Czy jednak wprowadzenie limitów płacowych rozwiąże problemy systemu? Rozmówcy Medonetem nie mają wątpliwości, iż sytuacja wymaga pilnych reform. Albo etat, albo kontraktLekarze zatrudnieni w publicznej ochronie zdrowia pracują albo na etatowych umowach o pracę, albo na kontraktach. Wynagrodzenia na etatach są regulowane ustawowo. Od lipca pensja lekarza specjalisty wynosi około 12 tys. zł brutto. PRZECZYTAJ: Szpital w Szczebrzeszynie dostał nową karetkęNajwiększe kontrowersje – podkreśla Medonet – budzą jednak kontrakty. Ich wysokość zależy od indywidualnych negocjacji. W skrajnych przypadkach lekarze zarabiają choćby 300 tys. zł miesięcznie. Wzbudza to niemałe emocje zarówno w środowisku medycznym, jak i opinii publicznej.Ministerstwo Zdrowia chce limitów wynagrodzeńAdrian Zandberg, polityk lewicy, na portalu X.com krytycznie ocenił sytuację, w której szpitale ograniczają przyjęcia pacjentów z powodu wysokich kosztów wynagrodzeń. Jego zdaniem logika rynkowa doprowadziła do absurdu: leczenie pacjentów jest postrzegane jako działanie na szkodę placówki. W odpowiedzi na te problemy Ministerstwo Zdrowia zapowiada wprowadzenie limitów wynagrodzeń, tzw. kominów płacowych, oraz zamrożenie ustawy podwyżkowej. Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej w swoim komentarzu zauważył, iż zamrożenie pensji nie rozwiąże problemów systemu, a jedynie odwróci uwagę od jego niedoskonałości.Płacą wysokie pensje, żeby utrzymać lekarzyMariusz Trojanowski, dyrektor szpitala w Aleksandrowie Kujawskim, brak jasnych zasad wynagradzania w publicznej ochronie zdrowia uważa za główną przyczynę chaosu. Jego zdaniem, w przeciwieństwie do innych sektorów publicznych, takich jak wojsko czy sądownictwo, ochrona zdrowia nie ma jednolitego systemu płac. – jeżeli państwo stać na milion złotych za godzinę pracy lekarza, niech płaci. Ale czy naprawdę nas na to stać? – pyta retorycznie Mariusz Trojanowski w rozmowie z serwisem.PRZECZYTAJ TEŻ: Bezpłatne szczepienia przeciw COVID-19 w szpitalu w HrubieszowieI zwraca uwagę na pułapki obecnego systemu wynagrodzeń, kiedy szpitale są zmuszone do płacenia wysokich pensji, żeby zatrzymać lekarzy. W przeciwnym razie medycy odchodzą do prywatnych placówek, gdzie mogą zarobić jeszcze więcej. Sytuacje, w których lekarze wykorzystują braki kadrowe, aby dyktować warunki pracy, są poważnym problemem. Mariusz Trojanowski przywołuje przykład ze Słowacji, gdzie lekarz, który odmówił pracy z powodu niskiego wynagrodzenia, stracił prawo wykonywania zawodu. – System powinien być tak zorganizowany, aby nowo wykształceni lekarze robili to, czego oczekuje od nich państwo i społeczeństwo – podsumowuje.W przeciwnym razie cierpią pacjenci. Albo z powodu braku pieniędzy na ich leczenie, albo z powodu braku personelu medycznego.Potrzebny jest jednolity system płacSzef szpitala w Aleksandrowie Kujawskim uważa, iż rozwiązanie leży w ujednoliceniu systemu wynagrodzeń w całej publicznej ochronie zdrowia. PRZECZYTAJ: Szczebrzeszyn: Otworzą oddział, jak znajdą chirurga. Szpital oferuje korzystne warunki finansowe– Gdyby było to uregulowane, lekarz nie miałby gdzie pójść po więcej, bo wszędzie obowiązywałyby te same zasady – tłumaczy. Wskazuje również na dysproporcje między pensjami lekarzy a wynagrodzeniami dyrektorów szpitali, które są zamrożone od 2017 r.– Dyrektorzy odpowiadają za pacjentów, personel, finanse i konsekwencje prawne, a mimo to ich pensje są znacznie niższe niż pensje lekarzy – podkreśla.I nie szczędzi krytyki placówkom medycznym, które chwalą się zyskami finansowymi. Jego zdaniem szpital powinien być miejscem leczenia, a nie zarabiania pieniędzy. – jeżeli dyrektor ma zysk, to znaczy, iż za te pieniądze nie wyleczył pacjenta. To skandal – mówi rozmówca Medonetu.