Podstępna pułapka promocji. Płacisz za rabat, którego nigdy nie dostałeś

1 godzina temu

Atrakcyjna oferta, szybka rezygnacja, a potem szok na rachunku. Setki tysięcy Polaków wpada w pułapkę „rabatów bumerangów” – płacą więcej za to, iż skorzystali z promocji, niż gdyby kupili usługę po regularnej cenie. Firmy ukrywają w drobnym druku klauzule, które pozwalają im żądać dopłat od klientów rezygnujących wcześniej.

Fot. Warszawa w Pigułce

Mechanizm jest prosty jak drut i podstępny jak pułapka na myszy. Widzisz reklamę „Internet za złotówkę!” lub „Pierwszy miesiąc za darmo!” i myślisz: świetna okazja. Podpisujesz umowę, po tygodniu orientujesz się, iż usługa nie spełnia oczekiwań. Korzystasz z prawa do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni. I wtedy przychodzi rachunek, który przyprawia o zawrót głowy.

Pani Marta nigdy się tego nie spodziewała. Podpisała umowę na internet z promocją „pierwszy miesiąc za złotówkę”. Router przyszedł z opóźnieniem i nie działał. Zgodnie z prawem wypowiedziała umowę w ciągu 14 dni. Miesiąc później dostała fakturę na 99 złotych za „utracony rabat promocyjny”. Paradoksalnie, gdyby nie skorzystała z promocji, zapłaciłaby proporcjonalnie mniej za ten jeden tydzień korzystania.

Absurdalna matematyka promocji, która rujnuje budżety

Jak to możliwe, iż promocja kosztuje więcej niż regularna cena? Firmy stosują perfidny mechanizm „cofania rabatu”. W regulaminie, często zapisanym mniejszą czcionką, umieszczają klauzulę mówiącą o „korekcie rabatu” w przypadku wcześniejszego rozwiązania umowy.

Gdy klient rezygnuje z usługi, firma nalicza różnicę między ceną promocyjną a standardową za cały okres, w którym klient teoretycznie korzystał z usługi. choćby jeżeli faktycznie z niej nie korzystał lub nie mógł korzystać z powodu problemów technicznych.

W przypadku pani Marty matematyka wyglądała następująco: zapłaciła złotówkę za pierwszy miesiąc, ale gdy zrezygnowała po tygodniu, firma zażądała dopłaty 99 złotych – różnicy między ceną promocyjną a standardową za cały miesiąc. Gdyby podpisała umowę bez promocji, zapłaciłaby za ten tydzień około 25 złotych (1/4 miesięcznej opłaty).

Portal poradnikprzedsiebiorcy.pl wyjaśnia, iż zgodnie z nowymi przepisami implementującymi dyrektywę Omnibus, firmy mają obowiązek jasno informować o warunkach promocji. Problem polega na tym, iż informacje o „cofaniu rabatu” trafiają do regulaminów, często sformułowane w sposób trudny do zrozumienia.

UOKiK interweniuje, ale problem narasta

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wielokrotnie interweniował w sprawach podstępnych promocji. Portal uokik.gov.pl informuje o licznych postępowaniach przeciwko firmom stosującym nieuczciwe praktyki promocyjne.

W maju 2025 roku UOKiK wydał decyzję dotyczącą sklepów internetowych Renee i Born2Be, które prowadziły „nieskończone promocje” – kody rabatowe, dni wyprzedażowe i zegary odliczające czas, które w rzeczywistości nigdy się nie kończyły. Prezes UOKiK Tomasz Chróstny stwierdził, iż takie praktyki wprowadzają konsumentów w błąd.

Portal prawakonsumenta.uokik.gov.pl podkreśla, iż konsument ma prawo odstąpić od umowy zawartej na odległość w ciągu 14 dni bez podawania przyczyn. Firmy nie mogą tego prawa ograniczać przez naliczanie dodatkowych opłat, jeżeli nie zostały one jasno przedstawione przed zawarciem umowy.

Jednak praktyka „rabatów bumerangów” jest na granicy legalności. Z prawnego punktu widzenia nie jest to klasyczna kara umowna, ale korekta warunków finansowych. Firmy argumentują, iż promocja była warunkowa i klient nie spełnił warunków.

Siłownie, energia, internet – pułapka wszędzie

Problem rozprzestrzenia się na coraz więcej branż. Siłownie oferują darmowy miesiąc, a potem żądają dopłaty za „utracone korzyści”. Dostawcy energii reklamują zniżki na start, by później naliczać różnice cenowe. Operatorzy telekomunikacyjni stosują podobne mechanizmy przy umowach z okresem zobowiązania.

Portal tudzialprawny.pl wyjaśnia stanowisko UOKiK dotyczące promocji. Według wyjaśnień Prezesa UOKiK, jeżeli firma stosuje kody rabatowe na konkretny produkt lub usługę, musi informować o najniższej cenie z ostatnich 30 dni. Problem polega na tym, iż obowiązek ten nie zawsze jest przestrzegany.

Szczególnie problematyczne są umowy zawierane przez internet lub telefon. Portal prawakonsumenta.uokik.gov.pl wyjaśnia, iż konsument może odstąpić od umowy telekomunikacyjnej zawartej na odległość w terminie 14 dni. jeżeli świadczenie zostało rozpoczęte przed upływem tego terminu, konsument ma obowiązek zapłaty za świadczenia spełnione do chwili odstąpienia – ale obliczonej proporcjonalnie.

Drobny druk pełen pułapek

Kluczem do sukcesu tych praktyk jest umiejętne ukrywanie istotnych informacji. Warunki dotyczące cofania rabatów trafiają do regulaminów, często zapisane mniejszą czcionką i sformułowane w sposób trudny do zrozumienia.

Firmy stosują różne eufemizmy: „korekta rabatu”, „naliczenie różnicy cenowej”, „rozliczenie promocji”. W praktyce wszystko to oznacza dodatkową opłatę dla klienta, który miał prawo rozwiązać umowę.

Portal uokik.gov.pl informuje o decyzji dotyczącej Jeronimo Martins Polska (właściciel Biedronki) w sprawie promocji „Magia Rabatów”. UOKiK uznał, iż firma nie podała pełnych informacji o zasadach promocji, a skomplikowane warunki wprowadzały konsumentów w błąd.

Problem pogłębia fakt, iż informacja o możliwości „cofnięcia rabatu” rzadko pojawia się w materiałach reklamowych. Klient dowiaduje się o konsekwencjach dopiero po otrzymaniu faktury, gdy jest już za późno na zmianę decyzji.

Co to oznacza dla Ciebie? Praktyczne kroki obrony

Krok pierwszy: czytaj regulaminy promocji. Zwracaj szczególną uwagę na zapisy dotyczące warunków utrzymania rabatu. jeżeli warunki nie są jasno określone, to sygnał ostrzegawczy. Szukaj fraz typu „korekta rabatu”, „utrata korzyści promocyjnych” czy „różnica cenowa”.

Krok drugi: dokumentuj wszystko. Rób zrzuty ekranu ofert promocyjnych, zapisuj daty i godziny rozmów z konsultantami. jeżeli firma nie informowała jasno o możliwości cofnięcia rabatu, masz podstawy do reklamacji.

Krok trzeci: nie płać automatycznie. jeżeli otrzymasz fakturę za „utracony rabat”, nie płać od razu. Złóż reklamację z zapytaniem o podstawę prawną takiej opłaty. Portal prawakonsumenta.uokik.gov.pl podaje, iż prawo do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni przez cały czas obowiązuje.

Krok czwarty: skorzystaj z pomocy. jeżeli firma nie udzieli satysfakcjonującej odpowiedzi, skieruj sprawę do rzecznika konsumentów lub UOKiK. Możesz też skorzystać z bezpłatnych porad prawnych w organizacjach konsumenckich.

Krok piąty: bądź ostrożny z „za dobrymi” ofertami. jeżeli promocja brzmi zbyt dobrze, by była prawdziwa, prawdopodobnie rzeczywiście taka jest. Szczególnie uważaj na umowy z długim okresem zobowiązania i wysokimi karami.

Prawna szara strefa wymaga zmian

Czy praktyki „rabatów bumerangów” są legalne? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Prawo dopuszcza promocje warunkowe, pod warunkiem iż są jasno przedstawione klientowi. Problem pojawia się, gdy warunki są ukryte lub sformułowane w sposób wprowadzający w błąd.

Portal poradnikprzedsiebiorcy.pl wyjaśnia, iż długotrwałe promocje mogą być uznane za wprowadzające konsumentów w błąd co do istnienia szczególnej korzyści cenowej. UOKiK może interweniować, gdy promocje są prezentowane w sposób nieuczciwy.

Z prawnego punktu widzenia firmy argumentują, iż „cofanie rabatu” to nie kara umowna, ale korekta warunków finansowych. Promocja była warunkowa, a klient nie spełnił warunków. Konsumenci czują się oszukani, bo płacą więcej niż gdyby w ogóle nie skorzystali z promocji.

Problem wymaga systemowego rozwiązania. UOKiK już wielokrotnie interweniował w najgorszych przypadkach, ale praktyka rozprzestrzenia się na coraz więcej branż.

Przykłady z życia – jak firmy oszukują klientów

Pan Tomasz podpisał umowę na siłownię z „bonusem 100 złotych na start”. Po miesiącu zrezygnował z powodu problemów zdrowotnych. Otrzymał fakturę na 150 złotych za „utratę bonusu startowego” plus proporcjonalną opłatę za miesiąc korzystania.

Pani Anna wybrała dostawcę energii z „50% rabatem przez pierwsze 3 miesiące”. Po miesiącu przeniosła się do innej firmy. Poprzedni dostawca naliczył jej różnicę między ceną promocyjną a standardową za cały okres 3 miesięcy, mimo iż korzystała tylko przez miesiąc.

To nie są przypadki odosobnione. Tysiące Polaków wpada w podobne pułapki każdego miesiąca. Firmy doskonale wiedzą, iż większość klientów nie będzie się sądzić o kilkadziesiąt czy kilkaset złotych, co czyni tę praktykę opłacalną biznesowo.

Konsekwencje dla całego rynku

Praktyka „rabatów bumerangów” ma szersze konsekwencje niż tylko indywidualne straty konsumentów. Zniekształca konkurencję – firmy stosujące uczciwe promocje są w gorszej sytuacji niż te, które ukrywają dodatkowe koszty.

Prowadzi też do erozji zaufania konsumentów do wszystkich promocji. Klienci stają się coraz bardziej podejrzliwi wobec atrakcyjnych ofert, co może ograniczać konkurencję cenową na rynku.

Portal uokik.gov.pl informuje o rosnącej liczbie skarg konsumentów dotyczących wprowadzających w błąd praktyk promocyjnych. UOKiK zwiększa liczbę kontroli i postępowań, ale problem wymaga także większej świadomości konsumentów.

Pamiętaj: najdroższe mogą okazać się właśnie te rzeczy, które miały być za darmo. Przed podpisaniem każdej umowy promocyjnej dokładnie przeczytaj regulamin i zastanów się, czy korzyści rzeczywiście przeważają nad ryzykiem.

Idź do oryginalnego materiału