Jagiellonia Białystok zremisowała u siebie 0:0 ze słoweńską Olimpiją Lublana w meczu 6. kolejki fazy zasadniczej piłkarskiej Ligi Konferencji. Zakończyła tę fazę rozgrywek z jedenastoma punktami i bilansem: trzy zwycięstwa, dwa remisy i jedna porażka
Jagiellonia Białystok w czwartek (19.12) wieczorem grała ostatni mecz w 2024 roku i zremisowała bezbramkowo z Olimpiją Lublana 0:0.
W pierwszej połowie przewagę miała Olimpija. Jej piłkarze długo rozgrywali piłkę, szukali dośrodkowań do środkowego napastnika Raula Florucza, który był jednak dobrze pilnowany przez stoperów Jagiellonii. Przy dośrodkowaniach nie był zbyt pewny na przedpolu Sławomir Abramowicz, ale mógł liczyć na czujność swoich obrońców.
Jagiellonia miała duże trudności w stwarzaniu podbramkowych sytuacji, wiele pojedynków przegrywał na skrzydle Lamine Diaby-Fadiga, nominalnie jednak środkowy napastnik, mało widoczny był drugi skrzydłowy Kristoffer Hansen. Najlepszą okazję gospodarze mieli na początku meczu; w 5. min po dośrodkowaniu Nene z rzutu wolnego, strzału z bliska próbował Afimico Pululu, ale minął się z piłką, a dobitkę Dusana Stojinovica obronił Matevz Vidovsek.
W 25. min Abramowicz minął się z dośrodkowaniem z lewej strony, ale piłkę na rzut rożny zdołał wybić Cezary Polak. W odpowiedzi bramkarz Olimpii obronił niezłe uderzenie z rzutu wolnego Nene.
Druga połowa zaczęła się od żywszej gry białostoczan. W 47. min Nene znalazł się w polu karnym gości, ale nie zdołał oddać strzału niemal z linii końcowej. Trzy minuty później znakomitą sytuację dla Olimpii zmarnował Diogo Pinto, uderzając obok bramki Jagiellonii. W 54. min Florucz nie zdołał przyjąć piłki w polu karnym gospodarzy, mając przed sobą już tylko Abramowicza. W kolejnych minutach to bramkarz Jagiellonii ratował swój zespół przed utratą gola, broniąc groźny strzał z ostrego kąta Davida Sualehe, a w następnej akcji uderzenie Alejandro Blanco.
Goście znowu mieli przewagę i utrzymywali się przy piłce. Ale w 72. niespodziewanie w dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się Michal Sacek; prawy obrońca Jagiellonii przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i próbował skorzystać z tego, iż nikt go nie zaatakował przed polem karnym. Uderzył mocno, ale trafił w obrońcę zespołu z Lublany. W 75. strata piłki przez Mateusza Skrzypczaka mogła skończyć się też stratą bramki, ale podanie w swoim polu karnym zdołał wybić Polak, który odnotował w tym meczu piłka ważnych interwencji w defensywie.
Ostatni kwadrans gry to sporo chaosu, bo oba zespoły walczyły o trzy punkty. W drugiej minucie doliczonego czasu gry bramkarz gości Vidovsek nie dał dojść do piłki w polu karnym Jesusowi Imazowi i mecz się zakończył.(PAP)