Para z Richmond Hill walczy o usunięcie gościa Airbnb, który nie chce płacić ani opuścić lokalu

bejsment.com 2 godzin temu

Co zrobić, gdy osoba wynajmująca przez Airbnb, która wprowadziła się kilka miesięcy temu, odmawia zarówno zapłaty, jak i wyjazdu? Z takim właśnie problemem mierzy się para z Richmond Hill, prosząca o anonimowość.
Skontaktowali się ze Speakers Corner po tym, jak wyczerpali wszystkie inne sposoby na pozbycie się lokatorów z domu.
„Rozmawialiśmy z Airbnb i zgłosiliśmy sprawę na policję, ale jak dotąd nikt nie potrafi nam pomóc”.

Para, mieszkająca w trzypiętrowym segmencie, w ubiegłym roku postanowiła przerobić piwnicę na apartament dla gości.
„Wybraliśmy Airbnb, bo to duża platforma, z którą mieliśmy dobre doświadczenia na początku”.
Wszystko jednak zmieniło się, gdy jako „Supergospodarze” dostali w maju prośbę o rezerwację na długi, roczny pobyt.
„Ta rezerwacja od razu wzbudziła moje obawy” – opowiada kobieta. „Zanim ją zatwierdziłam, zadzwoniłam do Airbnb i zapytałam, jak to działa – czy pobierają opłatę za cały rok, a potem nam wypłacają? Odpowiedziano: »Nie, rozliczamy miesięcznie z przypisanej karty«”.
Kobieta twierdzi, iż otrzymała też zapewnienie, iż w razie kłopotów z zapłatą platforma ma specjalistów, którzy jej pomogą.

Gość płacił tylko przez pierwsze miesiące, ale od sierpnia zaprzestał dokonywania opłat, mimo iż on, jego żona i dziecko wciąż zajmują apartament.
„Ten człowiek zignorował wszystkie monity i wiadomości od Airbnb dotyczące zaległości” – mówi właścicielka. Prosiła o płatność również SMS-em i osobiście. „Powiedział jedynie, iż nie ma pieniędzy”.
Para twierdzi, iż sytuacja wpędziła ją w dramatyczne problemy finansowe.

„Potrzebujemy tych pieniędzy z wynajmu, żeby opłacać kredyt hipoteczny i zajmować się starszymi rodzicami mieszkającymi z nami. Od tamtej pory wykorzystaliśmy wszystkie linie kredytowe”.
Jeszcze bardziej niepokoi ich fakt, iż tak naprawdę kilka wiedzą o osobach, które mieszkają w ich domu.
„Znamy nazwisko tego mężczyzny, przynajmniej to, które podał Airbnb, i to wszystko. Grozi nam też za każdym razem, gdy prosimy o zapłatę, więc kontakt jest minimalny – żyje tu swobodnie, bez jakichkolwiek opłat”.
Z konwersacji przekazanych CityNews wynika, iż Airbnb pozostawało z parą w kontakcie przez cały ten czas, ale po zgłoszeniu sprawy do Speakers Corner gospodarze poczuli rozczarowanie reakcją platformy.
„Zapytaliśmy, czy mogliby pokryć koszt adwokata, który pomógłby nam przeprowadzić eksmisję, albo zrekompensować utracone dochody, ale nie dostaliśmy odpowiedzi” – relacjonuje kobieta.
Speakers Corner poprosił Airbnb o komentarz, a przedstawiciele platformy zapewniają, iż takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko. Firma nie może jednak usunąć gości siłą, choć jej rzecznik twierdzi, iż przez cały czas oferuje parze wsparcie. Kilka dni po prośbie o komentarz gospodarze otrzymali wiadomość od Airbnb.

„Nasz zespół wciąż z nimi współpracuje, by zapewnić ciągłą pomoc, w tym dopilnować, iż otrzymają pełną płatność za tę rezerwację” – oświadczyło Airbnb.
Para ucieszyła się z reakcji, ale wciąż nie rozwiązuje to kwestii osób zamieszkałych w ich piwnicy.
„On żyje tu beztrosko, nic nie płacąc, a my nie mamy pojęcia, co robić”.

Zadzwonili do policji w regionie York, ale usłyszeli, iż skoro pobyt jest długoterminowy, powinni wystąpić do Komisji ds. Wynajmujących i Najemców (LTB) o nakaz eksmisji.
W poprzedniej sprawie LTB uznało, iż goście Airbnb nie są najemcami chronionymi ustawą o najmie lokali, ale w tej sytuacji dochodzi nowy element. Para poprosiła gościa o podpisanie umowy najmu 15 dni po jego wprowadzeniu się. Dokument stanowił, iż wszystkie opłaty będą przez cały czas pobierane przez Airbnb. Kobieta uważała to za dodatkową formę zabezpieczenia.
„Pomyślałam: skoro to ma trwać rok, czyli ponad 28 dni, lepiej mieć podpisaną umowę z gościem”.
Teraz para zastanawia się, czy umowa będzie dla sprawy pomocą czy przeszkodą.

„Połączenie obu dokumentów może stworzyć dość nietypową sytuację” – oceniła Teri Landriault, asystentka prawna specjalizująca się w prawie najmu, niezwiązana z parą.
„Mamy tu zarówno kontrakt Airbnb jako pierwszy, jak i późniejszą umowę najmu. Wszystko zależy od intencji tej umowy – czy miała dotyczyć krótkoterminowego pobytu, czy jednak zakładała dłuższy okres. Istnieje wiele szczegółów i czynników, które mogą na to wskazywać”.
Rozprawę przed LTB wyznaczono na przyszły miesiąc.

„To na pewno będzie interesujący przypadek” – stwierdziła Landriault. „Nigdy nie widziałam podobnego orzeczenia”.
„To był koszmar” – podsumowała kobieta. „A choćby jeżeli wygramy, mogą dać mu więcej czasu w wyprowadzkę przed interwencją szeryfa, więc nie wiadomo, jak długo tu pozostanie”.
Speakers Corner próbował wielokrotnie skontaktować się z gościem, ale bezskutecznie.

Idź do oryginalnego materiału