W meczu 1/16 Pucharu Polski bardzo słabo grająca GieKSa przegrała z występującą na co dzień w trzeciej lidze Unią Skierniewice 1:2 i odpadła z dalszej rywalizacji.
Podobnie jak w poprzedniej rundzie z Termalicą, GieKSa przystąpiła do pucharowego spotkania w mocno zmienionym składzie w porównaniu do tego, który występuje w ekstraklasie. W bramce stanął Strączek, a w polu zobaczyliśmy m.in. Jaroszka, Marca, Antczaka, Milewskiego, Galana i Bergiera. Z podstawowej jedenastki, która w niedzielę zmierzyła się z Legią, na murawę wybiegli obrońcy Jędrych, Kuusk i Czerwiński oraz w pomocy Repka. Choć Unia gra na co dzień w trzeciej lidze, to jednak w poprzedniej rundzie pokonała Motor Lublin i udowodniła, iż nie można jej lekceważyć. Na początku spotkania lekką przewagę na boisku osiągnęli goście, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Pierwszy strzał w kierunku bramki w 6 min. oddał głową Jędrych, ale był on mocno niecelny. W 11 min. po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zakotłowało się w polu karnym Unii, ale żadnemu z katowickich zawodników nie udało się oddać strzału. Z czasem spotkanie się wyrównało i to gospodarze w 21 min. oddali pierwszy celny strzał na bramkę, który nie sprawił większych problemów Strączkowi. W kolejnych kilkunastu minutach z boiska wiało nudą. W 35 min. Trójkolorowi w końcu przeprowadzili groźną akcję, ale ładny strzał Galana obronił Pruszkowski. Trzy minuty później po rzucie rożnym wydawało się, iż piłka wpadnie do siatki, ale skierniewicki bramkarz wybił ją z linii bramkowej. W odpowiedzi w 39 min. z szybką kontrą wyszli gospodarze, ale Strączek okazał się lepszy w sytuacji sam na sam z Sabiłłą. To jak się okazało był dopiero początek problemów GieKSy. W 40 min. czerwoną kartkę otrzymał Repka. W 41 min. pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Szmyd, który otworzył wynik meczu. 45 min. po raz kolejny sam przed Strączkiem znalazł się Sabiłło i tym razem tej okazji już nie zmarnował. Po pierwszej połowie słabiutko grający GKS przegrywał więc z Unią dwoma bramkami, a do tego grał z jednym zawodnikiem mniej.
GieKSa do drugiej odsłony przystąpiła bez zmian w składzie, co nie wróżyło poprawy jej gry. W 48 min. znów zaatakowali gospodarze, ale będący w dobrej sytuacji strzeleckiej Makuch nie trafił w bramkę. W 50 min. na uderzenie zdecydował się Papikyan, ale ponownie nad poprzeczką. Katowiczanie niby próbowali zbliżyć się pod pole karne rywali, ale grali tak, jakby to oni na co dzień występowali w trzeciej lidze. Rywale zaś atakowali z polotem i dwukrotnie w 54 i 56 min. byli blisko trzeciego gola. Dość niespodziewanie w 59 min. podopiecznym trenera Rafała Góraka udało się zdobyć kontaktową bramkę, której autorem został Galán. To trafienie nie zmieniło obrazu gry i w 65 min. skierniewiczanie ponownie byli blisko podwyższenia prowadzenia, ale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Dwie minuty później było jeszcze bliżej gola, ale napastnik Unii z kilku metrów nie trafił do pustej bramki. W 70 min. Górak w końcu zdecydował się na korekty w składzie. Za Bergiera i Jaroszka na murawie pojawili się Wasielewski i Błąd. W 75 min. weszło trzech kolejnych świeżych zawodników: Baranowicz, Nowak i Zrel’ak. Pomimo pięciu zmian GieKSa przez cały czas nie potrafiła stworzyć żadnej groźnej sytuacji i ostatecznie po bardzo słabym występie przegrała z trzecioligową Unią Skierniewice 1:2.
Unia Skierniewice – GKS Katowice 2:1 (2:0)
Bramki: Szmyd, Sabiłło – Galán
Unia Skierniewice: Pruszkowski – Kowalczyk, Makuch, Czarnecki, Sabiłło, Papikyan, Woliński, Sołtysiński, Kosior, Szmyd, Stępień.
GKS Katowice: Strączek – Marzec, Kuusk, Jędrych, Jaroszek, Czerwiński – Antczak, Milewski, Repka, Galán – Bergier.