Pięcioro dzieci z Tarnowa omal nie utonęło w morzu. Jedno z nich trafiło do szpitala

3 dni temu
Zdjęcie: utonęło


Te wakacje mogły zakończyć się tragicznie dla wypoczywających nad Bałtykiem dzieci z Tarnowa.

Grupa małoletnich w wieku między 11 a 13 lat wraz z opiekunem koloni weszła do wody, mimo zakazu.

Na ratunek pośpieszyli im WOPR-owcy, którzy w tym miejscu znaleźli się przypadkowo, patrolując okolicę.

Ratownicy zauważyli sześć osób tonących w morzu w odległości około 100 metrów od plaży.

– W całej Łebie, na wszystkich kąpieliskach strzeżonych powiewały czerwone flagi, oznaczające całkowity, bezwzględny zakaz kąpieli. Ze względu na bardzo wysokie fale, silne prądy wsteczne i prądy rozrywające. Niektórzy, tak jak osoby, które tonęły, wybrali do kąpieli plaże niestrzeżoną. Miejsce, gdzie nie ma ratowników, nie ma stref dla umiejących i nieumiejących pływać, nie ma sprzętu ratowniczego, gdzie nie ma absolutnie nic oprócz morza i piasku. W tych warunkach, dwójka ratowników na plaży niestrzeżonej, podczas patrolu, na którym tak naprawdę nie musieli być, zaobserwowała sześć osób tonących w morzu. Natychmiast wezwano wsparcie i podjęto działania ratownicze

– przekazał Radiu RDN Małopolska Kacper Treder, koordynator ratowników wodnych w Łebie.

Ratownik podkreśla, iż w warunkach panujących w tamtym czasie w wodzie, pomoc choćby jednej osobie jest trudna. Natomiast w tym przypadku, do czasu przybycia wsparcia, dwóch ratowników starało się uratować sześć tonących jednocześnie osób.

– Dobiega i dojeżdża na miejsce wsparcie w postaci kolejnych ratowników i dopiero w momencie, kiedy piątka z nich znajduje się w wodze, jest możliwość rozdzielenia tych osób poszkodowanych i zastanowienia się nad tym, jak ściągnąć je na brzeg. W wodzie były wysokie fale i silne prądy wsteczne. Prądy, które wyciągają ludzi w głąb morza, a nie w kierunku brzegu. Dlatego poza poradzeniem sobie z osobą poszkodowaną, trzeba było jeszcze walczyć z żywiołem. Ratownicy wyciągnęli osoby tonące na brzeg.

Jedna z dziewczynek została zabrana do szpitala przez zespół ratownictwa medycznego.

Dzięki szybkiej akcji ratowników, wszystkie tonące osoby miały zachowane funkcje życiowe i były przytomne. Jednak jak mówi Kacper Treder, był to ostatni moment na ratunek.

– Gdyby ci ratownicy, których naprawdę tam nie musiało być, byli na tym patrolu dwie minuty później i przeszli obok tego miejsca to dzisiaj nie rozmawialibyśmy o skutecznej akcji tylko o tym, iż trzy, cztery, a może cała szóstka osób już nie żyje. To jest nasze olbrzymie szczęście, a dla wszystkich tych osób to jest cud. Bo ratownicy w chwili dopłynięcia do osób poszkodowanych, wyłapali je w ostatnim momencie, kiedy byli nad lustrem wody.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek (18.08) w Łebie.

W momencie, kiedy ratownicy zorientowali się, iż mają do czynienia z grupą zorganizowaną, na miejsce wezwana została również policja, której przekazano kierownika i opiekuna koloni, której uczestnikami były tonące dzieci.

Teraz Policja wyjaśnia okoliczności tego zdarzenia.

Osobie, która naraziła dzieci na niebezpieczeństwo, może grozić choćby 5 lat więzienia.

– Policjanci ustalają teraz okoliczności zdarzenia, które mogło skończyć się tragicznie. W sprawie prowadzone są czynności w kierunku art. 160 kodeksu karnego – za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, gdy ciąży na osobie obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, grozi do 5 lat pozbawienia wolności

– mówi asp. sztab. Magdalena Zielke z Komendy Powiatowej Policji w Lęborku.

Policja apeluje, by nad morzem nie lekceważyć zakazów kąpieli i nie wchodzić do wody szczególnie, gdy powiewa czerwona flaga.

Idź do oryginalnego materiału