W meczu 8. kolejki skoczowsko-żywieckiej okręgówki zamykająca tabelę Victoria Hażlach podejmowała Sokoła Słotwina. Gospodarze nieoczekiwanie wygrali 4:2, zdobywając zasłużone trzy punkty.
Po rozstaniu się hażlaskiego klubu z trenerem Damianem Szczęsnym tymczasowo drużyną kieruje duet Kacper Brachaczek – Kamil Szajter. Zawodnicy Victorii swój szkoleniowy debiut mogą zaliczyć do udanych, bo razem z kolegami rozegrali świetne zawody. Już w początkowych minutach miejscowi mogli objąć prowadzenie, ale swoich szans nie wykorzystali. Po tym jak Kamil Szajter trafił w spojenie słupka z poprzeczką, goście wyprowadzili kontrę, którą sfinalizował w 12. minucie Kamil Urbaniec, dając Sokołowi prowadzenie. Strata gola podrażniła ekipę z Hażlacha, która ruszyła do ataku. Groźny strzał Kacpra Brachaczka jeszcze bramkarz ze Słotwiny obronił, ale w 31. minucie nie miał już szans, gdy Dominik Tomica znalazł Dawida Okraskę, a ten wyprzedził obrońców, minął golkipera i wyrównał. W 38. minucie było już 2:1. Tym razem lewą flanką pognał Tomasz Cedro, zagrał w pole karne a Kamil Szajter celnie przymierzył, posyłając futbolówkę do siatki.
Po zmianie stron natarcia gospodarzy nie słabły. W 52. minucie strzelał Dominik Tomica a piłka po rykoszecie trafiła w słupek, który uratował zmylonego bramkarza Sokoła. Szczęście, które dopisało Wojciechowi Mrokowi w tej sytuacji odwróciło się od niego w 68. Szarżujący w polu karnym Dawid Okraska zdecydował się na uderzenie, które z pozoru leciało wprost w golkipera, ale ten dość niefortunnie interweniował i piłka pod jego brzuchem przeleciała do bramki. 120 sekund później Dominik Tomica dobił gości, których stać już było tylko na honorowe trafienie Natana Wolskiego w 78. minucie gry.
– Mieliśmy z trenerem Kamilem jakieś założenia, taktykę na ten mecz. Znaliśmy troszkę przeciwnika, bo też jakiś czas w tej lidze gramy. No i udało się. Dołożyliśmy wszelkich starań całą drużyną, żeby osiągnąć sukces – komentował Kacper Brachaczek. – Szczerze powiedziawszy to początek tego meczu wyglądał jak każdy inny. Nie wpadło nam to, co miało wpaść i niestety znów nadzialiśmy się na kontrę rywala, przez co musieliśmy gonić wynik. Bardzo się cieszymy z tego, iż głowa nie poszła do dołu po tej bramce rywala, tylko gdzieś tam ciągle czuliśmy krew. Udało się włożyć pierwszego, potem drugiego gola i poszło. Bardzo fajnie, iż na przerwę schodziliśmy z pozytywnym wynikiem. To też bardzo nam pomogło – dodał Kamil Szajter.
– Początek meczu nie zapowiadał tego, iż strzelimy bramkę, bo Victoria stworzyła sobie do tego momentu już ze trzy groźne okazje. choćby po objęciu prowadzenia nie kontrolowaliśmy tego spotkania, co przeciwnik wykorzystał. Drużyna z Hażlacha wie, gdzie ma braki, ale też wie, gdzie ma potencjał. On jest w ofensywie i szybkich atakach, na które my pozwalaliśmy, przez głupie straty piłki. Rywale kontrowali, strzelając cztery gole, na które już nie umieliśmy odpowiedzieć – podsumował Przemysław Jurasz, trener Sokoła.