Ratownik medyczny, który znajdował się wtedy w pojeździe, podkreśla, iż drogą przed karetką nie jechał żaden inny samochód, a jedyny pojazd poruszał się z naprzeciwka, na drugim pasie.
– Szyba się posypała, huk był ogromny. Na szczęście pręt nie przebił się do kabiny. Wystarczyło jednak kilka centymetrów i mogło dojść do tragedii – mówi ratownik medyczny.
Pręt wbił się centralnie w szybę karetki w Gorzowie
Zdjęcie udostępnione przez ratownika medycznego portalowi gorzowianin.com nie pozostawia złudzeń – metalowy pręt przebił szybę na wysokości kierowcy. Choć początkowo zespół zakładał, iż element mógł wypaść spod innego auta, gwałtownie pojawiły się wątpliwości.
– Nie widzieliśmy, żeby ktoś rzucał, więc w pierwszym momencie wpisaliśmy w protokole, iż to mogło wypaść spod innego auta. Ale droga była pusta, przed nami nikogo nie było – mówi ratownik.
Podejrzenia o celowy atak. To nie pierwszy raz?
Po zdarzeniu ratownik medyczny, usłyszał od kolegów z pracy, iż kilka dni wcześniej w rejonie ul. Podmiejskiej inna karetka została obrzucona kamieniami. Informacja nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona, ale może świadczyć o tym, iż nie był to odosobniony przypadek.
– Myślę, iż może faktycznie coś trzeba zacząć z tym robić, no bo się komuś krzywda stanie, nie? Nam na szczęście się nic nie stało, bo nie wpadło to do kabiny, ale szyba się posypała – mówi ratownik.
Tor lotu pręta wskazuje na celowe działanie
Zdjęcie wykonane tuż po zdarzeniu pokazuje, iż pręt wbił się w szybę niemal pionowo i centralnie, na wysokości kierowcy. To sugeruje, iż nie był to przypadkowy element wybity spod kół innego auta, ale został rzucony z dużą siłą – prawdopodobnie z pobocza, chodnika albo okna budynku.
W typowych sytuacjach, gdy metalowy przedmiot leży na jezdni i zostaje najechany przez samochód, jego tor lotu jest nieregularny i mało przewidywalny. Przedmiot rzadko trafia w inną szybę, a niemal niemożliwe jest, by z taką precyzją i siłą wbił się centralnie w przednią szybę karetki. Tym bardziej, iż jak wynika z relacji, przed ambulansem nie jechał żaden inny pojazd, który mógłby taki element wyrzucić.
Na miejsce przyjechała policja, która sporządziła dokumentację. Czekamy na oficjalny komentarz dyrektora Samodzielnej Publicznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie w tej sprawie.