Powodzianie są wściekli. Skarżą się na ubezpieczycieli. "Nawet brakuje słów"

3 godzin temu
Zdjęcie: Tak wyglądały ulice w Głuchołazach tuż po przejściu fali powodziowej. Zdjęcie z 16 września 2024 r.


Artur zerwał już z podłogi pęczniejące od wody panele, wyrzucił pralkę i lodówkę. Codziennie walczy jeszcze, by tchnąć drugie życie w zalany wodą piec kaflowy. Tylko ze skuwaniem tynku ze ścian jeszcze się wstrzymuje, choć wilgoć tylko wzmaga panujący w mieszkaniu chłód. — Czekam drugi tydzień na przyjazd rzeczoznawcy, żeby wycenił straty i wypłacił odszkodowanie. Usłyszałem, iż ubezpieczyciel ma na to aż 30 dni. Szkoda tylko, iż my tylu nie mamy – przyznaje mieszkaniec Głuchołaz na Opolszczyźnie. Po przejściu fali powodziowej mieszkańców tej, ale także innych dotkniętych kataklizmem miejscowości zalewa fala złości na działania firm ubezpieczeniowych.
Idź do oryginalnego materiału