Od początku tego meczu było wiadomo, iż nie będzie on dla nas łatwy. ŁKS Łódź ma w swoich szeregach bardzo dobrych zawodników. Pierwsza kwarta rozpoczęła się dla nas dobrze, ale mniej więcej w jej połowie do głosu doszli Łodzianie. Podopieczni Roberta Skibniewskiego obudzili się i wyszli na prowadzenie 32:23.

Ewidentnie nie był to nasz mecz. Staraliśmy się dorównać rywalowi poziomem gry i goniliśmy punktowo przyjezdnych z Łodzi.
Niestety zawodnicy z piwnego miasta cały czas mieli swoje gorsze momenty, a goście skrzętnie to wykorzystywali. Do szatni schodziliśmy przy wyniku 49:71.

Trzecia kwarta to zdecydowanie gorszy fragment meczu w naszym wykonaniu. Przeciwnikom udało się to wykorzystać i wyglądali naprawdę dobrze na boisku.

Ostatnia kwarta to tylko potwierdzenie dobrej gry gości. Przyjezdni od samego początku czwartej kwarty konsekwentnie grali swoją koszykówkę. Każdy stracony przez tyszan punkt przybliżał ich do końcowego zwycięstwa. Mecz zakończył się wynikiem 105:84.













