Podhale Nowy Targ wciąż pozostaje jedynym niepokonanym zespołem na szczeblu centralnym, jednak po meczu 9. kolejki spotkań Betclic 2. ligi z KKS 1925 Kalisz w szeregach drużyny i kibiców znów pozostał spory niedosyt. „Szarotki” przed własną publicznością zremisowały 1:1, choć przez większość spotkania to one dyktowały warunki gry i stworzyły więcej okazji bramkowych.
Od pierwszych minut gospodarze narzucili swój charakterystyczny styl – wysoki pressing, agresywne doskoki i próby szybkiego odbioru piłki na połowie rywala. To sprawiało Kaliszowi sporo problemów i gwałtownie przynosiło podhalańskiej ekipie szanse. Już w 13. minucie efektownie rozegrany rzut rożny zakończył się strzałem Voszki, ale piłka odbiła się od obrońców i trafiła do Cielemęckiego, który z dogodnej pozycji uderzył obok bramki. Trzy minuty później ten sam zawodnik spróbował z dystansu – bramkarz przyjezdnych, Krakowiak, odbił futbolówkę przed siebie, jednak nikt z miejscowych nie zdołał tego wykorzystać.
Mimo przewagi Podhala to goście pierwsi zdobyli gola. W 32. minucie Danielak posłał prostopadłe podanie do Putno, ten urwał się prawą flanką, trafił w słupek, a zamieszanie w polu karnym zakończyło się niefortunnym odbiciem piłki od Banasiaka – i było 0:1. Strata bramki nie załamała gospodarzy. Wręcz przeciwnie – ruszyli po wyrównanie. Jeszcze przed przerwą Cielemęcki zmusił Krakowiaka do znakomitej interwencji po strzale głową (41’), a w doliczonym czasie gry w końcu dopięli swego. Po rzucie rożnym Purchy piłka spadła idealnie na głowę Kumorka, który wyrównał na 1:1.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie – Podhale konsekwentnie szukało zwycięskiego trafienia, a Kalisz coraz wyraźniej zadowalał się remisem, próbując jedynie kontratakować. Już w 54. minucie groźną akcję przeprowadził Putno, a chwilę później to Podhale miało dwie doskonałe okazje – Kurzeja nie trafił w światło bramki (59’), a Marcinho zmarnował niezłą sytuację (64’). Kolejne strzały Peni i Michoty blokowała defensywa gości lub piłka padała łupem Krakowiaka. W 88. minucie gospodarze omal nie stracili gola, kiedy to Styrczulę wyręczył Pena wybijając piłkę niemal z linii bramkowej. Końcówka należała jednak zdecydowanie do gospodarzy. Piłkę meczową miał Kumorek, który znów podłączył się pod akcję ofensywną, wypracował sobie pozycję strzelecką na 5 metrze na wprost bramki, ale trafił tylko w słupek. Chwilę potem arbiter odgwizdał koniec meczu.
Podhale po raz kolejny udowodniło, iż potrafi narzucać przeciwnikom swój styl i kreować wiele okazji. Zabrakło jednak zimnej krwi pod bramką rywali. Zamiast upragnionych trzech punktów nowotarżanie musieli zadowolić się remisem, który – patrząc na przebieg spotkania – pozostawia duże poczucie niedosytu.
NKP Podhale Nowy Targ – KKS 1925 Kalisz 1:1 (1:1)
0:1 Banasiak 32, 1:1 Kumorek 45+2
Podhale: Styrczula – Michota, Voszko (60 Salak), Kumorek, Rubiś (60 Pena), Vaclavik (60 Mikołajczyk), Chojecki, Seweryn, Purcha, Kurzeja (90 Niedziałkowski), Cielemęcki (60 Marcinho)
KKS: Krakowiak – Gawlik, Staszak, Cierpka (88 Zdybowicz), Danielak (74 Zając), Putno, Paszkowski, Białczyk, Kieliba, Zawistowski ( 65 Flak), Banasiak (65 Flisiuk).
Sędziował: Paweł Pskit. Żółta kartka: Banasiak