Bydgoszcz i Pardubice łączy wiele – pociąg Baltic Express, za pomocą którego dojedziemy do drugiego miasta w sześć godzin, młyny, żużel, filharmonia oraz klimat idealny dla spokojnego zwiedzania i poczucia ducha miasta. W czeskim ośrodku znajdziemy też wspólne elementy z… Toruniem! Na zaproszenie Czeskiej Centrali Ruchu Turystycznego odwiedziliśmy… stolicę pierników.
Na czerwcową wycieczkę prasową do Czech redaktor MetropoliaBydgoska.PL został zaproszony przez polski oddział CzechTourism – Czeskiej Centrali Ruchu Turystycznego. Dzięki bezpośredniemu połączeniu kolejowemu z Bydgoszczy, jej mieszkańcy mogą odkryć bardzo interesujące miejsca w Czechach. Na naszych łamach znajdziecie tekst o ekstremalnych atrakcjach położonego tuż przy polskiej granicy resortu Dolni Morava.
CZYTAJ WIĘCEJ O WIZYCIE W DOLNI MORAVA: Wiszący most, widoki, ekstremalne przeżycia. To wszystko zaledwie pięć godzin drogi od Bydgoszczy!
Bazą naszej czeskiej podróży były Pardubice – miasto położone sześć godzin drogi pociągiem od stolicy województwa kujawsko-pomorskiego. To stolica kraju (województwa) pardubickiego i regionu wschodnich Czech; z ludnością sięgającą niespełna 100 tysięcy mieszkańców jest dziewiątym co do wielkości miastem naszych południowych sąsiadów. Uwzględniając proporcje, jest to zatem miasto o porównywalnej randze co Bydgoszcz.
W Pardubicach wita nas spory, w tej chwili remontowany dworzec i sąsiadujące z nim centrum przesiadkowe. Tuż obok znajduje się galeria handlowa, a na pustym terenie rozpoczyna się budowa centrum Pernerka (nazwa jest nadana na cześć pardubickiego projektanta i budowniczego linii kolejowych, którego pomnik znajduje się przy dworcu) – kompleksu kongresowo-handlowo-hotelowo-biurowego, który ma zostać otwarty w 2028 roku.
Jednym z elementów węzła przesiadkowego jest olbrzymi zadaszony parking rowerowy wraz z wieżą rowerową: automatycznym parkingiem, w którym wprowadzamy nasz jednoślad na „windę”, która ustawia go na jednej z kondygnacji. Do „cyklowieży” mieści się ponad 100 rowerów, a sama zajmuje kilka miejsca. To jedna z kilkunastu tego typu konstrukcji w Czechach; na stronie internetowej operatora możemy sprawdzić, czy na parkingu są wolne miejsca, co ułatwia planowanie podróży.
Pardubice stawiają na jednoślady – w mieście spotkamy zarówno wydzielone drogi, jak i pasy rowerowe. Trzy lata temu (po niecałych 24 miesiącach funkcjonowania) usunięto możliwość wypożyczania hulajnóg elektrycznych z uwagi na niewłaściwe pozostawianie ich na chodnikach i ulicach.
Wyróżnikiem miasta jest sieć trolejbusowa funkcjonująca od lat 50. XX wieku. Przedstawiciele ratusza są z niej dumni i planują jej rozbudowę: w ostatnich dniach do eksploatacji wprowadzono nowe pojazdy z akumulatorami umożliwiającymi jazdę po odcinkach bez sieci.
Co warto zwiedzić w Pardubicach?
– W Pardubicach warto zobaczyć zamek, Zieloną Bramę, centrum historyczne oraz Automatyczne Młyny. Nieopodal znajduje się zamek Kuneticka Hora (6 km od miasta), stajnia Kladruby nad Łabą – to w niej chowają się konie i szkolą się jeźdźcy biorący udział w Wielkiej Pardubickiej – mówi Milan Bahnik z miejskiego centrum informacji turystycznej. Poza tradycyjnymi pamiątkami, oferuje ono też… piwo i likiery oraz słynne pierniki. Do nich wrócimy później. Czas odkryć atrakcje Pardubic.
Pamiątki z Pardubic
Zielona Brama jest dominantą centrum miasta. Przed wiekami stanowiła budowlę obronną stanowiącą część murów miejskich. Początkowo nazywała się Praską, gdyż przez nią prowadziła droga w kierunku czeskiej stolicy. Z uwagi na miedziany dach zyskała jednak obecną nazwę. Niestety w tej chwili – z uwagi na remont – nie jest dostępna dla zwiedzających, ale po zakończeniu prac warto wybrać się na jej szczyt, by zobaczyć wspaniały widok na miasto, zamki i panoramę okolicy, m.in. główny deptak miasta – Aleję Miru (Pokoju).
Przy wspomnieniu o deptaku warto dodać, iż Pardubice ucierpiały podczas II wojny światowej w wyniku angielskiego bombardowania. Było to strategiczne miasto, znajdowało się tu bowiem wojskowe lotnisko. W wyniku działań zniszczono część pięknie zdobionych kamienic przy Alei Miru, ale na szczęście zachowało się kilka budynków, które przyciągają wzrok szeregiem detali i kolorystyką.
Miasto z (pół)koniem w herbie
Nazwę „Wielka Pardubicka” kojarzy wielu Polaków. Odbywająca się w październiku słynna gonitwa zrodziła się z… żołnierskiej nudy. W XIX wieku w mieście stacjonował garnizon, a jego wojacy brali udział w walkach z Prusakami znajdującymi się na Śląsku. Kiedy nie musieli uczestniczyć w konfliktach, musieli znaleźć sposób na zabicie czasu – zaczęli zatem wzorować na Anglikach i urządzali gonitwy na koniach. Z nich zrodziły się sławne na cały świat wyścigi.
Pardubice to miasto koni, co widać również w herbie – ten znajdziemy na frontonie bramy wejściowej Zielonej Bramy. Znajduje się w nim jednak pół zwierzęcia: dlaczego? W 1158 roku książę Władysław pomagał Fryderykowi Barbarossie zdobyć Mediolan. Wśród czeskich rycerzy znalazł się Jasiek z Pardubic, który tak jak inni musiał uciekać przed powstaniem przeciwko zdobywcom miasta. Wedle legendy, łupem Jaśka padł najcenniejszy skarb znajdujący się w mieście na północy Italii. Wojownik wiózł go na koniu, ale waga skarbu powodowała, iż poruszał się nim bardzo wolno. Brama miasta spadła na zwierzę i przecięła je na pół. Wówczas Jasiek wziął połowę konia i na własnych barkach zaniósł go (jak i skarb) w stronę Pardubic. W nagrodę król czeski dał mu miejskie grunty.
Przez Zieloną Bramę dotrzemy na rynek w Pardubicach, który skupia perły architektury. Fantastyczne malowidła – najstarsze pochodzą z renesansu – zdobią wiele kamienic. Kiedyś było ich 1200; na szczęście niektóre zachowały się pod tynkiem i zostały odsłonięte. Dziś można je podziwiać podczas spaceru. Uwagę zwracają też zdobienia, ornamenty i setki drobnych elementów na innych staromiejskich budynkach; przykładem jest powstały w XVI wieku Dom Jonasza, którego fasadę zdobi XVIII-wieczna dekoracja prezentująca wynurzającego się z morskich fal wieloryba, w którego paszczy znajduje się prorok Jonasz. Nad sceną umieszczono symbolizujący Trójcę Świętą rozświetlony trójkąt.
Dom Jonasza
Uwagę zwraca też neorenesansowy ratusz z końca XIX wieku z bogatymi zdobieniami i charakterystycznymi wieżami. Na placu znajdziemy też kolumnę morową – Słup Mariański z 1698 roku. Na jego szczycie znajduje się pozłacany posąg Matki Boskiej. Dlaczego to „kolumna morowa”? Słup został wzniesiony jako wotum dziękczynne za ochronę miasta przez zarazą. Podobne konstrukcje zobaczyliśmy także na dalszej części czeskiej trasy, m.in. w Chrudimie czy Litomyślu.
Pardubicki ratusz
Pardubickie Młyny Rothera z właścicielem na koparce
Pardubice mają swoje Młyny Rothera – tak jak w Bydgoszczy jedną z największych atrakcji miasta są położone przy rzece Chrudimce obiekty poprzemysłowe. Kompleks spichlerzy zaprojektował Josef Gočár – uznany czeski architekt, dla którego było to pierwsze poważne zlecenie. Projektant inspirował się babilońską Bramą Isztar. Założycielami młynów była żydowska rodzina Winternitzów i to właśnie jej imieniem nazywano nowe pardubickie przedsiębiorstwo. W 1924 roku do obiektu dobudowano silos.
Na przełomie lat 30. i 40. XX wieku, w okresie rozbioru Czechosłowacji nakazano zmianę nazwy obiektu. Od tego czasu nosi on nazwę Automatyczne Młyny. Mąka powstawała w nich w okresie komunizmu i po podziale Czechosłowacji, ale kres dotychczasowej funkcji nastąpił w 2013 roku. Właściciel stuletnich obiektów – spółka GoodMills postanowiła je sprzedać miastu, ale nie było one zainteresowane transakcją. W 2016 roku Młyny zakupił natomiast architekt Lukáš Smetana. Okazało się, iż Smetana nie jest typowym milionerem, bo podczas naszej wizyty w Młynach… operował małą koparką. Polskim dziennikarzom opowiedział o tym, jak stał się właścicielem obiektu i dlaczego cały czas pracuje na jego terenie.
– Studiowałem architekturę, ale nie uważam się za dobrego projektanta – wolę mieć pracownię i zatrudniać naprawdę wspaniałych architektów. Zacząłem zarabiać na biogazowniach, a pieniądze postanowiłem zainwestować – powiedział. Za namową znajomego – innego projektanta Zdenka Balíka – wybrał Automatyczne Młyny. Smetana nie był wcześniej związany z Pardubicami; dodatkowo zamiast Gočára wolał dzieła Pavla Janáka, który konkurował z projektantem Młynów.
Pavel Janák zaprojektował za to inny, interesujący obiekt w Pardubicach: krematorium. Tak – budowla na zdjęciu poniżej przypominająca zarówno kształtem, jak i ornamentyką wschodnią bądź wczesnochrześcijańską świątynię jest miejscem spopielania zwłok. Czesi byli jednym z pierwszych narodów, który upowszechnił tę formę pogrzebu. Budynek powstawał w momencie upadku Austro-Węgier i tworzenia Pierwszej Republiki; znajduje się na cmentarzu.
Krematorium wybudowano w latach 1921-1923.
Wróćmy jednak do Młynów i momentu, w którym Smetana stał się właścicielem obiektu. – Przyjechałem na przetarg. Nieruchomość cieszyła się zainteresowaniem wielu chętnych – zwłaszcza deweloperów, którzy przyjechali tutaj limuzynami. Ja z moim dziewięciomiesięcznym dzieckiem dotarłem pociągiem. Cena wywoławcza wynosiła 25 milionów koron – ja zaproponowałem 20 milionów 140 tysięcy; dokładnie określała ona datę urodzin mojego pierwszego syna – mówił Smetana. W innych publikacjach czytamy, iż była to data zawarcia przez niego małżeństwa.
Ostatecznie Smetana wygrał przetarg i w 2016 roku stał się właścicielem Automatycznych Młynów. Otrzymał 212 kluczy do pomieszczeń i rozpoczął wielką przygodę. – Wtedy dotarło do mnie, iż utrzymanie tego obiektu będzie pochłaniało miesięcznie trzysta tysięcy koron – obiekt musiałby być chroniony. Wpadłem zatem na pomysł zakupienia koparki i wyburzenia ogrodzenia – opisywał inwestor. Otwarcie terenu okazało się strzałem w dziesiątkę – ludzie zaczęli odwiedzać postindustrialną przestrzeń i paradoksalnie skończyły się kradzieże.
Lukáš Smetana na początku nie miał wizji na zagospodarowanie dawnych młynów, ale samemu odkrywał budynek i tchnął w niego nowe życie.
Przed Młynami zaczęły odbywać się imprezy – jarmarki świąteczne, koncerty, festiwale ulicznego jedzenia, transmisje meczów hokejowego Dynama Pardubice i inne wydarzenia (np. wystawa dinozaurów); część przestrzeni została też wynajęta piekarni i cukierni. Rozpoczął się też pierwszy etap przebudowy, który pochłonął miliard koron – z uwagi na to, iż jest to czeski zabytek narodowy, właściciel otrzymał dotację na ten cel.
Odnowiona przeszłość i przyszłość Automatycznych Młynów
Podczas wycieczki organizowanej przez Czeską Centralę Ruchu Turystycznego mieliśmy okazje zwiedzić silos – wewnątrz wysokiej konstrukcji znajduje się labirynt pomieszczeń utworzony przez przecięcie ścian między hopperami (zbiorniki), oświetlony przez kratownice na podłodze i sufit z luksferów, tworzącego podłogę wielofunkcyjnej sali na piątym piętrze. To duża przestrzeń konferencyjnego-wystawiennicza z reżyserką, umożliwiająca realizację rozmaitych wydarzeń. Takiej bezfilarowej sali bardzo brakuje bydgoskim Młynom Rothera.
Na dachu silosu znajduje się taras widokowy, z którego roztacza się wyjątkowy widok na Pardubice i okolice. Funkcjonuje tam bar będący miejscem spotkań towarzyskich. I tego tarasu, sporego i wielofunkcyjnego, także możemy pozazdrościć Pardubicom. Skoro już tak porównujemy, to trzeba też wskazać mocne strony Młynów Rothera – większa powierzchnia, ładniejsze otoczenie w postaci Wyspy Młyńskiej oraz zewnętrzne tarasy z fontanną.
Smetana nawiązał też współpracę z miastem i województwem, którym sprzedał część obiektu. Te przy wsparciu funduszy unijnych odnawiają pozostałe części kompleksu; miasto wybudowało również budynek miejskiej galerii Gampa i centrum nauki Sfera, który dzięki zastosowaniu cortenu wpisuje się w starą zabudowę. Do Pardubickiego Kraju należy Galeria Gočára, w której znajduje się kawiarnia.
To jednak nie koniec zmian w Automatycznych Młynach: w najbliższych latach obok powstaną trzy nowe budynki, pełniące funkcje biurowe, usługowe i mieszkaniowe. Jedno jest pewne – na ich budowie zobaczymy małą koparkę, a za jej sterami właściciela kompleksu.
Pardubice. Zamek z najstarszą studnią świata i pięknymi pawiami
Ozdobą Pardubic jest położony na wzgórzu zamek. To przebudowywana renesansowa budowla; jej pochodzenie datuje się jednak na XIII wiek. Początkowo służyła jako twierdza. W XV wieku kupił ją najbogatszy Czech Wilhelm z Pernstejnów, a jego obecną formę nadali jego potomkowie w okresie odrodzenia.
Koło zamku znajdują się korty tenisowe
Potężny ród z czasem stracił na znaczeniu i popadł w problemy i rezydencja trafiła w ręce dynastii Habsburgów, która zrobiła z niego… magazyn. Taka funkcja pozwoliła jednak zachować wiele ciekawych elementów:
- w kaplicy znajdziemy nietypowy wizerunek ukrzyżowanego Jezusa z czterema wbitymi gwoździami (dwiema u nóg)
- pod nią znajduje się skarbiec, w którym Pernstejnowie trzymali swoje dobra – do dziś zachowała się drewniana skrzynia na kosztowności
- w zamkowych salach znajdują się liczne, odsłonięte malowidła czy zabytkowy, drewniany sufit kasetonowy – w jednym z pomieszczeń, będących magazynem tkanin zachowała się także oryginalna, zielono-czerwona kolorystyka kasetonów
- w zbiorach znajdującego się na zamku Muzeum Wschodnioczeskiego znajdziemy najstarszą drewnianą konstrukcję na świecie – studnię sprzed 7250 lat. Odkryto ją podczas budowy autostrady
- na pałacowym dziedzińcu rządzą pawie. Przepiękne ptaki często prezentują swoje barwne ogony; lubią też wydawać głośne odgłosy
- przed zamkiem znajduje się rzeźba srebrnego konia autorstwa Michala Gabriela. Stalowy posąg miał być tylko roczną atrakcją, ale spodobał się mieszkańcom; niedawno władze Pardubic postanowiły go zakupić na stałe
Pawie przyciągają na zamek dzieci i ich rodziców
Bydgosko-toruńskie wątki w Pardubicach
Wielu bydgoszczan z pewnością kojarzy Pardubice jako jedno z miast znanych z zawodów żużlowych. Zlata Přilba – Złoty Kask to rozgrywany od niemal stu lat (z przerwami) turniej jazdy w lewo; od 60 lat jego areną jest stadion Svitkov. Wśród triumfatorów znajdziemy Tony’ego Rickardssona, Andreasa Jonssona czy Emila Sajfutdinowa; ostatnią edycję wygrał Rasmus Jensen.
W 2025 roku najlepsi żużlowcy powalczą o Złoty Kask 21 września. Zawody są już promowane w mieście m.in. poprzez reklamy na autobusach. Dwa dni wcześniej w Pardubicach odbędzie się natomiast finałowa runda cyklu SEC. Dodajmy, iż tegoroczna rywalizacja zostanie zainaugurowana 12 lipca w Bydgoszczy. Kibice speedwaya, chętni do zobaczenia rywalizacji w innym kraju, mogą zatem wybrać się na wrześniowe zawody pociągiem.
Podczas wizyty mieliśmy też okazję wziąć udział w koncercie, który odbył się w Filharmonii Pardubickiej. Mieści się ona w dawnej siedzibie okręgowych struktur Komunistycznej Partii Czechosłowacji, wybudowanej pod koniec lat 80. Był to szczególny występ, ponieważ z funkcją stałego dyrygenta żegnał się Stanislav Vavřínka; jego następcą został Vahan Mardirossian. Gościnnie wystąpił uznany czeski skrzypek Josef Špaček.
Pardubice słyną też z toruńskiej specjalności – pierników. Tradycja piernikowa istnieje w mieście od XV wieku, a jej rozwój przypadł na wiek XX; w tej chwili na rynku funkcjonuje czterech potentatów wytwarzających pardubicki smakołyk. Są to rodzinne przedsiębiorstwa (m.in. Janos, JaJa czy Novotny) ulokowane na obrzeżach miasta, które kontynuują tradycję. Smaku i wyjątkowości nadaje receptura oparta na miodzie i pieprzu. Pierniki są dostępne w biurze informacji turystycznej, ale też w licznych sklepach czy „zwykłych” marketach.
Pardubice. Gdzie warto zjeść? Jaki hotel wybrać?
Nocleg w Pardubicach można znaleźć w wielu pensjonatach i apartamentach. Prasowa wycieczka została zakwaterowana w czterogwiazdkowym Hotelu Euro, który znajduje się w spokojnej okolicy, ale praktycznie w samym centrum miasta. To dobry wybór z uwagi na lokalizację i standard: pokoje są przestronne i zadbane, a posiłki (choć wiedzę opieramy jedynie na śniadaniach) charakteryzują się sporym wyborem potraw.
Skoro o jedzeniu mowa, warto wymienić miejsca, w których warto zjeść. Kuchnię europejską z czeskimi akcentami serwuje położona tuż przy parku Galerie Cafe – Park Restaurant; nowoczesny, dwupoziomowy lokal idealny nie tylko na posiłek, ale też na kawę czy drinka. Swojski klimat poczujemy za to w Na Staré Rybárně – knajpie położonej przy rzece Chrudimka i w sąsiadującym z nią parku, specjalizującej się w daniach rybnych i z grilla. Tu napijemy się Kofoli i pardubickiego piwa Pernstejn – choć tu mamy do czynienia z casusem końcówki produkcji nieodżałowanego Kujawiaka: właściciel Staropramen przeniósł warzenie Pernstejna do Ostravy.
Na wyróżnienie zasługuje też lokal El Patio serwujący wyśmienite przekąski tapas czy bułeczki bao. Wieczór można zakończyć – lub rozpocząć – w Martini Bar, który posiada naprawdę szeroką ofertę drinków i alkoholi.
Pardubice to dobre miejsce na weekendowy wypad z Bydgoszczy. Tyle samo godzin jazdy pociągiem, co do Krakowa – a tłumów brak. To też doskonała baza wypadowa do pozostałych atrakcji Czech Wschodnich; te opiszemy niebawem.