Podsumowanie, wnioski i rytuały trenera. Pekka Tirkkonen w ogniu pytań

gkstychy.info 9 miesięcy temu

Wicemistrzowie Polski w przerwie na zgrupowanie reprezentacji Polski trenują i przygotowują się już do najważniejszej części sezonu. Znakomity wejście do drużyny zanotował nowy trener, który w debiucie wygrał Superpuchar Polski, a teraz jego zespół może pochwalić się serią dziewięciu zwycięstw z rzędu. W rozmowie z nami Pekka Tirkkonen podsumował ostatnie tygodnie, ale w trakcie wywiadu dominującymi tematami nie były tylko wątki sportowe.

Zanotował trener znakomity start swojej pracy w Tychach. Wygrana w debiucie w Superpucharze Polski, a następnie w dziewięciu ligowych spotkaniach tylko jedna porażka. Co głównie zmienił w grze drużyny, iż końcu GKS Tychy regularnie punktuje?

Pracujemy krok po kroku. Na bieżąco wdrażamy zmiany i kolejne etapy. Chcemy grać prosto w ofensywie, ale wszystko zaczyna się od dobrej defensywy. Mamy naprawdę bardzo dobrych obrońców i znakomitych bramkarzy. Nie chce napierać na zespół i wszystkie informacje przekazuję im stopniowo. Zawsze zaczynamy od dobrej organizacji w obronie, a następie skupiamy się na ataku. Trzeba grać prosto.

W tej chwili GKS Tychy zajmuje drugie miejsce w tabeli. Trener na pewno może być zadowolony z pozycji w tabeli, a jak ocenia styl? Które z tych dotychczas rozegranych spotkań było meczem idealnym?

Myślę, iż pierwszy mecz przeciwko GKS Katowice był naprawdę bardzo dobry. Mieliśmy mało czasu w przygotowania, ale było widać, iż wszyscy są skupieni na celu i znakomicie drużyna czuła się mentalnie. Generalnie zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Dla mnie istotnym czynnikiem jest to, żeby nie było dużych wahań w grze. Cały czas jakość i styl gry muszą być na podobnym poziomie.

Jaki styl gry trener preferuje i czy musiał go dostosować do polskich warunków?

Najważniejszą rzeczą w hokeju jest balans pomiędzy obroną, a atakiem. choćby jak gramy ofensywnie, to cały czas musimy pamiętać o grze w destrukcji. Jak stracimy krążek w tercji ofensywnej, to nie może być braków w obronie. Cały czas to powtarzam zawodnikom, iż w trakcie działań pod bramką rywala nie mogą zapominać o zabezpieczaniu tyłów.

GKS Tychy traci najmniej bramek w lidze, ale w liczbie zdobytych nie jest choćby w czołówce. Czy to jest w tej chwili naszą największą bolączką?

Tak jak powiedziałem na początku musimy grać bardziej bezpośrednio i agresywnie pod bramką przeciwnika. Być może zawodnicy chcieliby zdobywać piękne bramki, ale czasami najlepsze są prostsze rozwiązania. Cały czas trzeba wywierać presję na bramkarzu rywali i nad nim mocno pracować. W PHL bramkarze prezentują naprawdę wysoki poziom i zawsze musi być przed nim jeden z naszych graczy, żeby utrudniać mu pracę.

Na pewno pracy nie ułatwiają nam wizyty z boksie kar. Mam wrażenie, iż czasami łapiemy zbyt wiele kar. Czy trener również w trakcie odpraw zwraca zawodnikom na to uwagę?

To jest oczywiście problem. Dużo rozmawialiśmy o meczu chociażby z Oświęcimiem. Czasami łapiemy zupełnie niepotrzebnych kary. Oczywiście przed naszą bramką trzeba zaryzykować i są takie momenty, iż pójście na ławkę kar jest niezbędne. Im dalej jednak od naszej bramki, tym przewinień powinno być mniej. Jest to dla nas nauczka i w kolejnych meczach wyciągnęliśmy już wnioski.

Jak usprawnić grę w przewagach? Według statystyk mamy ponad 20 procentową skuteczność i w tym elemencie zajmujemy dopiero czwarte miejsce w tabeli. W skuteczności strzałów pozostało gorzej, bo w tej statystce plasujemy się dopiero na szóstej pozycji.

Musimy grać bardziej skutecznie. Statystyki w oddawanych strzałach wyglądają może dobrze, ale nie przekłada się to na efekty w postaci bramek. Cały czas dużo o tym rozmawiamy. Nie możemy czasami skupiać się na pięknych podaniach i efektownych bramkach. Trzeba grać po prostu prościej. Cały czas nasz zawodnik musi pracować na bramkarzu. Czasami jest to bolesne i nieprzyjemne, ale to pomoże w zdobywaniu bramek.

Jest już trener w Polsce od kilku tygodni. Co najbardziej zaskoczyło Pana w PHL i czy trenera wyobrażenie przed podpisaniem kontraktu trochę się zmieniło?

Myślę, iż ogólnie poziom ligi jest całkiem wysoki. choćby jak w tabeli zespoły dzieli kilka punktów, to nie można do żadnego meczu podchodzić na luzie. Zawsze trzeba być przygotowanym, bo naprawdę każde spotkanie jest bardzo trudne i może przynieść niespodziankę. Do każdej potyczki trzeba podchodzić poważnie.

Tak szczerze, czy trener kilka miesięcy temu przed podpisaniem kontraktu, wiedział, iż w Polsce jest liga na poziomie zawodowym i czy wtedy miał Pan jakiekolwiek zdanie na temat kondycji naszego hokeja?

Pamiętam, kiedy byłem dzieckiem, to szczególnie w latach siedemdziesiątych słyszało się wiele o polskim hokeju. Reprezentacje Polski grały na całkiem wysokim poziomie, ale później to zanikło. Nasze fińskie zespołu nie miały już okazji z nimi rywalizować. Na pewno w Polsce są hokejowe tradycje i szczególnie na południu Polski są dobre zespoły i jest tu naprawdę silny ośrodek hokeja. Jak rozmawiałem z Tomkiem Valtonenem, to on też wspominał, iż w Polsce są ciekawi zawodnicy, którzy chcą się uczyć nowych rzeczy i rozwijać.

Na pewno rozwijać cały czas chcą się nasi wychowankowie. W szatni mamy kilku młodych zawodników. Czy mają oni szansę odegrać jeszcze mocniejszą rolę w zespole?

Wszyscy mają bardzo duży potencjał, ale muszą cały czas ciężko pracować. Mamy chociażby przykład Ubowskiego, który miał okazję występować w pierwszej formacji zastępując Filipa Komorskiego. Wszyscy Ci młodzi zawodnicy muszą być cierpliwi, systematyczni i przede wszystkim każdego dnia na treningu ciężko pracować.

Jak już jesteśmy w temacie treningów, to trenerzy ze wschodu preferowali długie jednostki, ale często mówiło się, iż nie były one aż tak bardzo intensywne. Jaki rodzaj zajęć Pan preferuje osobiście?

W Finlandii na pewno pracujemy zdecydowanie inaczej niż we wschodniej Europie. Naszym wzorcem jest styl północno-amerykański. Treningi są bardziej intensywnie. realizowane są około siedemdziesiąt minut, ale cały czas musi być praca. Przerwy są naprawdę bardzo krótkie, ale najważniejsza jest intensywność.

Czy trener ma w ogóle trochę czasu dla siebie? Objął Pan drużynę w trudnym momencie. Jak generalnie czuje się trener w naszym mieście i czego mu najbardziej brakuje?

Bardzo podoba mi się w Tychach. Jest świetny zespół i widać, iż klub jest doskonale poukładany. Nie miałem jeszcze okazji poznać dobrze okolicy, ale na pewno chciałbym wybrać się na narty biegowe. Myślę, iż jezioro w Paprocanach będzie bardzo dobrym wyborem. Generalnie bardzo mi się podoba, bo pogoda jest w tej chwili trochę podobna do tej w Finlandii.

Grał Pan i pracował w kilku europejskich klubach. Różnice w poziomie sportowym są oczywiste, ale jak wyglądał np. sztab, odżywanie zawodników, zaplecze w klubach w których miał okazję Pan trenować lub występować?

Ja przede wszystkim szanuje to, co jest w danym klubie. Czasami trenerzy zza granicy przyjeżdżając do innego kraju starają się zmienić wszystko i robić po swojemu. Trzeba się najpierw przyjrzeć jak sytuacja wygląda i ewentualnie dopiero coś zmienić. Mi generalnie wszystko się podoba. Zawodnicy funkcjonują bardzo profesjonalnie zarówno na tafli jak i poza nią. Mam tutaj na myśli kwestie żywieniowe i inne rzeczy które mogą wpłynąć na formę. Na pewno mam okazję pracować z profesjonalistami.

Jakie zasady generalnie panują w Pana szatni? Co zawodnicy mogą, a czego nie? Piwo po wygranym meczu do kolacji jest może dozwolone, a co jest absolutnie nie akceptowalne przez trenera?

Po pierwsze każdego dnia musimy trzymać dyscyplinę. Bardzo zwracam uwagę na punktualność. jeżeli mamy zbiórką na 9, to wszyscy muszą być punktualnie, a nie, iż ktoś będzie dwie minuty później. Oczywiście czasami jak jest przerwa i więcej czasu wolnego, to wszystko jest dla ludzi, bo zawodnicy muszą też się zrelaksować. Po prostu trzeba wiedzieć, kiedy można sobie pozwolić na więcej, a kiedy trzymać się jasno określonych reguł.

Reguły są ważne, ale interesująca jest również inna kwestia pozasportowa. Hokej to dosyć zabobonny świat. Z jakimi przesądami spotkał się Pan w hokejowych szatni i czy sam ma trener jakieś swoje rytuały?

Jak byłem zawodnikiem, to miałem kilka rytuałów, które zawsze robiłem przed meczem. W roli trenera jest tego zdecydowanie mniej. Przed każdym spotkaniem robię rundę wokół tafli i witam się ze wszystkimi. W dniu meczu musi być również obowiązkowa kawa i do tego małe ciasteczko. Takimi zwyczajami często powtarzanymi jest to, iż zawodnicy zawsze stawiają na lodzie lewą lub prawą łyżwę. Oczywiście osobny rytuał dotyczy również kija, który jest skrupulatnie owijany przez zawodników. Jest to generalnie świat mocno przesądny.

Idź do oryginalnego materiału