„Płacił pod stołem”? Teraz zapłaci wszystko z odsetkami. Historyczny wyrok sądu!

1 godzina temu

Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał precedensowy wyrok, który może zmienić realia polskiego rynku pracy. Po pięciu latach batalii zasądził blisko 70 tys. zł dla pracownika, który część pensji otrzymywał „pod stołem”. To pierwszy tak jednoznaczny przypadek, gdy sąd uznał, iż choćby nielegalnie wypłacane wynagrodzenie podlega ochronie prawa — a pracodawca, który próbował się wywinąć, będzie musiał zapłacić do ostatniej złotówki.

Fot. Warszawa w Pigułce

Wynagrodzenie „pod stołem” pod ochroną prawa. Przełomowy wyrok, który może zmienić wszystko

W Polsce zapadł wyrok, który może całkowicie odmienić sposób postrzegania tzw. wynagrodzeń „pod stołem”. Sąd Okręgowy w Gdańsku przyznał rację pracownikowi, któremu przez lata część pensji była wypłacana nieoficjalnie — i nakazał pracodawcy zapłatę blisko 70 tysięcy złotych zaległego wynagrodzenia. To pierwszy tak jednoznaczny przypadek, w którym sąd objął ochroną pieniądze wypłacane „na czarno”.

„Pod stołem”, ale zgodnie z prawem

Sprawa rozpoczęła się pięć lat temu. Pracownik, który przez długi czas otrzymywał część pensji oficjalnie, a drugą część — przelewem z prywatnego konta szefa, nagle usłyszał, iż jego wynagrodzenie zostanie o połowę obniżone. Pracodawca przestał wypłacać nieoficjalną część pieniędzy, tłumacząc, iż „czasy się zmieniły”.

Zrozpaczony pracownik skierował sprawę do sądu. Choć wynagrodzenie było przekazywane nielegalnie, sąd uznał, iż to wciąż była zapłata za faktycznie wykonaną pracę, a więc podlega ochronie na równi z każdą inną pensją.

– „Sędzia w uzasadnieniu stwierdziła wprost, iż uwierzyła, iż comiesięczne przelewy z prywatnego konta pracodawcy były realnym wynagrodzeniem, a nie zaliczkami czy pomocą finansową” – relacjonuje mec. Grzegorz Ilnicki, który reprezentował pracownika.

Wyrok ten jest precedensowy. Oznacza, iż choćby nieoficjalnie wypłacane wynagrodzenie nie przestaje być objęte ochroną prawa pracy, a pracodawca nie może uchylać się od odpowiedzialności, zasłaniając się brakiem umowy czy ewidencji.

Sprawiedliwość po pięciu latach

Wyrok gdańskiego sądu to rezultat długiej batalii, w której obie strony przywoływały dziesiątki dokumentów i świadków. Pracodawca, gdy sprawa wyszła na jaw, w pośpiechu zapłacił zaległe podatki i składki ZUS od nieujawnionych wypłat. Miało to złagodzić jego odpowiedzialność.

– „Wystarczyło, iż po fakcie uiścił daniny publiczne i nagle nikt nie chciał już mówić o odpowiedzialności karnej. Ale sąd w końcu postawił sprawę jasno – płaciłeś za pracę, więc musisz zapłacić wszystko, co się należy” – komentuje mecenas.

Sąd zasądził na rzecz pracownika blisko 70 tys. zł wraz z odsetkami. Wyrok ten ma duże znaczenie nie tylko dla stron sporu, ale także dla tysięcy Polaków, którzy od lat funkcjonują w tzw. szarej strefie.

Płacenie „pod stołem” wciąż powszechne

Z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, iż zjawisko wypłacania części wynagrodzenia nieoficjalnie przez cały czas jest w Polsce bardzo częste. W 2023 roku aż 27% badanych przyznało, iż zgodziliby się na taki układ, gdyby dzięki temu „na rękę” dostali o 500 zł więcej. Tylko co piąta osoba uznała, iż „płacenie pod stołem” jest nieakceptowalne wyłącznie z powodu jego nielegalności.

Większość ankietowanych obawia się raczej utraty przyszłej emerytury lub świadczeń, a nie konsekwencji prawnych.

Co zmienił Polski Ład

Od 2022 roku przepisy Polskiego Ładu jednoznacznie wskazują, iż to pracodawca ponosi pełną odpowiedzialność finansową za wynagrodzenie wypłacane „pod stołem”. Oznacza to, iż w przypadku kontroli lub sporu przed sądem, urząd skarbowy i ZUS żądają zapłaty podatku i składek właśnie od niego, a nie od pracownika.

Jednocześnie ustawa zabrania wliczania takich wypłat i zapłaconych po fakcie składek do kosztów uzyskania przychodu — pracodawca traci więc podwójnie.

Co istotne, pracownik nie odpowiada solidarnie za niezapłacony PIT czy składki społeczne, ale ma obowiązek wykazać w zeznaniu rocznym wszystkie otrzymane dochody, choćby te „nieformalne”. Brak takiego wykazania może skutkować odpowiedzialnością karnoskarbową.

Dlaczego to wyrok przełomowy

Sędzia w Gdańsku uznała, iż choćby nielegalna forma wypłaty nie odbiera wynagrodzeniu jego charakteru – to zapłata za konkretną, wykonaną pracę. Takie orzeczenie otwiera drogę innym pracownikom, którzy przez lata byli oszukiwani, a nie mieli dowodów na istnienie „drugiej części pensji”.

Wyrok jest też sygnałem dla nieuczciwych pracodawców – po zmianach w prawie i przy rosnącej cyfryzacji przepływów finansowych, ukrywanie części wynagrodzenia staje się coraz trudniejsze.

– „Sąd Okręgowy w Gdańsku pozwolił zatrzeć obraz rzeczywistości, w której pracodawca zaprasza do pracy, ale płaci tylko wtedy, gdy mu się to opłaca. Sprawiedliwość przyszła po pięciu latach – ale przyszła” – podsumował mec. Ilnicki.

Idź do oryginalnego materiału