Radni chcą konkretów o stadionie. Klub milczy, mieszkańcy pytają

4 godzin temu
Nazwa stadionu sprzedana, ale bez szczegółów


Stadion żużlowy przy Śląskiej nosi teraz nazwę GBS Stadion. To efekt umowy sponsorskiej między klubem a Gorzowskim Bankiem Spółdzielczym. Na papierze to zwykły sponsoring. W praktyce – zmiana nazwy miejskiego obiektu, o której ani mieszkańcy, ani radni nie dowiedzieli się wcześniej.


– Nie przypominam sobie, by inne miasta w Polsce zmieniały nazwę miejskiego stadionu na komercyjną – podkreślał radny Robert Synowiec. – To Gorzów wytycza nowy kierunek, ale bez żadnej dyskusji z mieszkańcami – dodał.


„Transparentność tylko z nazwy”


Patryk Broszko, członek zarządu Stali Gorzów, tłumaczył, iż wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Klub wystąpił do prezydenta z pytaniem, czy może zawrzeć taką umowę – i dostał zgodę. Ale kiedy padły pytania o konkretną kwotę, jaką klub dostał od banku za nazwę stadionu, padła krótka odpowiedź: „tajemnica handlowa”.


To wywołało ostrą reakcję radnych.


– Obiecywaliście pełną transparentność. Tymczasem my jako udziałowcy klubu nie możemy się dowiedzieć, ile pieniędzy przyniosła ta umowa – mówiła radna Marta Krupa. – Mieszkańcy nas pytają, a my nie mamy żadnych danych – dodała radna Paulina Szymotowicz.


Czy to realne pieniądze, czy rozliczenie długu?


Wielu radnych dopytywało, czy środki od GBS to nowe pieniądze, czy raczej sposób na spłatę zadłużenia wobec banku. Klub tego nie wyjaśnił.


– W innych miastach kwoty za nazwę stadionu są jawne. W Gorzowie temat się ucina. Mieszkańcy mają prawo czuć się oszukani – mówił radny Piotr Wilczewski.


Gorzów wyjątkiem w skali kraju?


Radni pytali także, czy inne miasta sprzedają prawa do nazw miejskich stadionów żużlowych. Klub nie podał przykładów. – Częstochowa, może… Ale w żużlu to sytuacja wyjątkowa – komentował radny Buszkiewicz.


„Nie mogę, nie zostałem upoważniony”


– Czasy, kiedy klub był dojną krową, się skończyły – zapewniał Broszko. – Ale nie mogę ujawniać danych bez zgody walnego zgromadzenia akcjonariuszy – powtarzał za każdym razem, gdy pytania dotyczyły pieniędzy.


Zaufania brak


– Ta sesja miała być dowodem na transparentność. Tymczasem znowu nie mamy odpowiedzi na najważniejsze pytania – mówił przewodniczący rady Robert Surowiec. – Mieszkańcy wspierają klub publicznymi pieniędzmi. To nie prywatna firma. Mamy prawo wiedzieć.


Co z planem naprawczym? Dopytuje radna Kozak


W trakcie dyskusji o finansach Stali Gorzów głos zabrała także radna Anna Kozak, która przypomniała wcześniejsze zapewnienia klubu o pełnej transparentności. Zwróciła uwagę na deklarację z grudniowej sesji, kiedy prezes Dariusz Wróbel mówił, iż wynagrodzenie za przygotowanie planu naprawczego zostanie wypłacone dopiero po osiągnięciu sukcesu.


– Sukces był, bo do klubu wpłynęły środki z miasta. Chciałabym się dowiedzieć, ile zapłacono za ten plan, czy został wdrożony i czy jest realizowany – dopytywała Kozak.


Radna zapowiedziała, iż oczekuje monitoringu realizacji planu i konkretnych informacji o jego efektach. Dla wielu radnych to właśnie skuteczność naprawy finansów klubu będzie testem, czy wsparcie miasta miało sens.


Wycena akcji Stali Gorzów – niewyjaśniona sprawa


Radny Krzysztof Kielec poruszył wciąż nierozwiązaną kwestię: kto i na jakiej podstawie ustalił cenę akcji, które miasto nabyło w klubie. Zwrócił uwagę, iż do dziś nie wiadomo, dlaczego ustalono taką, a nie inną kwotę, co budzi zastrzeżenia zarówno co do przejrzystości procesu, jak i zasadności wydatków z budżetu miasta.


– o ile choćby nie było podstaw, tylko strony się po prostu dogadały, to chcemy wiedzieć, kto i dlaczego – zaznaczył Kielec.
Idź do oryginalnego materiału