Robert Lewandowski w niedzielny wieczór zadeklarował, iż nie będzie przyjeżdżał na kolejne zgrupowania, jeżeli Michał Probierz pozostanie na tym stanowisku. Na swoich mediach społecznościowych napisał:
„Biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera Reprezentacji Polski postanowiłem do czasu kiedy jest trenerem zrezygnować z gry w Reprezentacji Polski. Mam nadzieję, iż będzie dane mi jeszcze zagrać dla najlepszych kibiców na świecie”
Była to odpowiedź na decyzję selekcjonera, który pozbawił go w niedzielę opaski kapitana biało-czerwonych na rzecz Piotra Zielińskiego. Bez względu na to czy napastnik FC Barcelona będzie się stawiał na zgrupowaniach kadry. To o tyle istotne, iż teraz go w niej nie ma, ponieważ chciał odpocząć po trudach całego sezonu.
Całe to zamieszanie nabiera tym bardziej na znaczeniu, iż dzieje się tuż przed bardzo ważnym wyjazdowym meczem z Finlandią w ramach eliminacji do mistrzostw świata 2026. Niektórzy jak choćby, były już kapitan reprezentacji, Kamil Glik, taką decyzję Michała Probierza poparli. Pod stosownym wpisem profilu Łączy nas Piłka skomentował to krótkim „brawo”.
Łukasz Baliński: Dzieje się wokół kadry. Co pan myśli o tym?
Wojciech Tyc: Czegokolwiek bym nie powiedział to będzie źle. Na pewno są zwolennicy jednego i drugiego. Tak jak i przeciwnicy. Ja mam mocno mieszane uczucia.
– Jaki to może mieć teraz wpływ na szatnię?
– Taki zawodnik-pomnik jak Robert Lewandowski na pewno ma wokół takich piłkarzy, którzy go uwielbiają i którzy pod jego skrzydłami uwielbiają grać. Są też pewnie i tacy co mu się „przymilają” żeby coś na tym zyskać w razie gdy np. trener zapyta lidera „na kogo stawiamy”. Ale są tez pewnie i tacy, co mają dość obchodzenia się z nim jak z jajkiem, żeby się czasem nie obraził. Na pewno wszyscy doceniają jego etos pracy, umiejętności, ale piłka nożna to jest przede wszystkim zespół i o ile jest ktoś, kto uważa się za lepszego, to prędzej czy później większa część szatni przestaje go lubić, aczkolwiek głośno tego nie powie…
– Tym bardziej, iż zaraz Polacy grają bardzo ważne spotkanie z Finlandią?
– Dla tych wszystkich chłopaków, którzy żyli pod tą presję i w cieniu Lewego to może zadziałać motywująco. Bo nareszcie ten „parasol” się zamknie, dla nich też zaświeci słońce i zaczną grać swoje. A nie będą tylko biegać po boisku i patrzeć na największą gwiazdę. Nie ma się co czarować: Lewandowski miał takie mecze, choćby w Barcelonie, iż spacerował po boisku i tylko ręką coś pokazywał i ciągle narzekał, co dało się odczuć bez znajomości języka hiszpańskiego.
– Brak Roberta Lewandowskiego na ostatnim zgrupowaniu, mówiąc szczerze, nie był w porządku wobec reprezentacji i jej kibiców.
– Tłumaczył to tym, iż jest bardzo zmęczony, bo rozegrał 4000 minut w tym sezonie, ale jak popatrzę na piłkarzy, którzy harują od bramki do bramki, jak choćby Khvicha Kvaratskhelia z PSG w ostatnim finale Lidze Mistrzów, to mam tu zgrzyt. Przecież Gruzin był wszędzie, a gdyby Lewy tak pobiegał 20 minut to chyba zdjęliby go z boiska nieprzytomnego. Bramki strzela, to nie ma dwóch zdań. Niemniej umieszczanie piłki w siatce to w większości przypadków, mimo wszystko, nie jest jakimś szczególnym wysiłkiem fizycznym. Świadczy o wielkiej klasie, ale to już bardziej sprawa instynktu, sprytu, wrodzonych cech itd.
Kłuje w oczy to wszystko tym bardziej, iż parę dni temu w barwach Barcelony w meczu o pietruszkę zagrał 80 minut i wszystko było „okey”.
– Tak, a teraz nagle czuje się zmęczony. Np. jego kolegę klubowego Wojtka Szczęsnego rozumiem. Pożegnał się z kadrą i jest wolnym człowiekiem, a on chciałby „mieć ciastko i zjeść ciastko”. Trzeba jechać na kadrę, a pojechałoby się na wakacje. Jak był zmęczony to mógł odpuścić sobie ten ostatni mecz w Barcelonie, a przyjechać na reprezentację. choćby jak rzeczywiście dopiero potem poczuł to zmęczenie, to powinien się stawić w Polsce, być z chłopakami, przecież jest kapitanem. To trochę tak jakby się armia wybierała na wojnę, a generał powiedział „ja zostaję w domu, bo żona ma urodziny”. Dopiero jak spadła na niego krytyka to przyjechał. Podpisał parę szalików i tłumaczył się w studio tv, gdy go dopadli byli piłkarze. Słusznie, bo nie ma się co cackać. I nagle słyszę, iż zrezygnował, bo nie ma zaufania do trenera. Przecież on nie gra dla niego, tylko dla kibiców biało-czerwonych.
– Niemniej Michał Probierz też miał często problemy z liderami prowadzonych przez siebie zespołów. Chyba nie lubi mocnych charakterów…
– On też swoje „za uszami ma”. Wszystkim chce narzucać swoją wolę itd., jakby był jakimś genialnym trenerem. Gdzieś tam widziałem porównania do Pepa Guardioli, ale to przecież zupełnie na ta skala, także w osiągnięciach.
– Jakby nie było pod jego wodzą nasza drużyna nr 1 nie robi postępów. Byłby pan za tym, żeby np. w razie porażki z Finlandią podziękować mu za pracę?
– To prezes PZPN decyduje o takich sprawach. Podobna dyskusja już była parę miesięcy temu i on powiedział, iż absolutnie zostaje na czas eliminacji do mistrzostw świata. Niemniej myślę, iż w trakcie przeprawy „tego konia nie będą zmieniać”. Tym bardziej, iż Cezary Kulesza i Michał Probierz lubią się od czasów wspólnej pracy w Jagielloni Białystok. Aczkolwiek o ile przegralibyśmy z Finlandią to żeby ratować sytuację wypadałoby się zastanowić nad takim ruchem.
– Czyli trochę nadarza się okazja…
– Powiem więcej: to jest świetna okazja, żeby obu omawianych tu panów się pozbyć. Lewandowskiemu zorganizować pożegnalny mecz i niech się zajmie swoimi sprawami w Barcelonie. Za Probierzem mało kto będzie płakał. Jak to się mówi: „nie było nas był las, nie będzie nas, będzie las”.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania