o coś więcej. Tym bardziej, iż te sezony tak się układały, iż praktycznie co drugi był świetny, więc wychodzi na to, iż teraz będzie na plus – zauważał Rafał Niziołek.
W podobnym tonie wypowiadał się „Kamyk”, odnosząc się poniekąd do odezwy kibiców.
– Od paru lat mieliśmy na zmianę baraże o awans i walkę o utrzymanie. Myślę, iż wszyscy decyzyjni ludzie w klubie muszą sobie odpowiedzieć dlaczego tak było. Niemniej każdy z nas po tym sezonie powinien się uderzyć w pierś. Popełniliśmy sporo błędów. Zarówno piłkarze i trenerzy, jak i zarząd. Wszyscy są świadomi, iż nie tak to miało wyglądać. 30 punktów to powód do wstydu. Niemniej plan utrzymania został zrealizowany. Na szczęście, bo nie wyobrażam sobie, żebym miał na tym pięknym obiekcie żegnać się jako spadkowicz – przyznawał Mateusz Kamiński.
Odra Opole w ogniu krytyki. „Szanujemy zdanie kibiców”
To, iż w klubie konieczne są duże zmiany, jeżeli Odra Opole ma grać o wyższe cele, a nie tylko o utrzymanie, podkreśla szkoleniowiec opolan.
– Niekiedy bardzo łatwo jest wyrażać opinię, jeżeli się nie wie wszystkiego, jak to wszystko wygląda i przede wszystkim jak trudno jest rywalizować o utrzymanie w rundzie wiosennej jeżeli już jesienią znajdziesz się w strefie spadkowej – obrazował Jarosław Skrobacz.
– My mieliśmy swoje problemy. I te personalne, i te związane z przenosinami na nowy stadion, za czym szła większa liczba meczów na wyjeździe. W świetle tego trzeba to utrzymanie naprawdę szanować i mimo wszystko cieszyć się. Bo to nie jest tak, iż ktoś nam to sprezentował. Wyprzedziliśmy na tyle zespołów, żeby tą ligę utrzymać. I to, iż ktoś w ostatnim czy przedostatnim spotkaniu wygrał czy przegrał, to my też możemy powiedzieć, iż wcześniej tego szczęścia nam brakowało – komentuje.
Do tego, iż Odra Opole znalazła się w ogniu krytyki, odnosi się Michał Lech, rzecznik klubu.
– Szanujemy zdanie kibiców i wiemy, iż nikt, komu leży na sercu dobro Odry, nie może być zadowolony z przebiegu tego sezonu. Kibiców traktujemy jak naszych partnerów. Kieruję do nich podziękowania za głośne wsparcie na meczach, a największe podziękowania należą się w stronę tych, którzy wspierali nas również na wyjazdach – nie kryje.
– Potrafimy też rozmawiać ze sobą po męsku. Kiedy jest dobrze, sukcesy świętujemy wspólnie. Kiedy jest słabszy okres, bądź nie zgadzamy się w jakichś kwestiach, potrafią paść między nami również cierpkie słowa. Mimo perturbacji Odra Opole płynie dalej w nurcie 1. ligi. I zrobimy wszystko, by wypłynąć na wody Ekstraklasy – zapewnia Michał Lech
Miasto rozczarowane. „Piłkarze i działacze zrobili sobie antyreklamę”
Zapytaliśmy miasto zarówno o wydarzenia w trakcie meczu, jak i podsumowanie sezonu. Tu również Odra Opole znajduje się w ogniu krytyki. Adam Leszczyński, rzecznik ratusza, mówi wprost o rozczarowaniu.
– To najgorszy sezon od czasu gdy powołaliśmy spółkę miejską. Na dodatek stało się to w czasie, w którym otwieraliśmy nowy stadion, co miało być magnesem wzmacniającym klub. Tymczasem piłkarze i działacze postanowili zrobić sobie i klubowi antyreklamę przy o wiele większym audytorium. Oraz zdecydowanie poniżej wsparcia, jakie klub otrzymuje od Energetyki Cieplnej Opolszczyzny i miasta – zauważa.
Przyznaje, iż urzędnicy spotkają się wspólnie z Radą Nadzorczą klubu. Po to, aby przeanalizować ostatnie lata w Odrze, tak aby „wyniki sportowe w kolejnym sezonie uległy poprawie”. Zapewnił, iż dalszych działaniach będą jeszcze informować.
– Do tej pory nie pojawił się nikt kto, by się chciał zaangażować w Odrę Opole finansowo. Ale jesteśmy otwarci na takie propozycje. Trzeba sobie jasno powiedzieć, iż bez zaangażowania miasta i ECO, klub byłby wciąż na poziomie 3. ligi. Jednak bez wsparcia kolejnego sponsora wejście na wyższy poziom będzie trudne. Liga poszła do przodu, a w Odrze Opole poza zdecydowaną poprawą infrastruktury widać raczej stagnację – komentuje Adam Leszczyński.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania