Połączenie kolejowe Gorzów – Berlin istniało od 2016 roku. Zostało zawieszone w 2021 z powodu budowy nowego mostu granicznego na Odrze. Inwestycję zakończono i oddano do użytku w lipcu 2024 roku.
Od tego czasu minęło dwanaście miesięcy. A połączenia jak nie było, tak nie ma. Były ustalenia, był rozkład, był plan
Zgodnie z informacją otrzymaną z Departamentu Infrastruktury Transportowej:
uzgodniono z niemieckim VBB, iż w rozkładzie jazdy 2024/2025 pojawi się pięć par pociągów dziennie z Berlina do Gorzowa (trzy miały jechać aż do Krzyża),
przewoźnikiem miał być NEB, czyli niemiecki operator dopuszczony do jazdy po polskich torach,
pojazdy były gotowe do eksploatacji w obu krajach.
Ale nie wyjechały. Dlaczego?
Bo – jak wynika z odpowiedzi – NEB nie ma dostępnych składów. Wszystkie są w przeglądzie. Urzędnicy „rozmawiają”, ale bez efektów Władze województwa informują, iż temat połączenia regularnie poruszają w rozmowach z VBB. Marszałek Marcin Jabłoński miał choćby rozmawiać o tym z premierem Brandenburgii. Ale konkretów brak. Nie ma daty. Nie ma planu B. Jest tylko komunikat: „czekamy na gotowość przewoźnika”.
Gorzów znowu na bocznym torze
Efekt? Gorzów jako jedyne duże miasto regionu nie ma bezpośredniego połączenia z Berlinem. Zielona Góra, Poznań, Szczecin – wszędzie można dojechać pociągiem. Z Gorzowa – nie. I nie chodzi tylko o sam Berlin. Chodzi o to, iż miasto jest odcięte od logicznego, codziennego kontaktu z europejską metropolią, która znajduje się zaledwie 2–3 godziny jazdy stąd.
Po co nam to połączenie? Osiem konkretnych powodów
To nie jest fanaberia. To nie jest projekt z kategorii „fajnie by było”. To konieczność, jeżeli Gorzów ma się rozwijać, przyciągać ludzi i nie zostać w tyle.
1. Praca. Tysiące mieszkańców Gorzowa i okolic pracują lub mogliby pracować w Niemczech. Codzienne dojazdy samochodem to koszt, czas i stres. Pociąg daje komfortowy, bezpieczny i tańszy dostęp do rynku pracy.
2. Berlin to centrum życia. To nie tylko turystyka. To też kultura, edukacja, wydarzenia, biznes. Każdy dzień bez połączenia to utrata szans na rozwój zawodowy i osobisty mieszkańców.
3. Gorzów znika z mapy Kiedy wszystkie większe miasta w regionie mają dostęp do Berlina koleją, a Gorzów nie – dla inwestorów, gości, instytucji stajemy się mniej atrakcyjni. To sygnał: tu nic się nie dzieje.
4. Gospodarka potrzebuje mobilności. Brak pociągu to brak pasażerów. Brak pasażerów to mniejsze przychody dla hoteli, restauracji, usług. Każde sprawne połączenie to realne pieniądze zostawione w mieście.
5. To nie tylko dla Gorzowa. Skorzystają mieszkańcy całego północnego regionu województwa: Strzelec, Krzyża, Sulęcina, Drezdenka. To połączenie może być kręgosłupem transportu w tej części Polski.
6. Lotnisko w Berlinie. Berlin Brandenburg to ogromne lotnisko, z którego korzystają ludzie z całej Polski zachodniej. Pociąg do Berlina to pociąg na lotnisko. Bez przesiadek, bez stresu, bez konieczności jeżdżenia do Poznania czy Wrocławia.
7. To połączenie codziennego życia Nie chodzi o turystów. Chodzi o normalnych ludzi: studentów, pracowników, rodziny. Ludzi, którzy dziś jeżdżą jak mogą. Albo wcale.
8. Mamy prawo wymagać. Zielona Góra ma. Poznań ma. My też chcemy. Gorzów nie jest gorszy. Gorzów zasługuje na równe traktowanie. I jeżeli sami się nie upomnimy, nikt za nas tego nie zrobi.
To nie jest pytanie: „czy warto?”. To pytanie: „dlaczego tego jeszcze nie ma?”
Most stoi. Tory są. Ludzie gotowi. Brakuje tylko decyzji i nacisku. Nie możemy czekać kolejny rok na to, aż zagraniczny przewoźnik „zdeklaruje gotowość”.
Czas zacząć wymagać. Głośno.
{poll_246}