Około 80 tys. osób wzięło udział w protestach, które miały miejsce w Walencji po tragicznych powodziach, które w październiku pochłonęły życie ponad 220 osób. Manifestanci żądali dymisji Carlosa Mazona, szefa regionalnych władz, oskarżając go o niewłaściwe zarządzanie kryzysem.
Powódź, która miała miejsce 29 października, była wynikiem zjawiska atmosferycznego zwanego Daną, w którym ciepłe powietrze zderzyło się z zimnym, tworząc bardzo nieprzewidywalną i gwałtowną pogodę. Powodzie dotknęły setki mieszkańców regionu Walencji, zniszczyły domy, zalały ulice, a także wpłynęły na życie rolników.
Ostatecznie zginęły 223 osoby, a 3 pozostały zaginione. W obliczu tak ogromnej tragedii, wiele osób wyraziło swoje niezadowolenie z działania władz, zwłaszcza z opóźnienia w ogłoszeniu alarmów i braku odpowiednich środków zaradczych. Mimo wcześniejszych ostrzeżeń meteorologicznych, lokalne władze w Walencji nie wydały komunikatów ostrzegawczych aż do momentu, gdy powódź już miała miejsce.
Trzecia fala protestów
Protesty przeciwko szefowi rządu regionalnego, Carlosowi Mazonowi, odbyły się po raz trzeci, a liczba demonstrantów utrzymywała się na wysokim poziomie.
Pierwsze manifestacje miały miejsce już 9 listopada, zaledwie dwa tygodnie po tragedii, kiedy to na ulice wyszło około 130 tys. osób. W niedzielę 29 grudnia demonstranci zgromadzili się ponownie, aby wyrazić swój gniew z powodu, jak uważają, niewystarczającej reakcji władz na kryzys oraz opóźnionej pomocy dla ofiar powodzi. Do demonstracji dołączyli rolnicy, którzy używali ciągników, by przypomnieć o trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli.
Skandowano hasła takie jak „Mazón, Dimisión” (Mazon, dymisja), „Mazón a la Preso” (Mazon do więzienia) oraz „El Presidente, a Picassent” (Prezydent do Picassent, najbardziej znanego więzienia w Walencji). Protestujący zarzucają Mazonowi złą organizację i brak działań na czas, które mogłyby zmniejszyć skutki katastrofy.
Według niektórych relacji, Mazón w dniu powodzi spotkał się z dziennikarzem na lunchu i nie zjawił się na spotkaniu kryzysowym, które miało odbyć się o godzinie 19:00. Władze regionalne broniły jego postawy, twierdząc, iż to szczegóły, które nie mają wpływu na działania rządu.
Walka o odpowiedzialność
Protesty w Walencji nie były tylko wyrazem frustracji z powodu tragedii, ale także próbą wymuszenia odpowiedzialności. Mieszkańcy domagają się sprawiedliwości i rezygnacji Carlosa Mazona, który wciąż odmawia dymisji. Działania Mazona i jego administracji są szeroko krytykowane, zwłaszcza z powodu zbyt późnego ostrzeżenia o nadchodzącej powodzi. Dodatkowo, protestujący wskazują na niewystarczające wsparcie dla osób poszkodowanych, które nie otrzymują obiecanego pomocy.
Podczas wizyty króla Hiszpanii Filipa VI w regionie, w którym doszło do największych zniszczeń, władze zostały obrzucane błotem przez rozzłoszczonych protestujących, którzy wyrazili swoje niezadowolenie także w obecności monarchów. Niezadowolenie z postawy Mazona nie wygasa, a demonstracje wciąż trwają.