Rafał Janicki: Jestem Januszem olimpiady

roosevelta81.pl 2 miesięcy temu



Dwa mecze i zaledwie jeden punkt. Nie jest to zachwycający dorobek punktowy…

– Odkąd jestem w Górniku, któryś sezon z rzędu tak zaczynamy. Nie wiem czy to ja przynoszę pecha, ale rozkręcamy się średnio. Przed nami trzecia kolejka i myślę, iż zapunktujemy trochę lepiej.

Cztery stracone bramki w dwóch meczach także nie są powodem do dumy.

– Każdej z tych bramek dało się uniknąć. Pierwsza w Poznaniu – wiadomo – karny z kapelusza. Druga padła po aucie, już w końcówce meczu. Z Puszczą druga bramka po aucie. Trener mówił w trakcie analizy, iż tej pierwszej dało się uniknąć. Generalnie trzech z czterech mogliśmy nie stracić. W dwóch meczach traciliśmy po dwie bramki. Może teraz zaliczymy jakąś serię meczów na ”zero” z tyłu. Tak się zdarza. W tamtym sezonie często nam się udawało zachować czyste konto. Ten sezon zaczęliśmy pod tym względem słabiej, ale nie ma co tego rozpatrywać w nieskończoność. Przed nami kolejne mecze. Trzeba wyjść na boisko i grać.

W linii obrony współpracujesz w tym sezonie z dwoma nowymi zawodnikami. Mowa o Manu Sanchezie i Josemie. Jak oceniasz tę współpracę? Odnajdujecie na boisku wspólny język?

– Nie chcę niczego oceniać, to nie moja rola. Od tego jest trener i dziennikarze. o ile chodzi o komunikację, chłopaki po angielsku dają radę, a po polsku też już złapali parę zwrotów. Także wygląda to nie najgorzej.

Obok kolegów z linii obrony, za plecami masz też nowego bramkarza. Z Michałem Szromnikiem rozegrałeś tylko jeden mecz o stawkę w poprzednim sezonie.

– Tak, w Pucharze Polski z GieKSą w Katowicach. Co tu dużo mówić, trzeba czasu. Każdy ma swoje zachowania, automatyzmy, które trzeba wypracować. Michał nie grał praktycznie w poprzednim sezonie, Josema w Ruchu grał w zupełnie innym ustawieniu, Manu w Hiszpanii… W środku pola Damian Rasak też ma nowego partnera, wcześniej nie grał zbyt często z Felipe Nascimento. Jak znajdziemy z kolegami na boisku wspólny język, na pewno będzie to lepiej wyglądało. Czegoś dziś brakuje, co gołym okiem widać. Trzeba czasu, treningu, przebywania ze sobą.

Boiskowe doświadczenie pomaga Ci w takich sytuacjach, gdy zmienia się gros kolegów na boisku czy pojawia się jakiś element niepewności, nerwowości jak to będzie wyglądać?

– Ja nie czuję żadnej niepewności. To nowi zawodnicy muszą dać z siebie wszystko i pokazać, iż mogą grać w Górniku, iż Ekstraklasa nie będzie ich przerastać. Ja na boisku staram się pomagać jak mogę. Nowi zawodnicy mogą czuć większą presję, są to ich pierwsze mecze w Górniku. Muszą się z tym oswoić i wejść do tego zespołu.

Nie odczuwasz presji, iż de facto jako szef obrony ponosisz większą odpowiedzialność?

– Nie patrzę na to w ten sposób. Takie jest życie. Jak Górnik będzie tracił bramki, to winny będzie bramkarz albo któryś z obrońców. Rzadko kiedy winą za to obarczą napastnika. To normalna rzecz. Obyśmy tych bramek tracili jak najmniej, gwałtownie się zgrali i złapali stabilizację w składzie, bo to będzie oznaczało, iż idziemy w dobrym kierunku.

Twoim zdaniem Górnik dzisiaj jest silniejszy niż w poprzednim sezonie?

– Czysto piłkarsko, każdy z nowych zawodników ma duże umiejętności. To na pewno widać na treningach. Tak jednak jak powiedziałem wcześniej. Oni muszą wyjść na boisko i to pokazać, bo umiejętności na treningu i w trakcie meczu to dwie inne sprawy.

Dysponujecie takim potencjałem, by osiągnąć lepszy wynik niż w poprzednim sezonie?

– Musimy zacząć grać w zupełnie innym stylu, bo nasze największe atuty w zeszłym sezonie, czyli oba skrzydła nam ucięli. Dziś szukamy rozwiązań, żeby zaskoczyć przeciwnika. Wcześniej mogliśmy choćby głupio wykopać piłkę i zawsze ktoś z nich dobiegł. Teraz takiego atutu nie mamy, dlatego musimy szukać innych opcji.

W dwóch pierwszych meczach sezonu mieliście lepsze od rywali posiadanie piłki. Ty dobrze czujesz się z piłką przy nodze czy wolisz pozbyć się jej jak najszybciej?

– Nie ma to dla mnie znaczenia. o ile jest się w formie, to nie ważne czy masz posiadanie piłki czy grasz z kontry, wynik zawsze się robi. W pierwszym sezonie za trenera Urbana graliśmy w innym ustawieniu, też nie mieliśmy szybkości, ale graliśmy piłką. Wtedy to wychodziło nieźle i może patrząc na tamten sezon, mając dziś zawodników chcących grać w piłkę trzeba do tego po prostu wrócić.

W piątek zagracie z Pogonią. Pochodzisz z Polic, miasta położonego nieopodal Szczecina. Miałeś kiedyś propozycję, by dołączyć do Portowców?

– Nigdy nie było takiego tematu. Jak wchodziłem do kadry Polic w II lidze, Pogoń też grała na tym szczeblu. Pierwsze mecze z tym rywalem grałem, jak miałem 16 lat. W Szczecinie stawiali na doświadczonych graczy, byli na etapie odbudowy klubu.

Czego spodziewasz się po piątkowym spotkaniu?

– Na pewno będzie to ciężki mecz. Pogoń od kilku sezonów jest w czołówce i – co tu dużo mówić – fajnie grają w piłkę. Myślę, iż niejedna drużyna w tej lidze chciałaby prezentować taki styl. Może nie idzie to w parze ze zdobywanymi trofeami, ale w piłkę grają bardzo dobrze. Dobrze też zaczęli sezon, dlatego na pewno łatwo nie będzie. Ale o ile coś ma się rodzić, to najlepiej w takich meczach.

Początek sezonu jest dla Górnika trudny także ze względu na terminarz. Trzy wyjazdy w pięciu pierwszych meczach, do tego dwa domowe spotkania z drużynami z czołówki. Nie ma za bardzo czasu w eksperymenty.

– Czasu nie ma, ale trener musi sprawdzić pewne warianty. Nasza gra nie wygląda najlepiej, dlatego cały czas szuka optymalnego składu. Gdybyśmy w dwóch pierwszych meczach wyglądali lepiej, a punktów by było więcej, może tych zmian by nie było. A iż jakoś super dobrze nie wyglądamy, trener chce dać szansę każdemu, żeby mógł się sprawdzić i pokazać w meczu o stawkę. Nasza gra w sparingach może przykryła trochę obecną dyspozycję. W lidze tego nie ma.

Mecz z Puszczą był dla Ciebie 355 na szczeblu Ekstraklasy. Powoli dobijasz do czołowej ”10” Klubu 300. Brakuje czterdziestu meczów do Zygfryda Szołtysika…

– Ile? Czterdzieści meczów? Mam kontrakt do końca tego sezonu, także tyle nie ugram (śmiech). Tak całkiem poważnie, nie przywiązuję do tego totalnie wagi. Ja się cieszę przede wszystkim, iż jestem zdrowy. Jak będzie zdrowie, to reszta przyjdzie sama.

Trwa sezon Ekstraklasy, realizowane są też Igrzyska Olimpijskie. Macie czas, żeby coś obejrzeć?

– Ja to taki Janusz olimpiady jestem, tak można powiedzieć (śmiech). We wtorek oglądałem szermierkę, gdzie walczyliśmy o trzecie miejsce. Moim konikiem jest siatkówka. Obojętnie czy gra reprezentacja męska czy żeńska, zawsze staram się oglądać. W środę też specjalnie przyjechałem szybciej do klubu, żeby obejrzeć mecz z Brazylią. choćby przez tie break wyszliśmy na trening dziesięć minut później, bo wszyscy patrzyliśmy na te ostatnie akcje.

Graj i wygrywaj z nami na betcris.pl

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Idź do oryginalnego materiału