We wtorek rano stan Wisły przy warszawskich bulwarach spadł do zaledwie 5 centymetrów – to najniższy wynik w historii pomiarów. Choć dane Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej budzą niepokój mieszkańców stolicy, eksperci uspokajają: wody w kranach nie zabraknie.
Z powodu niskiego poziomu rzeki Zarząd Transportu Miejskiego zawiesił kursowanie promów na Wiśle już 12 sierpnia.
– choćby jeżeli wodowskaz pokaże zero, nie oznacza to, iż rzeka wyschła – wyjaśnia dr Sebastian Szklarek z PAN, przypominając, iż „zero” to jedynie umowny punkt odniesienia.
Do sytuacji odniosła się także Jolanta Maliszewska z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
– Zdaję sobie sprawę z niepokoju, jaki mogą wzbudzać takie wskaźniki, ale Warszawa jest bezpieczna – zapewniła w rozmowie z polsatnews.pl.
Jak tłumaczy, stolica korzysta z dwóch źródeł wody: w 70 proc. z Wisły i w 30 proc. z Jeziora Zegrzyńskiego. Dzięki systemowi pierścieniowemu możliwe jest swobodne przełączanie poboru. Dodatkowo stale pracują specjalistyczne jednostki, tzw. „Chude Wojtki”, które oczyszczają wiślane ujęcia wody z piasku. Do 2027 roku flota ma zostać powiększona o kolejne dwie maszyny.
Niski stan rzek to efekt trwającej suszy hydrologicznej. IMGW podaje, iż na 300 stacjach w kraju przepływy są poniżej średniego niskiego przepływu z wielolecia. Aż 67 proc. stacji znalazło się w strefie wody niskiej.
Na podst. Polsat News