W niedzielę, 11 maja w pobliżu stacji paliw CK przy ul. Jana Pawła II w Nowym Targu doszło do tragicznego wypadku. Z dużej wysokości spadł skoczek spadochronowy, który – mimo natychmiastowej akcji ratunkowej – zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Dzień po zdarzeniu oficjalny komunikat wydał organizator skoków spadochronowych na nowotarskim lotnisku.
Jak poinformowano, zmarły był doświadczonym skoczkiem – posiadał świadectwo kwalifikacji i miał za sobą około 270 skoków. W feralnym dniu wykonywał skok w kombinezonie typu wingsuit, używając własnego sprzętu spadochronowego.
Według relacji świadków, na wysokości około 1000 metrów mężczyzna wypiął czaszę główną i otworzył spadochron zapasowy. Ten w pełni się napełnił, jednak – jak podano – skoczek z nieznanych przyczyn nie sterował nim. Co dokładnie doprowadziło do tragedii, będzie ustalać Państwowa Komisja Badań Wypadków Lotniczych oraz prokuratura.
Organizatorzy skoków wyrazili głęboki żal i przekazali wyrazy współczucia rodzinie oraz bliskim zmarłego.
Sprawa wciąż pozostaje przedmiotem intensywnego dochodzenia.