Szok na Bułgarskiej! Zagłębie zatrzymało rozpędzonego Lecha

2 godzin temu

Spotkanie rozpoczęło się obiecująco dla Kolejorza – już w pierwszych minutach Dominik Hładun musiał interweniować po strzale Filipa Jagiełły. Jednak to lubinianie zadali pierwszy cios. W 8. minucie Luka Lucić posłał piłkę w pole karne, Michał Nalepa zgrał ją do Aleksa Ławniczaka, a ten efektowną przewrotką pokonał Bartosza Mrozka. Gol był ozdobą całego meczu i momentem, który natychmiast trafił do zestawień „stadiony świata”.

Lech gwałtownie odpowiedział. W 18. minucie Taofeek Ismaheel odegrał do Filipa Jagiełły, a ten precyzyjnym strzałem doprowadził do remisu. Chwilę później Mikael Ishak obił słupek, a kibice byli pewni, iż Kolejorz przechyli szalę na swoją stronę. Jednak Zagłębie nie zamierzało się tylko bronić – dwukrotnie groźnie uderzał Kajetan Szmyt, zmuszając Mrozka do czujnych interwencji.

Decydujący moment nadszedł w 72. minucie. Po akcji Lecha i zablokowanym strzale Gisliego Thordarsona goście ruszyli z kontrą. Szmyt podał do niepilnowanego Michaila Kosidisa, a Grek zachował zimną krew i trafił do siatki. Lubinianie objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca.

Dla Lecha to bolesna porażka – szczególnie iż przyszła w momencie, gdy drużyna złapała rytm i wydawało się, iż wraca na adekwatne tory. Dla Zagłębia to z kolei sygnał, iż zespół potrafi walczyć z najmocniejszymi i nie rezygnuje z ambitnych celów.

Na trybunach poznańskiego stadionu zapanowała konsternacja, ale w obozie gości wybuchła euforia. Wynik 2:1 to nie tylko trzy punkty – to także mocny dowód, iż w Ekstraklasie niespodzianki wciąż są możliwe.

Idź do oryginalnego materiału