Polska płaci najwięcej, choć mamy własne rafinerie
Kierowcy w Polsce znów łapią się za głowę przy dystrybutorach. Ceny paliwa utrzymują się w okolicach 6 zł za litr benzyny Pb95, a w wielu regionach kraju choćby więcej. Tymczasem wystarczy spojrzeć na mapę świata, by zrozumieć, jak bardzo przepłacamy.
Na Tajwanie litr benzyny kosztuje około 3 zł, a w Malezji – zaledwie 2–2,50 zł. Co ciekawe, oba te kraje importują ropę, a mimo to potrafią utrzymać ceny dwa, a choćby trzy razy niższe niż w Polsce.
Polska ma własne rafinerie, porty naftowe, gazoport, rurociągi i terminale, a mimo to kierowcy płacą coraz więcej. Dlaczego? Bo w każdym litrze paliwa ponad połowa ceny to podatki i opłaty.
Ile naprawdę kosztuje litr benzyny?
Według szacunków ekspertów branżowych, z każdych 6 zł zapłaconych na stacji:
-
ok. 2,70 zł to podatki, akcyza i opłata paliwowa,
-
ok. 2,50 zł to koszt surowca i przetworzenia,
-
ok. 0,80 zł to marża detaliczna, transport i logistyka.
Innymi słowy – prawie połowa tego, co płacimy, trafia do budżetu państwa.
W Malezji czy na Tajwanie rząd stosuje odwrotne podejście. Zamiast drenować portfele kierowców, utrzymuje ceny paliw na niskim poziomie, traktując je jako strategiczny element gospodarki. Tanie paliwo oznacza tańszy transport, niższe ceny żywności i usług, a w efekcie – mniejszą inflację.
Tajwan i Malezja – tanie paliwo, wyższy standard życia
Na Tajwanie, gdzie litr paliwa kosztuje ok. 25 nowych dolarów tajwańskich (czyli ok. 3 zł), społeczeństwo cieszy się lepszymi zarobkami i bardziej przewidywalną gospodarką.
W Malezji rząd od lat dotuje paliwo, dzięki czemu kierowcy płacą równowartość ok. 2–2,50 zł za litr. Władze tłumaczą to prosto: utrzymanie niskich cen to sposób na wsparcie obywateli i firm w codziennym życiu.

Paliwo po 6 zł w Polsce
A Polska?
Władze często mówią o „niezależności energetycznej”, ale w praktyce oznacza to tylko jedno – wyższe podatki i droższe tankowanie. Dla przeciętnego kierowcy nie ma to żadnego przełożenia na codzienne życie, poza jednym – drożyzną na stacjach i w sklepach.
Czy naprawdę musi być tak drogo?
Rządzący tłumaczą, iż ceny paliw zależą od sytuacji międzynarodowej, kursu dolara i notowań ropy naftowej.
To oczywiście prawda, ale tylko częściowo. Bo gdy ropa tanieje, ceny na stacjach w Polsce często… nie spadają.
Za to gdy ropa drożeje – wzrosty są natychmiastowe.
Wielu kierowców ma wrażenie, iż działa to zawsze w jedną stronę – na niekorzyść obywatela.
Nie bez powodu w sieci pojawiają się komentarze:
„Na Tajwanie za 50 zł mam pełny bak skutera, a w Polsce ledwo 7 litrów benzyny.”
Takie porównania bolą, bo pokazują, iż Polacy płacą europejskie ceny, zarabiając azjatyckie pensje.
Paliwo to nie tylko transport – to koszt wszystkiego
Wysoka cena paliwa wpływa na każdy aspekt życia.
Im droższe tankowanie, tym więcej kosztuje:
-
transport żywności,
-
ceny usług kurierskich,
-
bilety autobusowe i lotnicze,
-
koszty energii i produkcji.
To efekt domina.
Gdy litr benzyny kosztuje 6 zł, inflacja rośnie szybciej, bo wszystko wokół też staje się droższe.
W Malezji czy na Tajwanie rządy wiedzą, iż paliwo to krwiobieg gospodarki. Dlatego utrzymują ceny na rozsądnym poziomie, często kosztem mniejszego zysku dla państwa, ale z większym spokojem społecznym.
Polacy mają dość: „Czujemy się robieni w konia”
Coraz więcej osób w Polsce głośno mówi o absurdalnie wysokich cenach.
W komentarzach w sieci dominują emocjonalne wpisy:
„Jakim cudem Malezyjczyk tankuje za 2 zł, a ja za 6 zł, skoro zarabiam trzy razy mniej?”
„Za chwilę będzie taniej polecieć do Azji, niż pojechać nad morze.”
„Wszyscy na świecie potrafią, tylko u nas zawsze się nie da.”
I trudno się dziwić.
Bo choć Polska chwali się „bezpieczeństwem energetycznym”, to kierowcy widzą tylko rosnące rachunki.
Kto naprawdę zarabia na drogim paliwie?
Najwięcej zyskuje państwo – dzięki podatkom, akcyzie i opłacie emisyjnej.
Drugą stroną medalu są koncerny paliwowe, które utrzymują wysokie marże detaliczne, tłumacząc to „wahaniami rynku”.
W efekcie społeczeństwo płaci, a zyskują ci, którzy siedzą na szczycie łańcucha.
Niektórzy eksperci sugerują, iż obecne ceny to świadoma polityka fiskalna – wysokie wpływy z podatków są wygodne dla budżetu, choćby jeżeli uderzają w obywateli.
Czas na poważną debatę
Czy Polska naprawdę nie może mieć tańszego paliwa?
Czy naprawdę musimy płacić 6 zł, gdy inni tankują za 2 zł?
A może ktoś po prostu nie chce zrezygnować z ogromnych wpływów podatkowych?
Warto o tym rozmawiać głośno, bo paliwo to nie luksus, tylko codzienna potrzeba milionów Polaków – kierowców, rolników, przedsiębiorców i zwykłych rodzin.
Bez tańszego paliwa trudno mówić o tańszym życiu.
Podsumowanie
W Polsce litr benzyny kosztuje ok. 6 zł, na Tajwanie 3 zł, a w Malezji choćby 2 zł.
Ponad połowa ceny paliwa w Polsce to podatki i opłaty.
Wysokie ceny paliw napędzają inflację i drożyznę.
Kraje azjatyckie potrafią chronić swoich obywateli – Polska wciąż szuka wymówek.
Bo jak to trafnie ujął jeden z internautów:
„Na świecie paliwo to energia. W Polsce – sposób na łatanie budżetu.”