Prezydentowi peron odjechał mówi posłanka

4 godzin temu

Nie milkną echa oświadczenia prezydenta Legnicy w sprawie zaprzestania rewitalizacji linii kolejowej 284 relacji Legnica – Złotoryja – Jerzmanice- Zdrój.

Jako Prezydent stolicy Legnicko-Głogowskiego Okręgu Miedziowego, trzeciego największego miasta na Dolnym Śląsku zwracam się z apelem w związku z planowaną inwestycją kolejową Legnica – Złotoryja – Jerzmanice Zdrój, która w obecnym kształcie generuje poważne zagrożenia dla funkcjonowania miasta Legnicy, stolicy subregionu i kluczowego ośrodka komunikacyjnego, edukacyjnego oraz gospodarczego. – zaapelował w ubiegłym tygodniu Maciej Kupaj, który podkreślił, iż koncepcja przygotowana przez poprzedni rząd Zjednoczonej Prawicy zawiera szereg błędów, nie uwzględnia dobra mieszkańców Legnicy i negatywnie wpływa na funkcjonowanie całego miasta.

Zdaniem prezydenta wprowadzenie 32 połączeń pasażerskich plus składy towarowe doprowadzi to do paraliżu komunikacyjnego, szczególnie na kluczowych ulicach miasta: Chojnowskiej i Działkowej, zablokuje wyjazd z S3 oraz zajezdnię autobusową przy ul. Domejki, co sparaliżuje transport publiczny. Kupaj obawia się również odcięcia dojazdu do miasta dla mieszkańców okolicznych miejscowości i pracowników Huty Miedzi „Legnica” oraz KGHM. Zwraca też uwagę na utrudniony dostęp do Cmentarza Komunalnego w Jaszkowie i zagrożenie dla planowanych inwestycji drogowych. Dodatkowo wskazuje na wzrost liczby uczniów spoza miasta bez wsparcia finansowego, co obciąży budżet Legnicy.

– Z pełnym poczuciem odpowiedzialności, dbając o dobro mieszkańców Legnicy oraz osób, które codziennie pracują, uczą się i żyją w naszym mieście wnioskujemy o natychmiastowe wstrzymanie prac nad projektem w obecnym kształcie i uwzględnienie realnych skutków komunikacyjnych dla mieszkańców miasta Legnicy i regionu. Inwestycje infrastrukturalne powinny służyć rozwojowi całego regionu, a nie destabilizować życie jego mieszkańców. – zaapelował w liście otwartym Maciej Kupaj prezydent Legnicy.

Ten niecodzienny apel spotkał się z szerokim zainteresowaniem mediów, nie tylko tych regionalnych, ale także ogólnopolskich. Sprawa obiła się już także o sejm. Poruszyła go w mocnych słowach posłanka – aczkolwiek nie z naszego regionu, a z Kutna, Paulina Matysiak reprezentująca partię Razem:

Chciałam opowiedzieć o historii, o której naprawdę myślałam, iż nigdy nie usłyszę, a mianowicie takiej, kiedy prezydent miasta protestuje przeciwko inwestycji kolejowej. Dzieje się tak na Dolnym Śląsku, gdzie prezydent Legnicy protestuje przeciwko inwestycji w ramach programu Kolej Plus. Chodzi o zadanie rewitalizacja linii kolejowej nr 284 Legnica – Złotoryja – Jerzmanice- Zdrój. Dzięki temu projektowi na kolejową mapę Polski wróci Złotoryja miejscowość, którą zamieszkuje 15.000 osób. Ci mieszkańcy zasługują na dostęp do kolei. Zresztą na tą inwestycję liczy cały region Dolny Śląsk, który chce otworzyć cały ciąg z Legnicy do Jeleniej góry przez Złotoryję i Lwówek Śląski. Co ten pociąg dla mieszkańcom? 17 minut. Tak szacuje się czas przejazdu Złotoryja – Legnica, kolejne 5 minut zajmie odcinek do Jerzmanowic. Proszę Państwa peron odjechał, ale prezydentowi miasta Legnica – podsumowała podczas wystąpienia w sejmie apel Macieja Kupaja posłanka Matysiak.

Trudno nie odnieść wrażenia, iż w tym szaleństwie jest metoda. Jednym apelem prezydent Legnicy nagłośnił problemy, które niedługo mogą napotkać jego mieszkańcy. Dał tym też do zrozumienia, iż oczekuje rządowego wsparcia do zażegnania komunikacyjnego chaosu, który jego zdaniem jest nieuchronny.

– Proszę zróbmy to dobrze, a nie szybko. – pisze bowiem w swoim apelu prezydent Legnicy.

Warto jednak podkreślić, iż region na powrót kolei czeka już trzy dekady. A od czasu, kiedy zaczęto tworzyć projekt rewitalizacji linii kolejowej do Jerzmanowic- Zdroju, a później też do Lwówka Śląskiego, minęło kolejnych kilka dobrych lat. To był czas na apele. Dziś Legnica budzi się z ręką w nocniku.

Aczkolwiek przy interesach wielkiego miasta projekt małej linii kolejowej może faktycznie zostać zażegnany, a przynajmniej opóźniony o kilkanaście kolejnych lat. Tu należy dodać, iż już pierwotny termin oddania linii do użytku został przesunięty z 2026 roku do października 2028 r. z powodu kolizji z siecią LPN, o której projektant najwyraźniej nie wiedział.

Na koniec warto też zwrócić uwagę na kolejny absurd związany z trwającą już rewitalizacją. Otóż mimo, iż część torowiska została zdemontowana i wiadomo, iż przed 2028 rokiem pociąg tędy nie pojedzie, to wciąż na skrzyżowaniach linii kolejowej i dróg są znaki STOP. Po co samochody mają się zatrzymywać i truć spalinami okolicę? Chyba tylko, dla zasady!

Idź do oryginalnego materiału