W sobotę 13 lipca br. było ciepło, gorąco i bardzo gorąco; było też rekreacyjnie i sportowo za sprawą aktywności, którą podjąłem. Obrałem kierunek – kilka dni wcześniej zaplanowany – na Iwonicz Zdrój i Rymanów Zdrój, z uwagi na walory klimatyczne i zdrowotne, również za sprawą tężni solankowych je wzmacniających i oczywiście z powodu piękna krajobrazu.
Zaskoczyła mnie mała frekwencja w obydwu kurortach, jakaś pustka, także na tężniach prawie zawsze mocno obleganych. prawdopodobnie upały i burze wielu powstrzymały. Ten niedosyt widoku ludzi wzbudzał zaskoczenie, a choćby niepokój. Po konsumpcji orzeźwiającego loda skierowałem się na Królik Polski. Nieco powyżej, na serpentynie, wykonałem nawrót kontynuując jazdę do Rymanowa – i do Krosna, uciekając poganiany przez pełną wody ołowianą chmurę, groźnie pomrukującą nade mną. Zostałem łagodnie pokropiony na sto metrów „przed metą”… Na szczęście!
Zbigniew Broński