W trzech spotkaniach wywalczyła tylko jeden punkt. Z wyjazdowych meczów ze Stalą Kraśnik i Tomasovią Tomaszów Lubelski wróciła bez punktów, a między tymi porażkami uzyskała bezbramkowy remis u siebie z Motorem II Lublin. „Kwiecień będzie dla nas miesiącem prawdy. Po meczach ze Stalą Kraśnik, Motorem II Lublin, Tomasovią i Lublinianką będziemy już wiedzieli, dokąd zaszedł nasz zespół i na co go będzie stać w tym sezonie” – mówił na łamach „Kroniki Tygodnia” Piotr Welcz, dyrektor zarządzający Hetmana.Jaka zatem jest ta „prawda”? – Po każdym meczu rozmawiam z trenerem Robertem Wieczerzakiem. Dokładnie analizujemy wszystkie rozegrane spotkania, ale robimy to na chłodno, bez zbędnych emocji. Niepokoi nas fakt, iż nie potrafimy wygrywać z zespołami z „czuba” tabeli. Zarówno w Kraśniku, jak też w Tomaszowie Lubelskim, byliśmy w stanie odnieść zwycięstwo. Graliśmy tam z rywalami, którzy byli w naszym zasięgu. A jednak zawsze czegoś nam brakowało. W potyczce ze Stalą zabrakło nam dobrych zmian w składzie. Z kolei w meczu z Tomasovią najsprawiedliwszym wynikiem byłby remis. Niestety, niefortunne zagranie jednego z naszych obrońców w końcówce meczu pozbawiło nas jednego punktu, na który zasłużyliśmy. W sześciu meczach zdobyliśmy dziesięć punktów. Przyznaję, iż liczyliśmy na więcej – tłumaczy dyrektor Piotr Welcz.Zdaniem Welcza skład Hetmana na „papierze” prezentuje się całkiem nieźle. PRZECZYTAJ: Piłkarska 4 liga. Gryf Gmina Zamość gra bez presji– jeżeli przeanalizujemy umiejętności, doświadczenie i możliwości naszych zawodników, występujących na poszczególnych pozycjach, to dojdziemy do wniosku, iż odpowiednio nie przekłada się to na wyniki zespołu. To, co potrafią na boisku zrobić nasi piłkarze, pozwala nam oczekiwać zwycięstw nad zespołami z czołówki. Tymczasem umiejętności indywidualne poszczególnych graczy nie są należycie wykorzystywane w kontekście całego zespołu. Nasi piłkarze powinni tworzyć lepszy zespół. Inna sprawa, iż rozegraliśmy zbyt mało meczów, by wyciągać głębsze wnioski. Na szersze analizy przyjdzie czas. Na razie odczuwamy jednak niedosyt punktowy – przyznaje dyrektor Welcz.Zamojski zespół pod względem personalnym byłby jeszcze mocniejszy, gdyby mógł występować Przemysław Koszel, pozyskany w trakcie zimowego okienka transferowego. Ten 26-letni wychowanek Unii Hrubieszów, mający za sobą kilkuletnie doświadczenie, zdobyte w rozgrywkach III ligi w barwach Motoru Lublin, Chełmianki, Hetmana Zamość, Orląt Radzyń Podlaski i Polonii Środa Wielkopolska, jeszcze nie miał okazji zaprezentować się w ekipie trenera Wieczerzaka, w meczu o czwartoligowe punkty. – Koszel doznał kontuzji mięśnia podczas wyjazdowego sparingu z JKS Jarosław. Nie mógł trenować i grać przez osiem tygodni. Z tego powodu nie możemy oceniać tego transferu – mówi Welcz.Pozostali piłkarze, pozyskani zimą przez zamojski klub, wnieśli do zespołu Wieczerzaka sporą wartość. PRZECZYTAJ: Piłka nożna. W Tomaszowie postępuje „moda na Tomasovię”– Nasze zimowe transfery należy ocenić pozytywnie. Marcel Myszka, Dominik Skiba i Krystian Bryk są zawodnikami z podstawowego składu. W meczu z Tomasovią szansę występu w podstawowej jedenastce otrzymał Rodrigo Alejandro Ibanez. I zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Przybyli do nas piłkarze, posiadający naprawdę bardzo duże umiejętności. Z tego powodu także mamy prawo oczekiwać lepszych wyników w IV lidze – mówi Welcz.Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, iż Hetman będzie potrzebował jeszcze kilku „głośnych” transferów, by w następnym sezonie mógł włączyć się do rywalizacji o awans do III ligi, tak upragnionej przez środowisko piłkarskie Zamościa. – Mamy nowe pomysły na ten zespół, właśnie w kontekście wzmocnienia kadry, ale z ostatecznymi decyzjami w tej sprawie będziemy musieli poczekać do letniego okienka transferowego. Tak jak już mówiłem, za wcześnie jest na ocenę zespołu i poszczególnych piłkarzy. Teraz można wyciągnąć pochopne wnioski. Na pewno mamy na poszczególnych pozycjach bardzo dobrych zawodników, którzy jednak muszą zdecydowanie lepiej funkcjonować jako zespół – twierdzi Welcz.