Przystanki „na żądanie” w Świnoujściu – absurd czy sabotaż wobec pasażerów?
Wprowadzenie w Świnoujściu części przystanków „na żądanie” wywołała zamieszanie wśród mieszkańców i turystów. I trudno się dziwić – pomysł, który miał usprawnić komunikację, w praktyce okaże się źródłem chaosu, nieporozumień i frustracji.
Skąd turyści mają wiedzieć, który przystanek jest „na żądanie”?
Świnoujście to miasto turystyczne, odwiedzane przez setki tysięcy osób rocznie. Wielu z nich korzysta z komunikacji miejskiej, nie znając dokładnie topografii miasta ani rozkładów jazdy. Wprowadzenie części przystanków „na żądanie” sprawia, iż przyjezdni nie mają pojęcia, na których autobus zatrzymuje się automatycznie, a na których trzeba machnąć ręką lub nacisnąć przycisk STOP.
Dla mieszkańca to może oczywiste, ale dla turysty – to prawdziwa pułapka. Wystarczy chwila nieuwagi, by minąć adekwatny przystanek i znaleźć się kilka kilometrów dalej.
Prosty pomysł: każdy przystanek „na żądanie”
Zamiast tworzyć niepotrzebne zamieszanie, można byłoby zastosować proste i logiczne rozwiązanie – uczynić wszystkie przystanki „na żądanie”.
Nie wymaga to żadnych kosztów ani skomplikowanych zmian w rozkładach. Wystarczy, by pasażer stojący na przystanku machnął ręką, a podróżny w autobusie nacisnął przycisk STOP.
To rozwiązanie, które działa w wielu miastach – skutecznie, bez zamieszania i bez szkody dla nikogo.
Sabotaż zamiast logiki
Decyzja o wybiórczym wprowadzeniu przystanków „na żądanie” wygląda jak sabotowanie wygody pasażerów. Nie pomaga kierowcom, nie przyspiesza znacząco przejazdów, a jedynie wprowadza niepotrzebne zamieszanie.
Wystarczyłoby odrobina zdrowego rozsądku – jednolity system, czytelne oznaczenia i jasne zasady.
Miasto turystyczne potrzebuje prostych rozwiązań
Świnoujście żyje z turystów, dlatego komunikacja publiczna powinna być intuicyjna i przyjazna. Nie można oczekiwać, iż każdy urlopowicz będzie śledził niuanse lokalnego systemu transportowego. Prosty system to nie luksus – to konieczność.
Wnioski
Wprowadzenie części przystanków „na żądanie” to krok w złą stronę. jeżeli już, wszyscy powinni być „na żądanie” – wtedy nikt nie będzie miał wątpliwości.
Zamiast utrudniać życie mieszkańcom i turystom, warto uprościć system, tak by był zrozumiały dla wszystkich – zarówno dla osoby jadącej do pracy, jak i dla kogoś, kto pierwszy raz wsiada do świnoujskiego autobusu.