
Który to już mecz w tym sezonie, gdzie Świdniczanka zaczyna od prowadzenia, a ostatecznie kończy bez punktów. Scenariusz powtórzył się w niedzielę w Skawinie, przeciwko Wiślanom. Zielono – biało – czerwoni wygrywali po trafieniu Maksymiliana Kopczyńskiego, by ostatecznie przegrać 1:2.
Podopieczni Łukasza Jankowskiego zdobyli bramkę w 11 min. zmagań. Jeszcze przed przerwą wyrównał Błażej Radwanek. Zawodnik miejscowych dobił uderzenie jednego ze swoich kolegów. Druga połowa mogła idealnie zacząć się dla gości. Mogła, ale nie zaczęła, bo rzutu karnego nie wykorzystał Tomasz Tymosiak, którego strzał odbił golkiper miejscowych. Najważniejsze dla losów całego meczu wydarzyło się w 80 min. gry. Bohaterem ekipy ze Skawiny został Michał Banik. Piłkarz Wiślan przedarł się lewym skrzydłem, ściął do środka i precyzyjnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce.
– Wiedzieliśmy, iż czeka nas ciężka przeprawa – skomentował spotkanie z Wiślanami Łukasz Jankowski, trener Świdniczanki. – Grając na sztucznym boisku musieliśmy się dostosować do tych warunków. Mieliśmy swój pomysł na ten mecz i przez pierwsze 25 minut udało nam się go realizować. Po zdobytej bramce znowu jednak zaczęliśmy cię cofać do obrony. Chcieliśmy dowieźć remis do końca. Niestety, znowu po naszych błędach rywale strzelili zwycięskiego gola. Moim zdaniem mogliśmy się pokusić o coś więcej w tym pojedynku.
Wiślanie Skawina – Świdniczanka Świdnik 2:1 (1:1)
Radwanek 43’, Banik 80’ – Kopczyński 11’
Świdniczanka: Kotko, Fedoruk, Tymosiak, Woder (Stec 73’), Poleszak, Kopczyński (Brzyski 73’), Wojciechowski (Konojacki 62’), Futa, Szymala, Figiel, Szatała (Łuczuk 86’)
fot. KS Świdniczanka