„Gustloff” został storpedowany 30 stycznia 1945 r. (co najmniej 6600 ofiar). „Steuben” 10 lutego (4,5 tys. ofiar). „Goya” 16 kwietnia (ponad 6 tys. zatopionych). 80. rocznica zatopienia ostatniego z nich stała się okazją do upamiętnienia wszystkich ofiar.
„Wilhelm Gustloff”, „Steuben” i „Goya” zatopione 80 lat temu. „Żyjemy w innych czasach”
Obok przedstawicieli mniejszości niemieckiej z Rafałem Bartkiem i Bernardem Gaidą na czele w uroczystości uczestniczyła m.in. konsul Diane Röhrig, stały przedstawiciel konsula generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku oraz konsul Birgit von Hellfeld.
W uroczystościach brała także udział Aleksandra Kosiorek, prezydent Gdyni oraz Heiko Miraß, parlamentarny sekretarz stanu ds. Pomorza Zachodniego i Meklemburgii Wschodniej.
Obchody rozpoczęły się od nabożeństwem ekumenicznym w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Piotra Rybaka. Modlono się nie tylko za ofiary tych katastrof morskich. Oddano także pamięć wszystkim ofiarom II wojny światowej. Pod tablicą pamiątkową w kościele oraz na Skwerze Kościuszki złożono kwiaty i zapalono znicze.
– Przy takich okazjach uświadamiamy sobie wciąż na nowo, iż żyjemy w innych czasach – powiedział „O!Polskiej” Rafał Bartek.
– Tam się tragedii sprzed 80 lat dotyka. Także dlatego, iż można posłuchać wspomnień konkretnych ludzi. W tym roku rozmawiałem z panią, która opowiadała, iż jej mama miała bilety na „Gustloffa”. Wiedziona jakimś przeczuciem oddała te bilety innej rodzinie. Ku jej wielkiej radości. Córka wspominała, iż mama, nie wiedziała, komu dokładnie bilet odstępuje. Dlatego też nie mogła śledzić losów tych ludzi. Nie wie, czy może się uratowali, czy – co dużo bardziej prawdopodobne – zginęli.
Ofiary są pamiętane
– Minister Heiko Miraß – kontynuuje lider Związku Niemieckich Stowarzyszeń – opowiadał o wspomnieniach mieszkańców jednego z miast na wyspie Rugii. To tam dotarli rozbitkowie i tam dostali pomoc. To była miejscowość Sassnitz. Spędzałem tam kiedyś urlop. Nie miałem tej świadomości. Dlatego też takie doświadczenia pokazują nie tylko, iż świat jest mały. Europa i świat się na szczęście od tamtych czasów się zmieniły.
Gospodarzem spotkania upamiętniającego katastrofę statków „Wilhelm Gustloff“, „Steuben“ i „Goya“ był Benedykt Reszka, przewodniczący Związku Ludności Niemieckiej Gdyni. Opowiadał historię kogoś z jego rodziny. Ta pani została deportowana i wróciła na Kaszuby po 50 latach pobytu na Syberii.
– Żona pana Benedykta opowiadała mi, iż ta kuzynka nie mogła się nadziwić, iż mają w domu tyle pokoi. Sama spędziła pół wieku w jednej nędznej izbie – mówi Rafał Bartek. – Jestem bardzo wdzięczny panu Reszka i członkom MN w Gdyni, ponieważ wciąż dbają o to, by te obchody co roku się odbywały. W związku z tym oni o tym nam wszystkim przypominają. A to wspomnienie staje się przestrogą: Pamiętajcie, konflikt nie jest rozwiązaniem.
Więcej w dodatku „Heimat” w „O!Polskiej” 30 kwietnia.









***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania
‘