Za miesiąc Franek Cichoń skończy 2 lata. Przed meczem Polski z Turcją w Stalowej Woli, rozgrywanego w ramach turnieju kwalifikacyjnym do piłkarskich Mistrzostw Europy U 19 w Rumunii był w gronie 25 dzieciaków wyprowadzających obie reprezentację na boisko PCPN.
CZYTAJ TAKŻE:
Polska coraz bliżej… Rumuni
Klasa O. Lider z Łowiska pokonał wicelidera ze Stalowej Woli
Wchodził na… rękach belgijskiego arbitra Jaspera Vergoote, a schodził na… rękach swojego taty, piłkarza LZS Zdziary i trenera grupy „Bambiniaków” Akademii Piłkarskiej Stalowa Wola, Adama Cichonia.
– Franek nie był przewidziany do tej 25 osobowej grupy dzieciaków, która ma wyprowadzać obie reprezentację i trójkę sędziowską, ale w ostatniej chwili któreś dziecko nie mogło się stawić na tym meczu i Franek go zastąpił. Trochę za dużą miał, jak na swój wiek, białą koszulkę z orzełkiem na piersi i czerwone spodenki, ale dał radę – śmieje się jego tata, Adam Cichoń.
Frankowi tak bardzo się podobała prezentacja drużyn z jego udziałem, iż po odegraniu hymnów nie miał wcale zamiaru opuszczać boiska. Arbiter zachęcał go do zejścia, pokazywał mu, gdzie ma się udać, ale na nic to się zdawało. Musiał na boisku wkroczyć jego tata.
Kto wie, może takie kiedyś nadejdą czasy, iż to Franciszka Cichonia – reprezentanta Polski, będzie wyprowadzał na mecz jakiś maluch…?
Polska pokonała w Stalowej Woli Turcję 3:0 i awansowała do drugiej rundy.