Biało-czerwoni długo, bo ponad trzy minuty, kazali czekać na pierwszego gola w czwartkowy wieczór. Zdobył go Arkadiusz Moryto, który tym występem rozpoczął drugą setkę meczów w narodowych barwach. Na początku gościom w kilku akcjach zabrakło szczęścia, gdyż trafiali w obramowanie bramki. W innych sytuacjach dobrze spisywał się rozgrywający dopiero szósty mecz w reprezentacji Marcel Jastrzębski. Pierwszy kwadrans należał do gospodarzy, którzy wypracowali nieznaczną przewagę. Zespół Marcina Lijewskiego długo nie decydował się na podania na koło, gdzie zwykle pojawiał się pieczołowicie pilnowany Kamil Syprzak. Z drugiej strony stwarzało to większe możliwości skrzydłowym. Wykluczenia Polaków wymuszały grę bez bramkarza, co wykorzystywali rywale. Raz choćby posłali piłkę do pustej bramki (7:7). Biało-czerwoni w tym okresie nie ustrzegli się ośmiu prostych strat w ataku. Poirytowany Lijewski poprosił o przerwę na żądanie. Oczekiwał większej dokładności, a w defensywie większej agresywności. Pod koniec pierwszej połowy Jakub Skrzyniarz został desygnowany do gry między słupkami. Nie uchronił jednak od straty czterech bramek z rzędu, co pozwoliło gościom objąć prowadzenie 14:10. Na wynik wpływ miała dobra postawa w ich bramce Dana Teppera. Sygnał do odrabiania strat dał w końcu Skrzyniarz, broniąc rzut karny. Okres ponad siedmiu minut bez trafienia zakończył Syprzak. W obronie dalej biało-czerwonym zdarzały się jednak błędy. Najczęściej wykorzystywał je Yoav Lumbroso, który do przerwy zdobył cztery bramki. Właśnie taką różnicą prowadził Izrael...
Rozczarowujący remis na początek eliminacji
Biało-czerwoni długo, bo ponad trzy minuty, kazali czekać na pierwszego gola w czwartkowy wieczór. Zdobył go Arkadiusz Moryto, który tym występem rozpoczął drugą setkę meczów w narodowych barwach. Na początku gościom w kilku akcjach zabrakło szczęścia, gdyż trafiali w obramowanie bramki. W innych sytuacjach dobrze spisywał się rozgrywający dopiero szósty mecz w reprezentacji Marcel Jastrzębski. Pierwszy kwadrans należał do gospodarzy, którzy wypracowali nieznaczną przewagę. Zespół Marcina Lijewskiego długo nie decydował się na podania na koło, gdzie zwykle pojawiał się pieczołowicie pilnowany Kamil Syprzak. Z drugiej strony stwarzało to większe możliwości skrzydłowym. Wykluczenia Polaków wymuszały grę bez bramkarza, co wykorzystywali rywale. Raz choćby posłali piłkę do pustej bramki (7:7). Biało-czerwoni w tym okresie nie ustrzegli się ośmiu prostych strat w ataku. Poirytowany Lijewski poprosił o przerwę na żądanie. Oczekiwał większej dokładności, a w defensywie większej agresywności. Pod koniec pierwszej połowy Jakub Skrzyniarz został desygnowany do gry między słupkami. Nie uchronił jednak od straty czterech bramek z rzędu, co pozwoliło gościom objąć prowadzenie 14:10. Na wynik wpływ miała dobra postawa w ich bramce Dana Teppera. Sygnał do odrabiania strat dał w końcu Skrzyniarz, broniąc rzut karny. Okres ponad siedmiu minut bez trafienia zakończył Syprzak. W obronie dalej biało-czerwonym zdarzały się jednak błędy. Najczęściej wykorzystywał je Yoav Lumbroso, który do przerwy zdobył cztery bramki. Właśnie taką różnicą prowadził Izrael...